wtorek, 28 kwietnia 2015

10. Przypominasz mi matkę...

Ola przebudziła się grubo po 10. W nocy nie umiała spać, tak jak zapowiadał lekarz. Wspominał on, że może doświadczać bóle brzucha, jednak nie powinny się one nasilać. W razie bólu, którego nie da rady znieść miała się zgłosić do szpitala. Teraz taki był. Nie zamierzała jednak dzwonić po karetkę, ani jechać do szpitala. Postanowiła, że jeśli nie ustąpi ból do przyjścia Julii, to zadzwoni. Powoli wstała z łóżka i ruszyła w kierunku łazienki. Postanowiła się odświeżyć przed nowym dniem tym bardziej, że wieczorem tego nie zrobiła. W czasie kąpieli zobaczyła, że w wodzie jest krew. Szybko zakręciła wodę i wyskoczyła spod prysznica.
- Może nie potrzebnie ściągałam opatrunek?
Spojrzała na swoją ranę, która wyglądała w porządku. Wytarła się dokładnie z krwi i włożyła nowe ubrania. Wychodząc ciągle głowiła się, skąd się wzięła krew. Wróciła do sypialni i znów chciała się położyć, jednak coś jej przeszkodziło. Jej wzrok utknął w kalendarzu. Według niego kobieta miała właśnie miesiączkować. Wysocka odetchnęła z pewnego rodzaju ulgą, i ruszyła z powrotem w kierunku łazienki.
Mikołaj właśnie wstał. Był również mocno zmęczony wczorajszym dniem. Cały czas myślał o Oli. Było to dla niego co najmniej dziwne, gdyż nigdy tak długo o nikim nie myślał. Jego rozważania teraz kierowały się w stronę „co by było, gdyby...”. Co jeśli Ola też coś do niego czuje? Albo co jeśli nie czuje nic? Jak wyglądałby ich dzień, jeśli nie Kamila? No właśnie. Kamili nie kochał i wiedział, że ona nie potrafi się zmienić. Mimo to powiedział „tak”. To mu nie dawało spokoju. 
Mężczyzna udał się do kuchni. Na stole zobaczył śniadanie, kanapki z białym serem, oraz doczepioną do talerza karteczkę o następującej treści:
„Muszę odwieźć dziewczynki. Smacznego”
Starała się kobieta. Mikołaj nie przepadał za takimi śniadaniami, mimo to jedzenie sprawiło mu pewnego rodzaju przyjemność, nie dlatego, że zrobiła mu to Kamila. Przed jego oczami stanął obrazek Oli w piżamie jedzące takie śniadanie, bo nic innego nie znalazła. Po zjedzeniu skromnego śniadania znowu zadzwonił do Oli. Ma wyłączony telefon. Chyba naprawdę zobaczy ją dopiero w pracy.
Kamila wróciła do domu szybko i wyciągnęła Mikołaja na zakupy.
Tymczasem Aleksandra była gotowa na przyjście Julii. Nie wiedziała jednak dokładnie, o której kończy dziewczynka, więc zajęła się sprzątaniem domu. Podczas ścielania łóżka jej uwagę zwróciły leżące na regale kartki. Były to najprawdopodobniej stare rachunki, jednak jedna kartka była niebieska. Ostrożnie wyciągnęła ją spod stosu papieru. Była to wizytówka z odręcznie napisanym numerem telefonu. Podczas jednej z interwencji Szymon zostawił jej ten numer i powiedział, że będzie na nią czekać. Stało się to około dwa miesiące temu. Nie wiedziała, czemu tego nie wyrzuciła. Schowała karteczkę do kieszeni, ponieważ usłyszała pukanie do drzwi. Przed drzwiami stała Julia. Posterunkowa wpuściła ją do środka. Usiadły przy stole i zaczęły jeść czekoladę, którą przyniosła nastolatka. Po jakiejś godzinie swobodnej rozmowy, podczas której rozmawiały chociażby o ciuchach, szatynka stwierdziła, że musi wracać. Podczas pożegnania Oli wypadła kartka z kieszeni. Podniosła ją z podłogi Julia.
- Szymon Napierski - czytała głośno dziewczynka. - Kto to?
- Kiedyś legitymowałam go w związku z podejrzeniem wywołania bójki, jednak żadnych świadków nie było, a on na sobie śladów pobicia nie miał. Zostawił mi ten numer telefonu i powiedział, że będzie czekać. Kiedy powiedziałam, że nie zadzwonię, to on powiedział, że będzie na mnie cały czas czekał.
- Zakochał się w tobie - odpowiedziała entuzjastycznie dziewczynka. - Zadzwoń do niego.
