wtorek, 26 maja 2015

14. Zabrała mi go

7:00
Olę obudził budzik. Miała jeszcze kilka dni wolnego, jednak budzik nie działał bez przyczyny. Wczorajszy brak kontaktu z Mikołajem mocno zaniepokoił policjantkę. Poszła po telefon i zadzwoniła do Mikołaja. Wczoraj nie miała odwagi, ale dziś był nowy dzień, a ona coraz mocniej się o niego martwiła.
1 sygnał
Dopiero zadzwoniłam.
2 sygnał
Ma jeszcze sporo czasu.
3 sygnał
Za chwilę odbierze.
4 sygnał
Pewnie szuka komórki.
5 sygnał
A może zgubił komórkę?
6 sygnał
Nie ma szans, nie odbierze.
Poczta głosowa. Ola nagrała krótką wiadomość
- Cześć Mikołaj, od wczoraj się nie odzywasz, wszystko dobrze? Zadzwoń jak odsłuchasz.

Położyła się niedbale na łóżku. Wiedziała, że nie wytrzyma w domu, postanowiła po prostu do niego pojechać. Powinien być w domu. Szybko się ubrała, zabrała torebkę i poszła do samochodu. Grzebała w torebce w poszukiwaniu klucza, wtedy zobaczyła w oddali Szymona, jednak nie zamierzała z nim teraz rozmawiać. Kiedy znalazła klucze, mężczyzna jej pomachał. Jednak posterunkowa nie zwróciła na to uwagi i wsiadła do samochodu, zostawiając smutnego Szymona na chodniku.
Po kilku minutach była pod jego blokiem. Spojrzała na zegarek, było wcześnie, powinien być jeszcze w domu. Chciała już wysiadać, kiedy zobaczyła, że ktoś wychodzi z klatki. Długie, czarne włosy, leginsy i długi, czerwony płaszcz i czarne mini-szpilki. Emilia Drawska mieszkała na drugim końcu miasta. Po chwili wyjaśniło się, co tu robiła: Z klatki wyszedł Mikołaj, przytulił ją, a ona pocałowała go w policzek. Cała scena wyglądała bardzo czule, Emilia odeszła od Mikołaja cały czas mu machając. Kiedy była już przy swoim samochodzie spostrzegła Olę, uśmiechnęła się szyderczo i odjechała. Mikołaj wrócił do mieszkania, a Ola siedziała w aucie. Do jej oczu zaczęły napływać łzy, a jej serce ściskał żal. Czuła, że przegrała walkę o Mikołaja. Nigdy nie brała w niej większego udziału, ale mimo to bolało. Nie próbowała powiedzieć przyjacielowi, co do niego czuje, ponieważ wiedziała, że jest możliwość, że go straci. Nie chciała do tego dopuścić, więc wycofała się z bitwy, czego bardzo teraz żałowała. Przez jej głowę oprócz ogromnego smutku przechodziła ciągle jedna myśl „Gdybym mogła cofnąć czas”
Płakała w samochodzie, nie zwracając na nic uwagi. Dopiero telefon wyrwał ją z myśli. Dzwoni Mikołaj.

Odrzuć
Jej serce przepełniał smutek, nie chciała, żeby Mikołaj ją teraz słyszał. Pojechała do domu, żeby położyć się na łóżku i spróbować się uspokoić.
Mikołaj próbował zadzwonić do Oli, ale nie odebrała. Przed chwilą do niego dzwoniła i nagrała się z prośbą o oddzwonienie, a teraz nie odbiera. Może jej coś wypadło? To do niej nie podobne. Bardzo nie podobne. Nie zamierzał się jednak nad tym rozmyślać, wolał pomyśleć o wczorajszym wieczorze z Emilią. Już na samo wspomnienie na usta wcisnął mu się uśmiech. Zaproponowała wyjście do kina, a po kinie poszli do Mikołaja. Zjedli kolację, trzeba przyznać, że z Emilią fajnie mu się gadało, mimo, że ciągle nawijała o sobie. Miał dużo spraw do przemyślenie i spodobało mu się, że nie zadaje mu pytań. Normalnie byłby na nią zły, ale tym razem naprawdę nie miał głowy do rozmowy. Emilia rozgadała się i poprosiła go, aby ją przenocował. Nie miał nic przeciwko. Jako dżentelmen odstąpił jej łóżko, a sam poszedł spać na kanapie. Kobieta prosiła, żeby się nie wygłupiał, ale uparł się. Drawska zaproponowała nawet spanie we dwoje, ale on udał, że tego nie słyszy i poszedł spać na kanapie. Rano policjantka była dla niego bardzo miła, zrobiła śniadanie. Ogólnie atmosfera była miła. Pożegnała go buziakiem. Nie zdążył jej zwrócić uwagi, że się zagalopowuje, gdyż odeszła. Cały czas zastanawiał się, co oznaczał ten wieczór. Wszystko według niego było jasne: koleżeński wypad. Ale jak Emilia to odebrała? Najlepiej pojechać do pracy i się przekonać.


