środa, 9 września 2015

28. Sok zagraża życiu!

Jechali samochodem, a jedyne, co im towarzyszyło to dźwięki pojazdu. Cisza przeszywała ich ciała, a ich zmysły odbierały pojedyncze sygnały od osoby obok, które jednak nie było skierowane do nich. Brak jakichkolwiek gestów wobec siebie nawzajem nie sprawiał, że cisza stawała się krępująca. Mikołaj nie musiał nic mówić, sama jego obecność dawała do rozumienia Oli, że jest dla niego przyjaciółką, której nie zostawi w potrzebie, była zadowolona z jego obecności, nie musiała używać żadnych słów, by okazać swoją wdzięczność, mężczyzna sam to wyczuł. Zresztą, za każdym razem, gdy policjantka próbowała coś wydobyć ze swych ust, wychodziło tylko ciche westchnienie, jakby wszystkie słyszalne słowa utknęły w jej gardle. Zwykłe "dziękuję" było zbyt proste, a trudniejsze wyznania nie chciały jej przyjść do głowy. Tak wiele mu mogła powiedzieć, obok niego jej ciało tryskało pozytywną energią, tylko przy nim tak często się uśmiechała. Obok niego nie wstydziła się, wyjątkiem były momenty, gdy ją komplementował, nawet wspominając o jakiejś drobnostce, sprawiał wtedy, że z śmiałej, silnej i pięknej kobiety zostawała tylko onieśmielona, delikatna, lecz wciąż piękna dziewczyna. Pokazywała przy nim wszystkie swoje strony, ufała mu, a on nie zamierzał tego zaufania wykorzystywać. Uczucie rozwinęło się w nim na tyle mocno, że nie chciał jej w żaden sposób ranić, świadomy bądź nie, chciał ją tylko złapać w swe ramiona, zapewnić jej bezpieczeństwo, chronić ją, zwłaszcza w tym złym okresie. Nie chce jej zamykać w złotej klatce, w ten sposób może i byłaby bezpieczna, ale na pewno nie szczęśliwa, do tego to na pewno nie wpłynęłoby dobrze na ich, i tak ostatnio naderwane, relacje. Chce ją chronić chociażby tylko wtedy, gdy jest to możliwe. Poznał tą stronę Oli, której wcześniej nie znał, była taka delikatna w środku. Aleksandra też poznała jego inną stronę, był wobec niej taki troskliwy, bał się o nią, czuła to. Na pewno nie było to jego gorsza strona, kobieta czuła się wyjątkowo, znała go przecież i obserwowała jego zachowania wobec innych. Widziała jak traktuje Dominikę, jest wobec niej surowy, ale nigdy nie przesadzał, kiedy ona go potrzebowała był przy niej, był dobrym ojcem i kochał swe obie pociechy tak samo, starał się traktować je podobnie, ale jednak dostosowywał się do potrzeb, jakie są w ich wieku. Starał się być jak najlepszym rodzicem, jednak umiał je odpowiednio wychować. Strasznie źle się czuł, kiedy się z nimi kłócił, próbował zawsze naprawić ich relacje. Ola nie wiedziała, czy to, że z nią postępuje podobnie powinna brać za przejaw jego opiekuńczości i ich przyjaźni, czy może ten mężczyzna coś do niej czuje. Czasem zachowywał się wobec niej inaczej niż zwykle, jakby na sekundy ich relacje zmieniały się na bliższe. Mikołajowi po takich momentach było głupio, dlatego zawsze wycofywał się. Może nie przepraszał, tylko próbował nie powtarzać. Ale uczucie często wygrywało i takie sytuacje nie były jednorazowe. Ale jednak jak wytłumaczyć komuś, że te zachowania, które ich do siebie zbliżają, które okazuje wobec nich druga osoba to szczera oznaka przynajmniej zainteresowania? Nawet jeśli ktoś taki znalazłby się, to Ola nie chciałaby w to uwierzyć, a sama boi się mu powiedzieć, żeby nie niszczyć ich przyjaźni. Żadne z nich nie chciało wierzyć w uczucia płci przeciwnej,  tylko wyznanie drugiej strony mogło ich przekonać do tego, że naprawdę kocha. Mikołaj chciał się spotkać z Olą i mimo iż nie spodziewał się, że odwzajemnia jego uczucia, to chciał, żeby to mimo wszystko znała prawdę. Żeby wiedziała, jak się przy niej czuje, jak czasem ta miłość go paraliżuje i uniemożliwia jakiekolwiek działania, jak wtedy, kiedy została porwana. Myśl, że mógł ją stracić, nie pozwoliła mu sensownie myśleć, dopiero kiedy zobaczył, że jeszcze żyła, był w stanie jej pomóc. Musiał jej jakoś powiedzieć prawdę o swoich uczuciach, sprawić, by poczuła się wyjątkowo, żeby ewentualnie dojrzała w nim coś więcej niż kolegę z pracy. Wiedział, że to będzie trudne, ale wykonalne. Za to nawet się nie spodziewał, że Ola jest nim zauroczona. Wysocka kochała to uczucie, które wypełniało ją, kiedy był obok. Jej serce przyśpieszyło, nogi nieraz odmawiały posłuszeństwa, a jej myśli wypełniał on. Często jej to przeszkadzało, na przykład w pracy, jednak wtedy zachowywała się w miarę profesjonalnie i powstrzymywała te myśli na tyle, na ile się dało. Jednak nie całkowicie, czuła się tak, jakby wziął krzesło i usiadł w jej głowie.