Ola zaśmiała się pod nosem.
- Nie Juliu, powinnam dbać o swój wizerunek.
- Ale może on sprawi, że będziesz szczęśliwa. Obiecaj mi, że cokolwiek zechcesz zrobić to pomyślisz o tym, by to ci dawało kiedyś szczęście.
- Obiecuję - odpowiedziała wzruszona. Nie spodziewała się takich wyznań po teoretycznie obcej dla niej osoby - Ale dlaczego tak się o mnie martwisz?
- Przypominasz mi moją zmarłą mamę, - Ola zorientowała się, że łączy je więcej niż się spodziewała, - a ona była taka jak ty. Zawsze się uśmiechała i płakała rzadko.
Spojrzały na siebie. Nie potrzebowały słów, by się zrozumieć. Julia szybko, ale elegancko podziękowała za gościnę i poszła do domu. Ola postanowiła odwiedzić ojca w pracy. Zapukała do jego gabinetu.
- Wejść - odpowiedział szorstko.
- Hej tato.
- Córciu? Co ty tu robisz?
- Nie mam co robić. A trzeba z ojcem czas spędzać.
Wojciech poinformował dyżurnego, że udaje się do jadalni, gdyby go potrzebował. Zrobili sobie kawę i usiedli do stołu.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłem - zaczął po chwili ciszy ojciec.
- Znowu o tym chcesz mówić? Myślałam, że zrozumiałeś przez wczorajszą noc, że nie lubię do tego wracać.
- Przepraszam córciu.
- Spokojnie, tylko nie wracajmy do tego.
- Dobrze
Resztę krótkiej przerwy spędził na rozmowie z córką, obracając się cały czas wokół pytania „jak się czujesz”. Zadawał je widząc chociażby najmniejszy gest oznaczający, że coś ją boli. Ola już miała zamiar powiedzieć ojcu o Julii, kiedy przeszedł Jacek, jeden z dyżurnych.
- Szefie ktoś chce zgłosić skargę na patrol 09.
- Dobrze, już idę.
Inspektor szybko pożegnał szybko córkę i wrócił do swojego gabinetu.
18:21
Mikołaj odwiózł Kamilę do domu. Nie musiał jechać po dziewczynki, gdyż prostu ze szkoły pojechały do koleżanki. A od niejakiej Patrycji do ich domu był rzut kamieniem. Postanowił jednak porozmawiać z Olą, więc po zjedzeniu kolacji chciał wyjść.
- Gdzie się wybierasz? - zapytała Kamila próbując ukryć swe niezadowolenie.
- Wychodzę. Za mniej niż godzinę wrócę.
Mikołaj próbował być miły dla swoje ex, jednak nie potrafił. Wysilał się, ale nie wiele to dawało. Po kwadransie dojechał do Oli. Zapukał nieśmiało do drzwi.
- Julia? Co jeszcze... - zaczęła, jednak gdy zobaczyła Mikołaja zaniemówiła.
- Cześć - odpowiedział na dość dziwne powitanie policjantki. Ola wpuściła go do środka, jednak Mikołaj nie wchodził dalej niż do przedpokoju.
- Przecież miałem ci pomóc.
- Nie jestem małą dziewczynką - powiedziała z wyrzutem. Była na niego zła, chociaż próbowała to ukryć. - Po za tym, masz teraz lepsze zajęcia. Z żoną.
- O co ci chodzi?
- Jestem pewna, że ci się z nią nie uda.
- Niby skąd takie przeświadczenie?
- Ja to wiem! Ty jej nie kochasz! - mówiła ze złością w głosie. Nie umiała zapanować nad emocjami.
- Tak? Ale to ja decyduję o swoim życiu. - Białach był spokojny, jednak Ola przeciwnie.
- Nie dasz rady! A teraz wynoś się stąd! - Wrzasnęła zdenerwowana.
Mikołaj wyszedł z jej domu, jednak stał jeszcze chwilę przed jej drzwiami. Po chwili usłyszał płacz dochodzący z jej mieszkania. Nie mógł dłużej znieść tego smutnego zjawiska, więc ruszył do domu. Chciał przeprosić policjantkę, jednak wiedział, że to nie on zawinił. Rozmyślał o jej zachowaniu całą drogę do domu. Nie mógł pojąć, dlaczego zachowała się w ten sposób. A w najprostsze rozwiązanie nie chciał uwierzyć, więc nawet nad nim nie rozmyślał. W domu powitały go ciepło córki, a Kamila postanowiła nie wypytywać się go gdzie był.
Ola położyła się zmęczona płaczem na łóżko. Powoli wyciągnęła z kieszeni niebieską kartkę. Położyła ją na parapet, nie wiedziała dlaczego. Nie miała zamiaru się z nim kontaktować. Ale może zrobić tak jak radziła jej sąsiadka? Może Julia ma rację?