15:43
Mikołaj jeszcze nie rozmawiał z Emilią o całym zdarzeniu, czuł, że ona odbiera to tak samo jak on. Bardzo się jednak pomylił. Wrócili po interwencji między zakochanymi, którzy pokłócili się o swój zaręczyny. Bo już nie ma się o co kłócić. W radiowozie Emilia rozpoczęła rozmowę:
- Nigdy nie zrozumiem, po co się kłócić, skoro się kogoś kocha.
- Ja też - odpowiedział Mikołaj.
- A skoro jesteśmy przy temacie, to muszę ci powiedzieć, że wczorajsza randka była super - Mikołaj był zdziwiony, zamurowało go, więc nic nie powiedział - Tylko jednego brakowało. Pocałunku.

Powiedziała i zbliżyła się do niego. Złapała go za rękę i przyciągnęła go do siebie. Po chwili ich twarze były niebezpiecznie blisko. Emilia obdarzyła jego usta namiętnym pocałunkiem.




Być może dodam coś jeszcze w tym tygodniu równie krótkiego, po prostu chciałam, żebyście mieli coś do czytania.
A co do rozdziału: Nie zabijajcie mnie. Chcę jeszcze żyć.
Pozdrawiam wszystkich czytelników,
Nadia

wtorek, 19 maja 2015

13. Szymon

9:16
Ola leżała długo w łóżku. Nie chciała, żeby spotkanie z Szymonem doszło do skutku, ale było już po fakcie. Zadzwoniła do niego, nie mogła teraz powiedzieć "nie, przepraszam, odwidziało mi się". Postanowiła go poznać i zobaczyć co z tego wyjdzie. Poszła się ogarnąć do łazienki, przez co nie usłyszała dzwoniącego telefonu.
Tymczasem, radiowóz
Mikołaj miał z Emilią służbę przez tydzień nieobecności Oli. Właśnie próbował zadzwonić do Wysockiej, ale nie odebrała. Martwił się o nią. Nie dość, że zobaczyła nieżyjącą znajomą, to jeszcze obwinia się o jej śmierć, chociaż nie jest jej winna. Chciał jej pomóc, ale nie do końca wiedział jak. Nie chciał jej pocieszać słowami w stylu "wszystko będzie dobrze", bo wcale tak nie musi być.
- Mikołaj? - ciągła cisza zaczęła przeszkadzać Emilii, która postanowiła ją przerwać.
- Słucham - Odpowiedział beznamiętnie. Był jeszcze pochłonięty we własnych myślach, nie zwracał całej swojej uwagi na czarnowłosej.
- Dlaczego mamy razem patrol?
- Długo opowiadać - Emilia spojrzała na niego pytająco. - Ola musiała sobie wziąć wolne, słabo znosi ostatnią sprawę.
- Aż tak?
- Tak - nie chciał opowiadać jej szczegółów, to była zbyt osobista sprawa. - Dzwoniłem nawet do niej, ale nie odbiera.
- Dzwoniłeś? - Sierżant chciała się upewnić.
- Tak, martwię się o nią.
- Dlaczego? - Spytała zaskoczona.
- Ja... - Mikołaj zamilkł, nie znał odpowiedzi na to pytanie nawet sam.
- Jak nie chcesz, to nie mów - spojrzała na niego podejrzliwie swoimi brązowymi oczami. Było w nich coś wyjątkowego, co skłaniało ludzi do otwartości, jednak policjant nie zwracał na nie większej uwagi, dlatego nic tu nie zdziałały. Emilia, czując, że zaraz znów zapanuje cisza, której szczerze nienawidziła, postanowiła po prostu odpuścić ten temat.
- A co tam u żony?
- Chyba byłej żony.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Jak się poznaliśmy byliście jeszcze razem.