Ich rozmyślania dobiegła do końca, gdyż Mikołaj dojechał. Szybko wysiadł z samochodu i szybkim krokiem obszedł auto, dochodząc do strony pasażera. Energicznym ruchem otworzył drzwi i, tym razem delikatnie, wyciągnął rękę.
- Nasz przystanek - uśmiechnął się szarmancko, a kobieta położyła swoją dłoń na jego, delikatnie ja ściskając. Przeniosła swoje nogi za pojazd, ciągle go trzymając. Wstała, zaopatrzona w szarawy błękit jego tęczówek. Przy kącikach oczu widać było pomarszczoną skórę, zresztą nie tylko tam. Wskazywało to na to, że mężczyzna nie był młody, a przeciętny człowiek oceniłby go jako nieatrakcyjnego, jednak tylko on istniał jako potencjalny partner dla Oli. Wiedziała, że jeśli nic nie zmieni to miłość może wygasnąć, lecz teraz nic nie zapowiadało takiej zmiany.
- Dziękuję - stała już na nogach i niechętnie puściła jego rękę. Słońce chwilowo ją oślepiło, jednak po kilkukrotnym zamruganiu ujrzała brąz, czerwień, żółć, pomarańcz, różne ich odcienie. Nabrała powietrze w płuca, czuć było, że nadchodzi jesień. Spojrzała jeszcze w stronę swojego bloku, co ją jednak zaskoczyło - Mikołaj, ja tu nie mieszkam - w jej głosie było słychać nutkę smutku i podejrzliwości.
- Wiem Olu - zaśmiał się serdecznie, a ona spojrzała na niego, czekając na odpowiedź. - Ja tu mieszkam i zapraszam cię na kawę.
Kobieta opuściła głowę, próbując ukryć delikatne zaczerwienienia na policzkach, nie wiedziała, jakim cudem nie poznała tego miejsca, przecież była tu ostatnio. Prawdą było, że wtedy było więcej zieleni a drzewa miały więcej liści, jednak powinna rozpoznać dom przyjaciela. Po chwili oczekiwania, żeby jej policzki chociaż trochę zbladły, przeniosła swój wzrok z powrotem na Mikołaja.
- No tak, kawa dobra rzecz, a najlepiej smakuje o 19 - uśmiechnęła się szeroko, a Mikołaj zaczął błądzić wzrokiem po ulicy, jakby próbował znaleźć tam odpowiedź na jej słowa. Po chwili jednak wrócił do swojej pewnej pozycji, patrząc w jej oczy.
- Ja mam dzisiaj nockę, więc kawa bądź drzemka wskazana, co innego ty, możesz się za to napić soku, wina, wody - zaczął wymieniać wszystkie napoje, które miał w domu, a Ola opuściła ręce, przy okazji przerywając mu.
- Bardzo lubię sok pomarańczowy - uśmiechnęła się i zaśmiała się, widząc jego zdziwioną minę.
- Pomarańczowy? - spytał i spojrzał na nią, jakby nie zrozumiał co do niego powiedziała. Po chwili uderzył dłonią w udo - No tak, pomarańczowy! - powiedział to tak, jakby odkrył eurekę. - Mam taki sok - teraz jego ton głosu był spokojniejszy, ale na jego twarzy wciąż istniał szeroki uśmiech.