Miałam pisać dłuższe? ...
Rozdział dość prywatny, ale następnym razem wracamy do pracy! Dziękuję, że czytacie!
Pozdrawiam
Nadia

wtorek, 21 kwietnia 2015

9. Kim ty jesteś?

Policjanci dojeżdżali na komendę. Ola spojrzała na Monikę, gdy nie zareagowała przeniosła wzrok na Krzysztofa. Ostatecznie popatrzyła na Mikołaja, który wpatrywał się w komendę. Teraz zupełnie nie wyglądał jak mężczyzna, który przed chwilą mógł stracić życie. Jego obojętność wzbudzała niepokój u posterunkowej, jednak bała się go o to spytać przy nich. Przy obcych ludziach. Fakt, że z nimi pracowała nic nie zmieniał.
- Wysiadamy - oznajmiła Monika.
Ola wysiadła ostatnia, nie śpieszyła się. Zobaczyła, że Monika i Krzysztof idą w stronę komendy, a w ich robocie zadaniem jest doprowadzenie ich do środka. Jednak nie zostawili ich na pastwę losu, zatrzymali się przed komendą i zaczęli ze sobą rozmawiać. 
- Dlaczego to zrobiłaś - Mikołaj stał przed nią, a ich oczy się spotkały. Jej niebieskie tęczówki patrzyły z troską na policjanta, którego jej serca wybrało. Wiedziała, że kłamstwem niczego nie załatwi, więc postanowiła uchylić rąbek tajemnicy. Wzięła głęboki wdech.
- Nie mogłam patrzeć jak umierasz - mężczyzna wyglądał na zaskoczonego tą odpowiedzią. - Wiem, że to tchórzostwo z mojej strony, ale po prostu nie mogłam. 
Nie mogła również dłużej znieść spojrzenia Mikołaja, czuła, jak próbuje wykopać z niej prawdziwy powód. Odwróciła głowę w stronę ulicy. 
- A ja na to musiałem patrzeć. Nie rób tego nigdy więcej. Obiecaj - powiedział z wyraźną troską w głosie.
- Nie mogę. Ale obiecuję, że nigdy nie poddam się bez walki.
Mikołaj złapał ją delikatnie za policzek i sprawił, że jej głowa znowu była skierowana w jego stronę. Kobieta by uniknąć jego spojrzenia zamknęła oczy. Zbliżył się do jej ust, chcąc wreszcie uczynić ten pierwszy krok. Ich twarze dzieliły dosłownie milimetry, a on wpatrywał się w jej powieki. W ostatnim momencie aspirant uznał, że nie warto teraz stresować Oli. Odsunął się od niej i był szczęśliwy z faktu, że miała zamknięte oczy. Objął ją ramieniem i ruszył z nią w stronę patrolu 06.
Kobieta złapała się za brzuch czując ogromny ból, jednak nie przyznawała się do tego. Próbowała być silna, chciała się opanować. To jednak nie było takie proste. Posterunkowa mogłaby przysięgnąć, że czuła oddech partnera na swoich ustach. Nie spodziewała się tego, a przez to, że zamknęła oczy nie wiedziała, co się dokładnie stało. Czy on chciał ją pocałować? To było jej najskrytsze marzenie a myśl, że mogła to zaprzepaścić dołowała ją. Wreszcie doszli do komendy.
- Idziecie do pokoju przesłuchań, zaraz dojdziemy - powiedziała Monika i ruszyła w przeciwną stronę.
Mikołaj mógł powiedzieć coś w stylu „możemy się sami przesłuchać”, ale to nie była pora na żarty. Puścił Olę, by sama weszła po schodach. Kiedy doszli na górę, posterunkowa wyglądała ta, jakby miała zaraz upaść. Policjant podbiegł do niej i objął znów ramieniem i pozwolił, żeby posterunkowa postąpiła tak samo. Kobieta nie czuła się w tej sytuacji komfortowo, jednak czuła, że potrzebuje jego pomocy. Już mieli usiąść, gdy usłyszeli inspektora Wysokiego.
- Ola? - Szczęśliwy komendant stał za nimi, więc policjanci szybko się obrócili. W tak pięknej chwili Wysocka nie zwracała uwagi na ból, więc wyrwała się spod silnej ręki Mikołaja i rzuciła się w ramiona ojca. Nie przejmowali się tym, że kobieta jest cała brudna. Wreszcie mieli siebie, tak długo na siebie czekali. Przytulił ją z całej swojej siły, dlatego już po chwili poczuła ból i syknęła.
- Co ci jest? - Odsunął się od córki, a ona odruchowa złapała się za brzuch.
- Nic takiego. Stres - wymyśliła na poczekaniu.
Znowu się do siebie przytulili. Nie mogli się jednak sobą nacieszyć, bo tak piękną chwilę przerwał patrol 06.
- Szefie - mówiła niepewnie Monika - musimy ich przesłuchać.
- Oczywiście - puścił Olę. - Odwiedź mnie jeszcze dziś.
- Dobrze tato - komendant poszedł w swoją stronę.
- Mamy pozwolenie na przesłuchanie was razem
Wchodząc do pokoju Ola usłyszała szept
- Nie muszą wszystkiego wiedzieć.
Był on nie słyszalny dla Krzysztofa, który stał najbliżej nich, tym bardziej dla Moniki, która już siedziała przed biurkiem. Przez to krótkie zdanie Mikołaja, oboje zaoszczędzili policjantom szczegółów dotyczących ich pobytu, które były osobiste. Zmieniali je na prostsze, mniej osobiste.
Po przesłuchaniu, pokój komendanta.
Wojciech skończył w kilka minut zaległą papierkową robotę. Chciał być w pełni gotowy na przyjście córki. Nie do końca wierzył swoim oczom i bał się, że przytulił jakąś policjantkę, która mu przypominała Olę. Wszystkie jego wątpliwości rozpłynęły się, gdy po raz drugi ją zobaczył.
- Jesteś.
- Już skończyliśmy.
- Tak się cieszę, że ciebie widzę - mężczyzna w mgnieniu oka ominął biurko i znowu zaczął tulić swą córkę - Będziesz mieć przez tydzień wolne, razem z Mikołajem