- Rozwiedliśmy się mniej niż miesiąc temu.
- Przykro mi.
- Nawet nie wiesz jak walczyła na rozprawie sądowej - zaśmiał się pod nosem - próbowała mnie wrobić w romans.
- To nieźle, założę się, że jej się nie udało.
- No nie, Ola weszła na salę i wszystkiego się wyparła - uśmiechnął się na samą myśl o niej. Znów uciekł w krainę marzeń, jednak Drawska nie sprzeciwiała się. Nie wiedziała czemu, ale za każdym razem, gdy Mikołaj wspominał o Oli czuła ogromny gniew. Przecież ta kobieta jest za młoda, za delikatna i w ogóle nie nadawała się na jego przyjaciółkę. Do tego Emilia wywnioskowała jedną rzecz: to nie zwykła przyjaciółka. Nie z każdym jest się posądzanym o romans.
Z zamyśleń wyrwał ich telefon Mikołaja. Ponieważ mężczyzna prowadził, odebrał na głośnio mówiący.
- Halo? Mikołaj? - dzwoniła Ola.
- No hej, jak się czujesz?
- Jakoś sobie radzę, lepiej opowiadaj jak tam na patrolu - posterunkowa widocznie nie chciała o tym rozmawiać.
- Dobrze, dzisiaj bardzo spokojnie, ani jednego zgłoszenia nie było.
- Mikołaj, możemy pogadać później? Muszę coś jeszcze zrobić.
- Jasne, zadzwonię wieczorem.
Rozłączyła się. Aspirant był ciekawy, co ma do zrobienia Ola, ale to pytanie musiało pozostać bez odpowiedzi, przynajmniej na jakiś czas.
Zostało niewiele czasu, a posterunkowa była jeszcze w rozsypce. Musiała ubrać się w coś porządnego, do tego posprzątać mieszkanie i odpowiednio je przygotować. Szybko ogarnęła ogólny nieporządek, takim jak niepościelane łóżko, leżące gdzieniegdzie ubrania i papiery. Teraz została tylko ona. Nie wysilała się za bardzo, wzięła koszulę w kwiatki i rurki. Makijaż miała delikatny, podkreślał jej naturalne piękno. Usiadła na fotelu i czekała na swojego gościa. Przyszedł punktualnie. Zaprosiła go do środka i zaparzyła kawę. Wysoki, niezbyt przystojny Szymon usiadł i czekał na Olę. Podążał za nią wzrokiem, jednak nie miał odwagi, żeby za nią pójść. Podczas ich spotkania był miły, troskliwy i romantyczny, ale również spięty. Wysocka próbowała go uspokoić, jednak się nie udało. Dlatego uznała to za powód jego dziwnego, trochę sztucznego mówienia. Chłopak zaimponował Oli, mimo to kobieta nie mogła się doczekać telefonu Mikołaja. Szymon został u Oli do 18, a potem uznał, że nie będzie jej przeszkadzać i wyszedł.
- Jak chcesz, to możesz mnie jeszcze odwiedzić - takimi słowami pożegnała go policjantka.
Po jego wyjściu położyła telefon na łóżku i usiadła przed nim. Nie mogła się doczekać telefonu od Mikołaja. Czekała godzinę, drugą i trzecią, ale telefon był cicho. O 22 poddała się i poszła spać. Nie wiedziała dlaczego do niej nie zadzwonił, ale wiedziała, że na pewno ma ważny powód. Mocno się zaniepokoiła, ale nie miała odwagi, żeby do niego zadzwonić.








Dzisiaj krócej, ale uwierzcie mi, niby koniec szkoły a cisną jak nie wiem co. Biorę udział w przedstawieniu i muszę się uczyć roli, dlaczego dzisiaj tak krótko.