Skierowali się w stronę mieszkania Białacha, by po chwili siedzieć przy stole. Para policjantów ciągle się do siebie uśmiechała, podziwiali piękno swoich oczu, to było dla nich niesamowite, mogli patrzeć na jeden punkt i nie odwracać od niego wzroku. Ola złapała za szklankę pełną pomarańczowego napoju i, nie spuszczając wzroku z przyjaciela, zbliżyła ją do swoich ust. Mikołaj złapał za swój kubek z kawą, jednak na ten moment spuścił wzrok z Aleksandry. Ona jednak nie powtórzyła jego kroku i po chwili cała zawartość szklanki znajdowała się na jej. Szybko wstała, zrzucając szklane naczynie na ziemię, które rozbiło się na drobne kawałeczki. Spojrzała zaskoczona na Mikołaja, nie do końca rozumiejąc, co się stało, a ten ze śmiechu zadławił się kawą. Kobieta znowu przeniosła wzrok na swoją pomarańczową bluzkę, która była zabarwiona od soku, wcześniej była biała. Odkleiła ją od skóry, patrząc na sporych rozmiarów plamę.
- Co śmieszy tak pana aspiranta? - spojrzała na niego i uśmiechnęła się, a ten ostatni raz odkaszlnął.
- Tak się patrzyłaś na moją kawę, że wylałaś na siebie sok! - prawie wykrzyczał, nie umiejąc powstrzymać się od śmiechu. Policjantka zarzuciła swoją grzywkę na twarz, aby jeszcze lepiej udawać obrażoną.
- Będę musiała sobie kupić nową bluzkę - mimo poważnego tonu mężczyzna prawię się zwijał ze śmiechu
- Przed wypiciem skonsultuj się z ojcem bądź przyjacielem, gdyż niewłaściwie picie soku pomarańczowego może zagrażać życiu lub zdrowiu osób postronnych - mężczyzna znowu wybuchnął śmiechem, a Ola zaśmiała się razem z nim.
- Że ja zagrażam twojemu życiu? - spytała, ale udawanie obrażonej nie wychodziło jej
- Prawie się nie udusiłem! Pomarańczowy sok może doprowadzać do zadławień! Pewnie całe kawałki pomarańczy wrzucili - posterunkowa opadła na krzesło roześmiana.
- Bardzo śmieszne, może byś posprzątał?
- A to zaraz, to idealny moment, by cię przekonać, żebyś się nie obrażała - w jej oczach pojawiły się iskierki radości.
- No dobrze, przecież jesteśmy przyjaciółmi, tak? A teraz sprzątaj.
- Do starszego stopniem się tak odzywać? Nie ładnie - szybko wyszedł z pokoju i wziął zmiotkę z szafki. Powrócił i stworzył piękną drogę ucieczki dla Oli z tej jakże niebezpiecznej sytuacji. Kobieta szybko uciekła z pola rażenia. Dała mu całusa w policzek i wyszeptała:
- Idę do domu, jestem mokra.
Te słowa sparaliżowały Mikołaja, razem z tą bliskością ukochanej. Bez żadnego sprzeciwu wyszła z domu przyjaciela.