- Tato… Co jak ktoś tu wejdzie? Zobaczymy się w domu - wyrwała się z objęć ojca i ruszyła w kierunku drzwi. - Kocham cię - powiedziała to bardzo troskliwie, jednak nie pozwoliła, żeby ojciec ją znowu przytulił. Szybko wyszła z pokoju.
Poszła do swojego pokoju służbowego. Przez uchylone drzwi zobaczyła Kamilę w pokoju. Nie ruszyła się z miejsca, tylko stała i słuchała.
- Zamieszkasz u mnie? - Spytała się jego ex.
- Dobrze - Kamila rzuciła się w objęcia Mikołaja. Ola nie wytrzymała, miała prosić Mikołaja, by odwiózł ją do szpitala, jednak teraz nie mogła. Nie po tym, co zobaczyła. Weszła do pokoju i zabrawszy torebkę, niemalże wybiegła stamtąd.
Policjant zdziwił się widząc Olę wybiegającą z pokoju. Prawda była taka, że jego żona po długich błaganiach wyprosiła u niego drugą szansę dla ich małżeństwa. To był dość długi czas, od kiedy posterunkowa poszła do ojca minęło około pięć minut. Mogła poczekać jeszcze chwilę, przyjść trochę później, ale musiało jej się zebrać akurat przy wypowiadaniu tych jednoznacznych słów. Nie można ich inaczej zinterpretować.
Wysocka czekała na taksówkę przed komendą. Tak długo czekała na człowieka, który nadal kochał swoją żonę. Mimo wszystko, mimo tych przeciwności chciała na niego czekać. Nie chciała zapominać. Kiedy przyjechała podwózka szybko wsiadła, a gdy odjechała zobaczyła Mikołaja, który patrzył na nią smutny. A może jej się wydawało.
Dom Oli 21:43
Właśnie wróciła do domu. Z jej oczu leciały łzy. Nie była chora, a kula nie wbiła się głęboko, to i wiele szkód nie wyrządziła. Wyszła ze szpitala na własne żądanie. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział jej płacz. Spojrzała na telefon
„17 nieodebranych połączeń od: Mikołaj”
Nawet telefon jej o nim przypominał. Chciała wybuchnąć płaczem, jednak przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Wytarła oczy i postanowiła otworzyć Mikołajowi. Ku jej zaskoczeniu przed drzwiami stała nastolatka. Miała długie, brązowe włosy a jej niebieskie oczy patrzyły na zszokowaną policjantkę. Jej ubiór był dość skromny - dresowe spodnie i różowa bluzka.
- Przyniosłam coś pani - wystawiła rękę ze swojskimi ciasteczkami. - Piekłam je codziennie, wiedząc, że pani je kiedyś skosztuje.
- Dziękuję. Proszę wejdź - wpuściła młodą do środka. Od samego wejścia czuć było, że długo nie było wietrzone.
- Radzi sobie jakoś pani?
- Dopiero wróciłam - powiedziała z trudem powstrzymująć łzy. Tajemnicza szatynka otworzyła okno - Kim jesteś?
- Och, przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Julia, mieszkam nad panią.
- Ile masz lat?
- Trzynaście. Ale czy to ważne? Niech pani powie, co się stało. Nie powiem absolutnie nikomu, w końcu jaki mam w tym interes? - Dziewczynka zaczęła jej ścielić łóżko.
- Co robisz?
- Domyślam się, że pani nie potrzebuje pomocy, ale ja tak kocham to czynić. Pomaganie to coś, dzięki czemu chce mi się żyć. Kto jest na tym zdjęciu? - Wskazała na fotografię Mikołaja. Policjantka nie mogła powiedzieć, że to przyjaciel. Kto normalny trzyma zdjęcie przyjaciela koło łóżka? Nie odpowiedziała na to ani słowem. Dziewczynka ruchem ręki poprosiła, żeby Ola usiadła na krzesło.
- Ja go - nie umiała wydusić tego jednego słowa przez gardło - kocham.
- Więc dlaczego płaczesz?
- Nie zrozumiesz, jesteś za młoda - powiedziała przez łzy.
- On ciebie nie, prawda? - spojrzała swoimi dziecięcymi, pełnymi zrozumienia i współczucia oczami na policjantkę.
- Skąd wiesz? - zaczynała się załamywać
- Przez mężczyzn się nie płacze z byle powodu.
- On nigdy mnie nie kochał. I nie będzie kochał, bo wrócił do swej żony - powiedziała przez łzy. Kiedy uświadomiła sobie, że mówi to kompletnie obcej osobie, zdenerwowała się. Głównie na siebie. - I co teraz powiesz?! - Powiedziała głosem pełnym złości.
- Nic. Nie mogę ci wiele poradzić. Widzę za to, że jesteś zła - Julia podniosła poduszkę i podała policjantce. - Rzuć nią. Będzie ci lepiej.
Ola bez zbędnych pytań rzuciła poduszką o regał z książkami, rozładowując w ten sposób swoją złość.
- Teraz zostało jeszcze jedno. Jesteś smutna, a jak widzę nie masz przy sobie - Dziewczynka otworzyła ramiona a Wysocka bez słowa przytuliła się do niej. Trwały w uścisku przez kilka minut, tak długo, aż kobieta się uspokoiła. Wtedy powoli wyszła z uścisku trzynastolatki, była jej bardzo wdzięczna, co można było wyczytać z jej oczu. Julia podeszła jeszcze do poduszki, odłożyła ją na biurko, a kartki, które były pod nią położyła na regale.
- Wrócę jutro. O której ci pasuje?
- Nie potrzebuje pomocy.
- Wiem. O której?
- Przyjdź po szkole
- Dobrze, będę - odprowadziła swoją nową przyjaciółkę do drzwi. - Pamiętaj, jeśli tylko zechcesz, to zniknę z twojego życia tak szybko jak się pojawiłam.
Ola chciała coś odpowiedzieć, ale to „dorosłe” dziecko pognało na górę. Zamknęła więc za nią drzwi i zmęczona całym dniem położyła się.





Ale długi! Chciałam napisać krótszy, ale nie mogłam się powstrzymać. W końcu tak długo czekacie, to może spróbuję pisać dłuższe? Wiem, że mi się nie uda, ale spróbuje! Co myślicie o rozdziale? Jestem ciekawa waszych opinii.

Pozdrawiam Rudą, która pisze wspaniałe opowiadanka, i Dawida, który tworzy fanfiction na facebook'u.
Resztę moich czytelników też serdecznie pozdrawiam!
Nadia

wtorek, 14 kwietnia 2015

8. Koniec?

Mikołaj patrzył na nią osłupiały. Na jej brzuchu zaczęły powoli pojawiać się ślady krwi. Spojrzał w stronę policjantów, którzy już zaczęli zakuwać bandytów. Aspirant sam nie wiedział, kiedy podeszli tak blisko. Nie słyszał ich. Jeden z nich zabrał go do radiowozu i pojechał z nim w stronę drogi, na której zdarzył się ten wypadek. Mikołaj nie mógł przestać myśleć o Oli. Zaczynał przypominać sobie te wszystkie sytuacje, w których poprawiała mu nastrój.
„Mikołaj tego dnia nie miał humoru. Sypiał na komendzie, a jego partnerka się o tym dowiedziała. Ich rozmowę na ten temat przerwał dyżurny.
- 05 dla 00 zgłoście się
- 05 zgłaszam - zgłoszenie odebrała Ola.
- Koniec spokoju. Rozróba w hotelu pod lipami. Na świerkowej.
- Przyjęłam.
- Hotel pod lipami na Świerkowej - spojrzała uśmiechnięta na partnera, który wydawałby się nie przejmować tym faktem.
- Nawet nie próbuj mnie rozśmieszyć - odrzekł wydawałoby się ponuro.
- Mnie to bawi - policjantka odwróciła głowę nadal uśmiechnięta, ale w głębi duszy smutna, że nie udało jej się znowu wywołać jego uśmiechu. A on, nie mogąc dalej mieć złego nastroju uśmiechnął się, naprawdę jednak Ola tego nie zobaczyła”
Jednak nie tylko ona go rozśmieszała. On także potrafił wywołać u niech uśmiech, co sprawiło mu dużo radości.
„Ola przygotowywała się do służby. Do pokoju wszedł Mikołaj
- Cześć.
- Cześć - odpowiedziała, a z jej głosu można było wyczytać, że nie spała tej nocy dobrze.
- A co ty taka speszona jesteś?
- A nie wyspałam się. Do czwartej kręciłam się z boku na bok - odpowiedziała tym samym tonem głosu.
- No, kawę to się pije do śniadania a nie do kolacji - Mikołaj był rozbawiony zachowaniem dotąd wesołej policjantki.
- Nie no, pełnia była, może przez to.
- A co ty wilkołak jesteś?
- A czemu od razu wilkołak? - Ola zaczęła mieć coraz lepszy humor
- Mnie się pełnia kojarzy właśnie z wilkołakiem.
- A z romantycznym spacerem to ci się nie kojarzy? - odparła, a jej humor już na dobre się poprawił.
- A co to wilkołak nie może być romantyczny?
Mikołaj jeszcze tego samego dnia dowiedział się, że jest rocznica śmierci jej mamy. Tym bardziej był szczęśliwy faktem, że udało mu się wywołać uśmiech u posterunkowej.”
Najlepiej pamiętał sytuację, która zdarzyła się niedawno. Przypomniał sobie drogę do domu, do którego Ola nie wróci.
„Policjantka zerwała niebieski, rozłożysty kwiat i go powąchała. Zatrzymała się na chwilę, by rozkoszować się tym zapachem. Szybko zorientowała się, że jej partner patrzy się na nią. Podała mu kwiat i powiedziała
- Ładnie tu. Gdyby nie ta sytuacja, to zostałabym dłużej.
Mikołaj przyglądał się partnerce. Zdziwiło go to trochę, więc cichutko odpowiedział
- Ładnie
- Ale nie mogę się doczekać powrotu. Chciałabym znowu zobaczyć tatę, a ty pewnie córki byś chciał zobaczyć - mówiła z coraz większym entuzjazmem Ola. Spojrzała na Mikołaja, a ten twierdząco pomachał głową.”
Tego już nie będzie. Ola poświęciła się za Mikołaja. Czy ona nie widziała policjantów? To było jedyne racjonalne wyjaśnienie jej zachowania. Mężczyzna nie wiedział, jak sobie teraz poradzi. Praca w policji tylko będzie mu przypominać o kobiecie, która oddała swoje życie za niego. Może warto ze sobą skończyć? Już po przyjściu tego pomysłu aspirant go pożegnał. Nie mógł tego zrobić. Ona by tego nie chciała. A po drugie, on ma córki. Ola była jego drogą przyjaciółką, może nawet kimś więcej. Za koleżanką z pracy tak by nie rozpaczał, nie przyszłaby mu taka myśl. Mikołaj próbował zrozumieć, co do niej czuje.
- Tak zachowują się osoby, którym bardzo na sobie zależy. A może ja ją kocham? Nie, na pewno nie. Ona jest dla mnie jak... Siostra. Właśnie. Taka młodsza siostra, którą trzeba otaczać troską.
Mikołaj zatopiony w rozmyślaniach o Oli, nawet nie spostrzegł, że dojechali na miejsce.
- Teraz idź do tamtego radiowozu - starszy aspirant ruszył w stronę skupiska policjantów
- Chwila - policjant odwrócił się w jego stronę. - Co z Olą?
- Koledzy zaraz powinni z nią przyjechać. Jak chcesz to poczekaj. Ale przy tamtym radiowozie.
Mikołaj patrzył jak odchodzi. Powoli zbliżał się do radiowozu, ciągle rozmyślając jego słowa. Czy to oznaczało, że zaraz przyjedzie radiowóz ze zwłokami Oli? Nie dopuszczał tej myśli do siebie, ale to było jedyne rozsądne rozwiązanie. 
- Mikołaj chodź tu - usłyszał wołanie Moniki. Przyśpieszył i po chwili był przy nich.
- Już jestem
- Co się stało? Gdzie Ola? - spojrzeli na smutnego aspiranta. Brak odpowiedzi utwierdził ich w najgorszym przekonaniu.
- Poczekajmy - Mikołaj coraz bardziej się załamywał.
W najgorszych obawach czekał jeszcze kilka minut. Kownacka i Zapała próbowali coś z niego wydusić, ale nie udało się. Możliwe, że załamany policjant nawet nie słyszał pytań. Po tym czasie, który wydawałby się dla Mikołaja wiecznością, podjechał radiowóz, który był większy od pozostałych. Mężczyzna nie mógł się ruszyć z miejsca, więc z daleka patrzył na policjantów, którzy otwierają… No właśnie. Zamiast bagażnika otworzyli drzwi. Pomagali wyjść czarnowłosej kobiecie. Starszy aspirant, który wcześniej rozmawiał z Białachem, teraz wskazywał ręką na radiowóz 06. Ola zobaczyła Mikołaja. Szybkim krokiem zbliżyła się do niego, trzymając się jednocześnie za brzuch.
- Miałam kamizelkę, zapomniałeś? Kula nie wbiła się głęboko, sama wypadła. A lekarz pozwolił jechać do Wrocławia i tam zrobić niezbędne badania - Mikołaj patrzył na nią zszokowany.
- Ty żyjesz… - wymamrotał.
- Tak - policjant był coraz szczęśliwszy, jednak nie potrafił się nadal uśmiechnąć. Patrzył więc na Olę wzrokiem zimnym, można powiedzieć, że wyglądał nawet na złego. - Przepraszam, ja nie wiedziałam. Nie mogłam, nie potrafiłam, - policjantka chciała mu wszystko wytłumaczyć, ale nie umiała. - Po prostu przepraszam - jej oczy zaszły łzami. 
Mikołaj dopiero teraz zrozumiał, że prawdziwa i żywa Wysocka stoi kilka kroków przed nim. Powoli zaczął się do niej zbliżać, musiało to wyglądać strasznie, bo posterunkowa cofnęła się krok. Jednak myśl, że wszędzie są policjanci sprawiła, że nie cofała się więcej. Stanął przed nią. Dopiero teraz Ola zobaczyła, że Mikołaj ma łzy w oczach.
- To ja przepraszam - mówiąc to przytulił posterunkową. Kobieta była zaskoczona jego reakcją, więc dopiero po chwili odwzajemniła uścisk. Nie umiała dłużej wytrzymać, z jej oczu poleciały łzy i zaczęła cichutko szlochać. Wyrzucała teraz wszystkie nagromadzone emocje w ciągu dnia, od spotkania bandytów do teraz. Mikołaj usłyszawszy jej szloch, odsunął się od niej i pogłaskał ją po głowie.
- Już dobrze. Chodź, wracamy do domu.
Mikołaj objął Olę i pomógł jej dojść do radiowozu. Zamknął za nią drzwi i ruszył, by usiąść z drugiej strony. Dopiero wtedy zobaczył, że Krzysztof i Monika nie weszli do radiowozu, tylko przyglądali się całej sytuacji.
- Idziemy, tak?
Pomachali twierdząco głową. Mikołaj wsiadł, a oni jeszcze chwilę stali.
- Szykuje nam się nowa para.
Zaśmiali się bezgłośnie i wsiedli. Ola cały czas była roztrzęsiona, a Mikołaj nie umiał z nią porozmawiać wiedząc, że ktoś ich będzie słuchać. W konsekwencji całą drogę spędzili w ciszy.




Tak na marginesie, kursywą będę zaznaczać retrospekcje i myśli bohaterów, ale retrospekcje będą jeszcze w cudzysłowie.
A jak wam się podobał rozdział? Pewnie wszyscy myśleli, że Ola trafi do szpitala, ale jeszcze nie. No cóż, nie wiem co jeszcze napisać. Może po prostu podziękuję wam, za swoją obecność! Moje licznki ostatnio skoczyły niewyobrażalnie. Jestem wam wdzięczna! Coś czuje, że chwalicie się swoim znajomym. I dobrze! Niech tak dalej będzie.
Do tego te dwie retrospekcje są wzięte z serialu, odcinek 19 i 13. Jakby ktoś chciał zobaczyć na żywo.
Pozdrawiam was
Nadia

wtorek, 7 kwietnia 2015

7. Spotkanie

Do sypialni wpadł letni promyk słońca. Prawdopodobnie jego celem było zbudzenie policjantów, ponieważ już po chwili padł na ich twarze. Ola nie chciała wstawać, ale myślała, że Mikołaj nie jest jeszcze zdolny do pracy. Powoli zgramoliła się z łóżka. Dopiero teraz zorientowała się, że mimo wysokiej temperatury nadal miała na sobie kamizelkę kuloodporną. Ściągnęła ją z siebie z wielką ulgą, patrząc na swojego partnera, który już dawno na to wpadł. Ułożyła swoją poduszkę tak, by słońce nie przeszkadzało Mikołajowi, a sama wyszła na "polowanie" na jagody. Wróciła po godzinie z pełnym wiadrem. Z szafki wyciągnęła miskę i przesypała do niej owoce. Zajrzała do Mikołaja, jednak ten nadal spał. Wzięła wiadro z resztką wody. Wylała ją przed chatką, przy okazji robiąc trochę hałasu. Następnie skierowała się w stronę strumyka.
Mikołaj zbudził się słysząc hałas. Wyjrzał za okno i zobaczył Olę podnoszącą coś z ziemi. Policjant czuł się dzisiaj o wiele lepiej. Postanowił się przejść za Wysocką, leżenie w łóżku potwornie go nudziło. Cichutko poszedł za nią. Kiedy doszli do strumyka postanowił ujawnić swą obecność. Podbiegł do niczego nieświadomej policjantki i poklepał ją po plecach. Zszokowana wywróciła się plecami do wody. Spojrzała na swojego partnera, który nie umiał opanować śmiechu. Wyglądał jak małe dziecko cieszące się z zabawki. Na taki widok je samej pchał się uśmiech na usta. Jednak nic nie mogło zmienić faktu, że siedzi w wodzie. 
- Mikołaj - rozbawiony policjant spojrzał na nią. - Może byś mi chociaż pomógł wstać?
Aspirant podał rękę swojej partnerce, której już nie było do śmiechu. 
- Co ty tu robisz?
- Stoję - policjanta nie opuszczał dobry humor.
- Po pierwsze: jestem przez ciebie mokra i będzie mi później zimno. Po drugie: nie powinieneś się przemęczać.
Podszedł do niej i spojrzał w jej oczy. Kobieta poczuła się słabo, jednak nie pokazywała, jaki wpływ miał na nią mężczyzna. Nie wiedziała, co zrobiłaby, gdyby zginął. Poświęciła się dla niego i miała nadzieję, że nie zmarnuje tej szansy.
- Nie jestem małym chłopcem - przerwał tą ciszę Mikołaj i uśmiechnął się kpiąco. Nie za bardzo rozumiał skąd taka postawa u Oli. 
- Taki jesteś mądry? To weź to wiadro i zanieś do domu. 
Mikołaj nie ociągał się z napełnieniem wiadra, jednak idąc za policjantką, która jest tylko do połowy mokra, po prostu nie mógł nie skorzystać z takiej okazji. Jeszcze dobrze nie odeszli od strumyka, a ona znowu ociekała wodą.
- Mikołaj!
Widziała już tylko jego plecy uciekające znowu do wody. 
- I co ja mam z nim zrobić?
Zrezygnowana ruszyła w stronę lasu za chatką. W ciągu dnia jeszcze złapała króliczka, którego nie miała serca zabić, więc go wypuściła. Potem nie upolowała już nic, więc nie pozostało nic poza wróceniem do Mikołaja. 
- Cześć. 
- Gdzie ty byłaś?
- Słucham? Nie mam obowiązku spowiadania ci się! - Ola powiedziała to z gniewem w głosie, ale w głębi duszy cieszyła się, że on się o nią martwił.
- Martwiłem się o ciebie.
- Pewnie martwiłeś się też kiedy oblewałeś mnie wodą - próbowała udawać złą, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Mikołaj spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nie udawaj.
- Ale ja... - Policjant spojrzał na nią tak, jakby wszystko wiedział. - Przepraszam by wystarczyło. Ale dobrze, wybaczam.
Uśmiechnęła się i położyła. Mikołaj poszedł do kuchni się napić, a następnie położył się koło Oli.
- Zobaczyłem to już dawno, ale zapomniałem spytać. Jakoś nie było okazji. Czemu masz ranę na ręce? 
- Gdy uciekaliśmy kula drasnęła mi rękę.
- Już wtedy?
- Tak. Ale kiedy my wrócimy? Powinni już odejść.
- Nie uważasz, że to za szybko?
- Myślałeś o swojej rodzinie, o dzieciach? O tym, jak się martwią?
- Tak, ale... Tak naprawdę masz rację.
- Może jutro wieczorem wyruszymy? Kiedy już tak nie będzie grzać.
- Dobrze.

Następny dzień, Wrocław.
Wszystkie komendy w Polsce wzmożyły wysiłki. Ludzie też pomagali. Teraz było podejrzenie, że uciekli w kierunku gór, dlatego północna część kraju wyłączyła się z poszukiwań. Kilku ludziom na świecie bardzo trudno się normalnie żyło, bardzo się martwili. Pierwszym z nich był Wojciech Wysocki. Zżerała go tęsknota po córce, nie mógł sobie z tym poradzić. Na każdym kroku myślał o niej. Chciał nawet wziąć wolne, ale wtedy nie dostawałby wszystkich informacji od razu. W czasie pracy coraz rzadziej kontrolował pracę podwładnych. Wydzwaniał do innych komendantów i pytał o postępy. Z czasem coraz rzadziej odbierali. Zostawał po godzinach, bo w normalnym czasie się nie może wyrobić z papierkową robotą. Niepokój, strach, lęk, tylko te emocje nie opuszczały go. Uśmiech nie umiał się u niego zadomowić.
Inni ludzie smutni z powodu ich zaginięcia to na przykład córki Mikołaja. One nie spały po nocach. Nie chodziły do szkoły, ale to z innego powodu. Kamila nie dawała sobie rady. Nie gotowała, ledwo co jadła. Przez to wydarzenie zrozumiała, jak bardzo kocha swojego męża. No właśnie. Już byłego męża. Nie umiała pojąć, dlaczego nie zauważyła, że żywiła do niego urazę za pracę. To uczucie przykrywało wszystkie inne. Teraz, kiedy był w niebezpieczeństwie poczuła się jak przed ślubem. Znowu poczuła tą miłość. Obiecała sobie, że spróbuje naprawić te relacje.
16:53
Właśnie pojawił się przełom! Naoczny świadek uważał, że policjanci są w górach. Natychmiast zostały wysłane tam patrole, a po tym, jak znaleźli zapiski Oli, wezwali wsparcie.
Niestety, godzinę temu bandyci pojechali zobaczyć, czy rzeczywiście nie żyją. Kiedy ich nie znaleźli wpadli w szał. Natychmiast ruszyli w góry. Ola i Mikołaj ruszyli w stronę ich miejsca wypadku. Niestety, policjanci spotkali się z bandytami.
- I warto było uciekać? - Powiedzieli szyderczo.
Policjanci spojrzeli na siebie. Oboje byli przerażeni. Aspirant objął ramieniem kobietę.
- Prawie wygraliśmy - szepnęła Ola, a jej oczy zaszły łzami. Mikołaj dostrzegł z oddalo około 10 policjantów, którzy zbliżali się do nich szybszym krokiem.
- Jak wy tak możecie? Czyli to prawda?
- My ich zabijaliśmy, i zabijać będziemy. Przykro nam. Kto pierwszy?
Ola spojrzała na Mikołaja i odsunęła się od niego.
- Ja.
Mikołaj spojrzał na nią jak na wariatkę. Dopiero po chwili zrozumiał, co zrobiła. Niestety, nie mógł nic zrobić, bo zabójcy strzelili do niej, a ona upadła bezwładnie na ziemię.




No to się przy nim namęczyłam! Ale nowy rozdział jest, gotowy! A tak przy okazji, to ostatnio mam więcej wyświetleń, plus ktoś skomentował! Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę! Dobra, za tydzień zobaczymy, czy Ola umarła, bo wiecie, mogę zacząć pisać od nowa, więc strzeżcie się! Komentarze pomagają Oli przeżyć!
Nadia