A teraz odnośnie opowiadania. Jak wam się podoba? Pewnie większość chce, żebym jak najszybciej połączyła Mikołaja i Olę, ale cóż...
Dziękuję za waszą obecność, każdego z was, pozdrawiam
Nadia

wtorek, 12 maja 2015

12. Dla ciebie.

6:46
Po wczorajszym dniu zapłakana Ola zczołgała się z łóżka. Nie mogła w to uwierzyć. Spała bardzo krótko, ponieważ co chwilę budziła się z tym widokiem przed sobą. Była zdumiona, jak bardzo może się obwiniać o czyjąś śmierć. Dopiero tego ranka zrozumiała, że już jej nie zobaczy. Nie zobaczy jej uśmiechu, a dziewczyna już nigdy jej nie pocieszy. Usiadła przy stole. To ją jednak jeszcze bardziej załamywało, gdyż na stole leżała paczka cukierków, którą podarowała jej Julia w przeddzień pójścia do pracy i śmierci. Przyciągnęła kolana do siebie i, schowawszy się w nich, zaczęła płakać.

Mikołaj czuł się dziwnie sam w domu. Przez te kilka dni zdążył się przyzwyczaić do panującej wrzawy i kłótni. Zawsze coś się działo u Kamili, to dziewczynki się kłócą, to była żona coś sprząta, po prostu nigdy nie było nudno. Zwłaszcza wieczorami, kiedy wszyscy siadali przy kolacji. A teraz słyszał tylko ciszę, głuchą i przerażającą. Początkowo się przestraszył, jednak uświadomił sobie, że się wyprowadził. Poszedł do kuchni. Kolejne zdziwienie go czekało, że nie ma śniadania naszykowanego. Usiadł chwilę i próbował sobie wbić do głowy, że mieszka już sam. Wszystkie czynności musi wykonywać samodzielnie. Postanowił przemyć twarz, by trochę się ocucić. W lustrze spostrzegł na swoim policzku czarny ślad, najprawdopodobniej po makijażu. Przypomniał sobie, jak wczoraj Ola płakała za Julią w jego ramionach. Umył sobie policzek i wrócił do kuchni rozmyślając o swojej partnerce.
Postanowił odwiedzić kobietę, dlatego szybko się ubrał i pojechał do posterunkowej.
Wysocka słysząc dzwonek do drzwi przestraszyła się, na za bardzo wiedziała czemu. Szybko wytarła łzy i poszła otworzyć. Macocha Julii, no jasne
- Dzień dobry - odpowiedziała kobieta, a w jej głosie nie było słychać ani nutki smutku - Musimy porozmawiać.
Policjantka wpuściła ją do środka. Niechętnie zaprowadziła ją do salonu i kazała usiąść. Ona delikatnie dotknęła siedzenia by szybko odpowiedzieć:
- Dziękuję, postoję. Chciałabym się spytać, dlaczego?
- Słucham? - Czarnowłosa nie mogła uwierzyć uszom.
- Dlaczego spotykałaś się z Julią za moimi plecami?
- Ona to miała pani powiedzieć, zawsze mówiła, że ojciec pozwala jej tu przebywać.
- Ojciec pewnie wiedział, ale matka nie! - Krystyna podniosła głos.
- Macocha - Ola spojrzała na nią zabójczym spojrzeniem, nie rozumiała, jak można być tak nieczułym.
- Będziesz mnie jeszcze poprawiać? Jesteś nikim w porównaniu do mnie - w jej głosie słychać było coraz więcej gniewu i determinacji.
- A kim pani jest, oświeć mnie - powiedziała z ironią.
- Nie jesteśmy na ty! - krzyknęła zdenerwowana.
- Już wiem - posterunkowa nawet nie zwróciła uwagi na wypowiedź kobiety - jesteś potworem, który krzywdzi swe dzieci!