Wiem, że późno, wybaczcie, ale w szkoła się zaczyna, a mój czas... No cóż, mam go więcej, ale serial też dołączył do obowiązków ;)
Ale od dzisiaj będę pisać też w szkole, więc powinno mi prościej iść i szybciej. Ale krócej, więc nie liczcie na poprzednią długość.

Opcjonalne pytania:
1. Rozpisałam się na temat emocji, przeszkadza wam tam jakieś wyrażenie, które nie do końca według was jest prawdziwe? Bo pisałam w malutkim stresie.
2. Kawa, nie kawa, sok pomarańczowy, co sądzicie o takich momentach?

Pozdrawiam
Nadia

16 komentarzy:

  1. Wspaniałe opowiadanie! Nie umiem nic napisać, mam pustkę w głowie, siedzi mi cały czas w głowie pocałunek Oli i Jacka. Ale na prawdę świetne opowiadanie. Czekam na następne.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, ja kocham wszelkiego rodzaju komentarze.
      Pozdrawiam
      Nadia

      Usuń
  2. Świetny rozdział ;)
    Kurcze, szkoda że tak późno, ale czekam na następny^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem znowu zawiedziona..... Znowu nie powiedziałem o swoich uczuciach.. Czemu?! Po za tym rozdział super! Moglas dać jeszcze trochę dialogów.. I czekam aż ich połączysz... I czemu Ola tak szybko wyszła Mikołaj mógł jej koszule pożyczyć hehe...
    Czekam na wiecje.. I mam nadzieję że kolejne opow będzie we wtorek...
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie mega i mi nie przeszkadza, że pisałaś o ich uczuciach, bo łatwiej jest poczuć co oni czują. :)
    Szkoda, że Ola tak szybko wyszła i, że Mikołaj nie powiedział jej o swoich uczuciach.
    Pozdrawiam i czekam na next
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, fantastyczne opowiadanie, jestem pod wielkim wrażeniem, a jednocześnie tak cholernie zafascynowana! <3 Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
    http://krzysiekmonika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie opisałaś te emocje i bardzo się cieszę, że te opisy są coraz dłuższe. Wiadomo, że nie w każdym rozdziale należy się tak rozpisywać i nie zawsze takie fragmenty są potrzebne, ale czasami dobrze dodać coś dłuższego, tak jak ty to zrobiłaś. Bardzo mi się to podobało! Widzę spore postępy w Twoim pisaniu, kochana! ;*
    Co do Mikołaja, mam wrażenie, że gdyby Ola została tam dłużej to do czegoś między nimi by doszło. On już chyba myśli o niej na poważnie i widać, że przywyknął już do tego uczucia. Nie ucieka od niego i to mnie cieszy. Teraz to Ola zwiała;D I nie wiem czy dlatego, że się ubrudziła (swoją drogą, słaby powód, by tak szybko wychodzić) czy po prostu przestraszyła się tego w jakim kierunku zmierza ten wieczór (to już bardziej). Ciekawa jestem jak masz zamiar to dalej poprowadzić i w sumie... wpadłąm na pewien pomysł;D Nie chcę w żaden sposób ci mieszać w fabule i się wtrącać, nie! Po prostu wpadło mi coś do głowy i chcę się z tym podzielić;D Skoro Olka tak wyleciała pośpiesznie od niego z domu to mogłaby np. zapomnieć torebki czy czegoś tam. Mikołaj by ją znalazł i poszedł do niej, oddać. No i tam mógłby wyznać, że nie przyszedł tylko oddać zguby, ale po prostu się stęsknił (mimo że minęła np. godzina) i że nie może już udawać, że są tyko przyjaciółmi. Ola nie miałaby wtedy drogi ucieczki i wszystko by się potoczyło tak jak powinno;D Taki pomysł Rudej xD
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dziwiło, że Ola wyszła, w końcu to nic złego posiedzieć przy kumplu w mieliźnie, czy w jego koszulce. Też mi się wydaje, że to była tylko taka słaba wymówka, by szybko wyjść. Mogła wymyślić coś lepszego, ale ona nie jest szczególnie bystra, więc wykombinowała takie coś.
      Pomysł Rudej całkiem całkiem, ale Rudzielczyk często ma genialne, choć często też szalone pomysły. Ja mam inny! Ola wybiegła, wpadła pod samochód, a Mikołaj z rozpaczy popełnił samobójstwo nad jej grobem podcinając sobie żyły (tak po babsku, bo on to zero faceta jest, wcale niemęski). Co powiesz na mój pomysł, Ana?
      A teraz już tak bardziej poważnie, bo ja sobie trochę pożartowałam z tym moim pomysłem. Wiem, że to taki czarny humor, ale co poradzić. Innego o czwartej rano raczej mieć nie będę. Zgadzam się z pierwszym akapitem komentarza Rudej, faktycznie opisy coraz dłuższe i coraz lepsze, ale jeszcze dużo pracy przed tobą, szczególnie odnośnie bohaterów i sytuacji jakie tworzysz i pajęczyny tych sytuacji w jakie zaplątujesz swoje postacie.