- Przesadziłaś! - Krystyna rzuciła się na nią.
Mikołaj wreszcie dotarł. Ze środka mieszkania słychać było krzyki. Mężczyzna bez zastanowienia wszedł do środka. Zobaczył kobietę z wczorajszej interwencji, która przyciskała Olę do ściany. Szybko odciągnął je od siebie. Już chciał obezwładnić Krystynę, gdy odezwała się Ola.
- Zostaw ją - Kobieta wpatrywała się jeszcze chwilę w podłogę. Po krótkiej chwili podniosła wzrok na swoją rywalkę - Odejdź stąd, nie wracaj, bo następnym razem cię zamknę.
- To twoja wina - powiedziała ze złością w głosie i odwróciła się, żeby wyjść. Kiedy Zawada opuściła dom, policjantka osunęła się na krzesło i zaczęła płakać. Zapomniała o całym wszechświecie, utonęła we własnych rozmyślaniach, żeby po chwili wyszeptać:
- To rzeczywiście moja wina.
Mikołaj kucnął przed nią i przyciągnął kobietę do siebie. Dopiero teraz pojął, jak bardzo przeżywa śmierć Julii. Wiedział, że potrzebuje teraz wsparcia, ale żadne słowa nie przychodziły mu na myśl. Kiedy Ola się uspokoiła, wyswobodził się z jej objęć i poprawił jej grzywkę. Teraz zobaczył te pełne smutku i bólu oczy, które wręcz błagały go o pomoc.
- Dasz radę?
- Tak, pójdę do pracy.
Posterunkowa powoli wstała i udała się do łazienki, by się odświeżyć i zażyć słabe środki na uspokojenie. W tym samym czasie Mikołaj przygotował jej śniadanie. Kobieta niechętnie zjadła i udała się ze swoim partnerem do pracy.
15:43, Radiowóz
Policjantka bezmyślnie wgapiała się w okno. Pomimo wielu interwencji, w tym jednej zagadkowej kradzieży, skupiała się na niczym. Leki, które wzięła sprawiły, że co prawda była spokojniejsza, lecz do tego rozkojarzona.
- Ola? - Powtórzył po raz kolejny aspirant, jednak teraz Wysocka go usłyszała.
- Słucham - odpowiedziała obojętnie.
- Dobrze się czujesz? Taka rozkojarzona jesteś, w domu taka nie byłaś.
Policjantka spojrzała na niego zaskoczona.
- Po takich sytuacjach jest się bardzo smutnym, a ty sprawisz wrażenie obojętnej.
- Nie mów nic ojcu, błagam! On się nie może dowiedzieć, że jestem na środkach uspokajających w pracy!
- Co?
- Proszę...
- Weź lepiej wolne, wiesz że Biuro Spraw Wewnętrznych na nas poluje.
- Dobrze.
Tak jak obiecała, po służbie wzięła tygodniowy urlop. Komendant bardzo niechętnie się na to zgodził.
Tego samego dnia, 19:04, Dom Oli
Policjantka nie miała ochoty spać. Była mocno zdenerwowana, a leki przestawały działać. Znów zaczęła myśleć o Julii. Na parapecie dostrzegła kartkę. Niebieską kartkę. Postanowiła posłuchać się najmłodszej Zawady i zadzwonić do niego. Niechętnie wykręciła numer i zadzwoniła.
- Halo?
- To Ola.
- Wiedziałem, że zadzwonisz. Jak się czujesz? - spytał troskliwie.
- Dobrze. Chcesz się spotkać? - Oli z trudem przechodziły te słowa przez gardło.
- Jasne. Może jutro o 12?
- Dobrze. Może być u mnie. Podaje ci adres.
Aleksandra nie chciała tego, ale przypominała sobie Julie we krwi, musiała dla niej to zrobić.






Trochę krótki, wiem, ale nie dałam rady więcej.
Pozdrawiam
Nadia

środa, 6 maja 2015

11. Wybacz mi

Ostatnie dni ciągnęły się niewyobrażalnie dla Oli. W pierwszy dzień powrotu do pracy przyszła z godzinnym wyprzedzeniem. Nie mogła spać. Była na siebie zła, potraktowała Mikołaja niesprawiedliwie. Jej uczucie nie mogło przeszkadzać jej w pracy. Jednak bardziej zależało jej na utrzymaniu dobrych stosunków ze swoim przyjacielem, niż na pracy. Skoro kiedyś byli przyjaciółmi i nic do niego nie czuła, to chyba nie jest to trudne do przywrócenia? Chciała spojrzeć na niego jak na kolegę, nie jak wymarzonego męża. To wszystko zaczęło ją męczyć, skrywanie miłości nie jest łatwe, tym bardziej, jak się spędza z ukochanym tyle czasu. Próbowała zatrzymać to uczucie, rozum jej mówił, że powinna przestać, jednak miłość do niego nieustannie rosła. Wszystko wbrew jej samej. Mimo to musiała nad tym zapanować i spróbować odwrócić to, co zepsuła. Posterunkowa zeszła po kawę. Zegarek wskazywał, że zaczyna patrol za 40 minut.
Mikołaj jechał na komendę. Jego żona pożegnała go z pogodnym uśmiechem i zaproponowała kolację w restauracji. Zgodził się. Niby czemu miał odmówić? Aspirant najchętniej w ogóle nie poszedłby do pracy. Nie chciał widzieć Oli, bał się, że znów się pokłócą. Zależało mu na niej, dlatego przyrzekł sobie, że nie dopuści do tego. Do tego był na nią zły, przecież chciał z nią tylko porozmawiać, a ona się zachowała nieuprzejmie. Mimo to płakała po jego wyjściu. Musiało ją to w równym stopniu zranić. Mikołaj nie wiedział, co zrobić. Postanowił więc poczekać i zobaczyć, jak wszystko się potoczy. Zaparkował na parkingu. Szybko wszedł po schodach, więc już po chwili był w pokoju. Nie było tam Aleksandry, jednak na jej biurku spoczywała paczka do połowy zużytych chusteczek. Wziął mundur i poszedł się przebrać.
W tym czasie Ola wróciła do pokoju. Była pewna, że ma jeszcze dużo czasu do spotkania z Mikołajem, jednak już od samego progu zrozumiała, że on tu był. Do jej nozdrzy doszedł ten niepowtarzalny zapach policjanta, a wzrok policjantki utkwił w miejscu, gdzie wisiała jego bluza. Z każdym dniem zaczynało się robić coraz chłodniej, a Mikołajowi zawsze było zimno. Wzięła chusteczki z nadzieją, że mężczyzna jeszcze ich nie zobaczył. Kiedy chowała je do torebki, poczuła dotyk na ramieniu. Energicznie się odwróciła, a gdy zobaczyła aspiranta poczuła się słabo i oparła się o szafki. Spojrzała w tęczówki Mikołaja, nie umiała oderwać od nich wzroki. Jednak patrząc tylko w jego oczy zrozumiała, że jest smutny i przygnębiony. Ola wiedziała, że to przez nią. Przełknęła ślinę i zaczęła mówić:
- Przez tą cała sytuację byłam na wszystkich zła, a na tobie się wyżyłam. Przepraszam, to było nieodpowiednie - jej oczy zaszły łzami. Policjant widząc to delikatnie ją do siebie przysunął i przytulił. Posterunkowa kolejny raz płakała w ramionach Mikołaja. Wiedziała, że jest bezpieczna, więc jej serce rozpierała radość. Niebieskooka już dawno przestała ronić łzy, jednak oni nadal trwali w objęciu. W końcu odsunęli się od siebie. Mikołaj ruszył w stronę swojego biurka. Ola przetarła oczy, na jej rękawach zostały czarne ślady. Zegarek wskazywał, że za 10 minut zaczynają służbę. 
- Nie płacz, bo ja też jestem smutny.
- Postaram się - spojrzała na brudne rękawy. - Lecę się ogarnąć.
- Tylko szybko
Za pięć minut wróciła. Wyjęła z szafki torebkę, a z torebki wyciągnęła kosmetyki.
- Ola nie mamy czasu.
- Tylko sobie rzęsy poprawie.
Białach patrzył jak jego partnerka sprawnie maluje sobie oczy. Po chwili zamknęła lusterko, odłożyła do torebki, a torebkę do szafki.
- Gotowa.
- Jeszcze dwie minuty.
- Dobra chodźmy już.
Tego dnia na patrolu nie było więcej słów. Właśnie jedli dość późny obiad, bo zwykle jedli o 12, a teraz była 15.
- Ciężki dzień za nami. A jeszcze 3 godziny służby - skomentował zmęczony Mikołaj.
- Damy radę - Ola mimo wielkiego głodu jadła powoli hot-doga.
- Mam do ciebie pytanie - kobieta spojrzała pytająco na partnera - Kim jest Julia?
- Przecież ci o niej nie mówiłam - odpowiedziała zdziwiona policjantka.
- Jak cię odwiedziłem to powiedziałaś do mnie 'Julia'.
- To moja sąsiadka. Była przy mnie, gdy ciebie nie było - odparła smutno policjantka. Po chwili zawstydzona dodała - I mojego ojca.
Mikołaj nie poczuł się tym urażony. Wręcz przeciwnie, poczuł się winny. Nigdy nie pomyślał, co czuła wtedy Ola, jak bardzo musiała się bać.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Nie przepraszaj. Po prostu o tym zapomnijmy, dobrze? - spytała błagalnie Ola.
- No dobrze.
16:21
Policjanci właśnie jechali na sygnale do budynku, w którym mieszka Ola. Kiedy dostali to zgłoszenie kilka razy upewnili się, czy dobrze usłyszeli. Jednak wszystko się zgadzało, oprócz mieszkania. Mimo to Ola czuła presję. Nie wiedziała, jak się zachować w obecności sąsiadów. Postanowiła zostawić wszystko Mikołajowi, a on się temu nie sprzeciwiał. Rozumiał, że to niekomfortowa sytuacja dla posterunkowej, kiedyś też takie miał.
Patrol 05 dotarł na miejsce. Już na klatce schodowej było słychać kłótnie kobiety i mężczyzny. Mikołaj zapukał w drzwi, jednak gdy to nie poskutkowała zaczął w nie jeszcze głośniej uderzać i krzyczeć, że jest z policji. Po chwili otwarł mocno zdenerwowany mężczyzna, lat około 40, twarz miał wyraźnie zmęczoną a ubranie potargane.
- Aspirant Białach, posterunkowa Wysocka. Co tu się wyrabia?
- Niech państwo wejdą - Mieszkanie było małe, mimo to miało w tym pokoju dwa łóżka i stół. Na środku pokoju stała szatynka o niebieskich oczach, była wyraźnie rozjuszona. Patrzyła raz na mężczyznę, raz na stłuczone talerze i zniszczonego laptopa, które leżały pod jej nogami.
- Nadal czekamy na odpowiedź - powiedział po chwili ciszy aspirant.
- Trochę się posprzeczaliśmy z żoną. Ale wszystko dobrze.
- Trochę? Ty chamie i prostaku, rozwaliłeś mi laptopa! - Fuknęła na męża zezłoszczona. Oli od razu zrobiło się żal męża, podejrzewała, że kobieta jest uzależniona. 
- Proszę o spokój - nalegał Mikołaj.
- Nikt mi we własnym domu nie będzie rozkazywać! - Szatynka wybiegła z mieszkania, pomimo starań policjantów.
- Przepraszam, Krystyna jest czasem nerwowa.
- Jak się pan nazywa? - Spytała Ola. Po raz pierwszy na tej interwencji poczuła się pewniej.
- Mariusz Zawada, a to była moja żona. 
- Mogę zobaczyć dokumenty?
- Tak, proszę - podał kobiecie dokumenty. Wysocka oddaliła się do przedpokoju.
- Podobna kłótnia trwa od godziny.
- Trochę to już trwa, żona jest uzależniona, zdenerwowałem się, rzuciłem laptopem o ziemię, a ona zaczęła tłuc talerze. Potem mnie trochę poszarpała i zaczęła się wymiana zdań - odpowiedział załamany mężczyzna. 
- Pokłóciliście się?
- Ja naprawdę chciałem jej pomóc, ale ona jest taka uparta.
- Wszystko dobrze - wcięła się w rozmowę Ola - Podobno ma pan córki? Gdzie one są?
- Sara jest u koleżanki, a Julia w drugim pokoju - Ola zamarła jak usłyszała to imię.
- A pani Krystyna jest jej prawdziwą matką?
- Nie, jest jej macochą.
- Możemy ją zobaczyć? - Mówiła coraz bardziej zdenerwowana posterunkowa. Nie sądziła, że Julia ma tak ciężko w życiu.
- Tak, proszę.
Chcieli wejść do pokoju, ale drzwi były zamknięte. Mariusz nalegał, by wyważyć drzwi. Już po chwili byli w środku. Po prawej strony szafy, a po lewej krzesło i dwupiętrowa łóżku. Gdy zapali światło zobaczyli krew spływającą z góry łóżka.
- O Boże, Julia - krzyknęła Ola gdy zobaczyła krew. Weszła na jeden szczebel drabinki, by zobaczyć brutalną prawdę. Leżała tam Julia z podciętymi żyłami. Mikołaj odciągnął ją na ziemię, gdy upewnił się, że nie żyje kazał wyjść ojcu. Zawołał przez radio posiłki i objął Olę ramieniem. Kobieta szybko mu się wyrwała, przetarła łzy, założyła rękawiczki i podniosła list. 
"Dla Oli"
Ola szybko otworzyła kopertę, próbowała nie płakać ale nie potrafiła. Łzy spływały jej po policzkach, a ona się tym nie przejmowała.
"Kochana Olu.
Wiem, że to ty przeczytasz ten list, gdyż nikomu innemu na mnie nie zależy. Byłaś jedyną osobą, która mnie rozumiała. Pewnie będziecie dociekać, dlaczego to zrobiłam. Tu akurat nie chodzi o ciebie, Olu. Przypominasz mi matkę, dodawałaś mi sił. Ale nie mogę. Moja rodzin mnie nie kocha, a ja nie dam rady żyć bez ich miłości. Macocha mnie obraża, nie chce mnie nigdy zrozumieć. Mówi, że jestem małą szmatą i że nie powinno mnie tu być. Więc pójdę jej na rękę. Te krzyki obok, oni się kłócą o laptopa! To niedorzeczne. Oni... Nigdy się mną nie interesowali i nigdy nie zainteresują. I ty mi dałaś zainteresowanie moim życiem, Olu. Dziękuję ci, ale już się poddaje. Nie mam sił.
Przepraszam, jeśli cię ranię, ale inaczej nie potrafię. I proszę, uśmiechaj się częściej przy kimś, kto cię będzie kochał.
Żegnaj już na zawsze,
Julia"
Po przeczytaniu listu wypuściła go z rąk, nie mogła w to uwierzyć. Mikołaj podniósł go z ziemi, i zaczął czytać, a drugą ręką objął policjantkę. Kiedy skojarzył fakty, przytulił ją jeszcze mocniej. Do mieszkania przyjechali śledczy. Policjant dał im wszystkie znaleziono dowody, w tym list, i pojechał z Olą na komendę. Odwiózł ją do domu i ruszył do swojego. Tam czekała na niego żona. 
- Mieliśmy iść do restauracji. Przepadła nam rezerwacja.
- Przepraszam, miałem ciężki dzień.
- Ta sama wymówka! Zawsze tak mówiłeś, jesteś nie czuły!
- Dosyć tego - Białach próbował być spokojny - wiedziałem, że tak będzie. Wyprowadzam się.
Mikołaj szybko wziął walizkę, z której się do końca nie wypakował i wrzucił wszystkie swoje rzeczy. Dobrze, że jeszcze trzymał tamto mieszkanie, bo musiałby iść u kogoś przenocować.
- Ty zawsze uciekałeś od problemów.
- Ja zawsze uciekałem od ciebie. Gdyby nie te wyrzuty kochałbym cię, ale już za późno, pokazałaś co potrafisz zrobić. Żegnam.
Mikołaj szybkim krokiem wyszedł z mieszkania. Słyszał, jak Kamila za nim woła, ale nie reagował. Pojechał do swojego mieszkania z myślą, jak czuje się Ola.





Strasznie przeprasza za tak późną datę i w ogóle godzinę, ale byłam w szpitalu.
Chciałabym oficjalnie powiedzieć, że moją pośredniczką na przykład na facebook'u zostaje moja przyjaciółka, Marysia Przybyszewska. Pozdrawiam cię :*
Pozdrawiam wszystkich czytelników, jeszcze raz przepraszam
Nadia