      Pozdrawiam:
      sie-nie-zdarza.blogspot.com
      prawdziwa-legenda.blogspot.com

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział rewelacyjny :) szkoda że Miki nie powiedział Oli co czuje :) rozumiem Cię :)
    1. Nie
    2. Są rewelacyjne :) jakbym słyszała moja przyjaciółkę i jej chłopaka
    Życzę weny I czasu
    Pozdrawiam
    Olka ♡ ♡ ♡
    Ps. Zapraszam na nowy rozdział na kryminalnej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Suuuuper rozdział :)
    Nadia, jeśli Mikołaj nie wyzna Oli swoich uczuć w następnym opowiadaniu, to nje wiem co ci zrobię :D
    Od dzisiaj nie piję soku pomarańczowego
    Pozdrawiam,
    Ola
    P.s co myślisz na temat Oli i Jacka, ja jestem załamana...

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne, fajne, nie powiem, że nie :D Długość idealna! Dobrze by było przeczytać kolejny we wtorek :)
    Czekam na next.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super :)
    A co do twoich pytań...
    1. Absolutnie nie. Wszystko napisałaś idealnie... Masz WIELKI talent...
    Ja jeszcze go za bardzo nie mam...
    Ale jak się uczyć to od najlepszych...
    I 2 pytanie :
    2. Takie momenty są bardzo fajne...
    I jeśli o mnie chodzi...
    Mi to zdecydowanie odpowiada....
    Pozdrawiam!
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo się boi, może czeka na odpowiedni moment, bo taki z niego facet.
    Kobieto! Już cię kocham! MikOla na zawsze <3
    Pozdrawiam :3
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  13. Początek schrzaniony. Jechali SAMOCHODEM, słyszeli SAMOCHODY. OSOBY obok, do ich OSOBY - za bliskie powtórzenia i za dużo ich trochę.
    Piszesz o tym, że miłość się rozwinęła.... uczucie się rozwinęło, a mnie ciekawi jak się rozwijało. Dlaczego to zostało tak pominięte, a nie rozpisane?
    Czyli jednak mamy wzmiankę o dzieciach i Mikołaju. Co to znaczy "umieć odpowiednio wychować", to naprawdę pojęcie względne, poza tym ja osobiście uważam, że nie ma dobrego wychowania, każde ma wady i zalety, może być tylko "lepsze wychowanie" i "gorsze wychowanie", a wszystko to zależy od nas samych, naszego spojrzenia na świat, dzieci, rodzicielstwo i oczywiście od naszych poglądów. Bierz pod uwagę, że dla jednych odpowiednie wychowanie to takie pasem, a dla innych bez zakazów, nakazów i nagród, z zezwoleniem skakania po łóżkach i biegania po meblach. Oczywiście to są skrajne przypadki, ale ja nie znam na tyle Mikołaja by wiedzieć, że nie jest jednym z takich skrajnych przypadków. Nie wiem co dla niego znaczy "odpowiednie wychowanie".
    A więc jednak Miki ojcuje trochę Oli... racja wieku, wyższość stopnia, czy świadomość, że to córka szefa i trzeba ją niańczyć by nie stracić roboty?
    "A najlepiej smakuje o 19" - "A najlepiej smakuje o dziewiętnaście" jesteś tego pewna? Nie powinno być czasami "o dziewiętnastej"? - To właśnie dlatego piszemy liczebniki słownie, bo przykładowe 2, to "dwa", a nie "drugi", "dwoje", "dwojga", "dwóch", "drugiej", 2 to dwa!
    Humor w opowiadaniu średnio mi się podoba i mnie nie bawi. Te żarty o soku trochę żałosne zarówno ze strony Mikołaja jak i Oli. Chyba bardziej powinien powiedzieć "zdejmij, dam ci moją koszulkę, a tą zapiorę" - to by było dojrzałe zachowanie. W końcu jakby u mnie polała się sokiem choćby koleżanka, czy kumpel, to bym go od razu nie wypraszał, ani nie rozumiał takiej ucieczki, po prostu użyczyłbym ubranie i pozwolił zaprać jej/jego by nie było plamy.

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń