Ola przebudziła
się grubo po 10. W nocy nie umiała spać, tak jak zapowiadał lekarz. Wspominał
on, że może doświadczać bóle brzucha, jednak nie powinny się one nasilać. W
razie bólu, którego nie da rady znieść miała się zgłosić do szpitala. Teraz
taki był. Nie zamierzała jednak dzwonić po karetkę, ani jechać do szpitala.
Postanowiła, że jeśli nie ustąpi ból do przyjścia Julii, to zadzwoni. Powoli
wstała z łóżka i ruszyła w kierunku łazienki. Postanowiła się odświeżyć przed
nowym dniem tym bardziej, że wieczorem tego nie zrobiła. W czasie kąpieli
zobaczyła, że w wodzie jest krew. Szybko zakręciła wodę i wyskoczyła spod prysznica.
- Może nie
potrzebnie ściągałam opatrunek?
Spojrzała na
swoją ranę, która wyglądała w porządku. Wytarła się dokładnie z krwi i włożyła
nowe ubrania. Wychodząc ciągle głowiła się, skąd się wzięła krew. Wróciła do
sypialni i znów chciała się położyć, jednak coś jej przeszkodziło. Jej wzrok
utknął w kalendarzu. Według niego kobieta miała właśnie miesiączkować. Wysocka
odetchnęła z pewnego rodzaju ulgą, i ruszyła z powrotem w kierunku łazienki.
Mikołaj właśnie
wstał. Był również mocno zmęczony wczorajszym dniem. Cały czas myślał o Oli.
Było to dla niego co najmniej dziwne, gdyż nigdy tak długo o nikim nie myślał.
Jego rozważania teraz kierowały się w stronę „co by było, gdyby...”. Co jeśli
Ola też coś do niego czuje? Albo co jeśli nie czuje nic? Jak wyglądałby ich
dzień, jeśli nie Kamila? No właśnie. Kamili nie kochał i wiedział, że ona nie
potrafi się zmienić. Mimo to powiedział „tak”. To mu nie dawało spokoju.
Mężczyzna udał
się do kuchni. Na stole zobaczył śniadanie, kanapki z białym serem, oraz
doczepioną do talerza karteczkę o następującej treści:
„Muszę odwieźć
dziewczynki. Smacznego”
Starała się
kobieta. Mikołaj nie przepadał za takimi śniadaniami, mimo to jedzenie sprawiło
mu pewnego rodzaju przyjemność, nie dlatego, że zrobiła mu to Kamila. Przed jego
oczami stanął obrazek Oli w piżamie jedzące takie śniadanie, bo nic innego nie
znalazła. Po zjedzeniu skromnego śniadania znowu zadzwonił do Oli. Ma wyłączony
telefon. Chyba naprawdę zobaczy ją dopiero w pracy.
Kamila wróciła
do domu szybko i wyciągnęła Mikołaja na zakupy.
Tymczasem
Aleksandra była gotowa na przyjście Julii. Nie wiedziała jednak dokładnie, o
której kończy dziewczynka, więc zajęła się sprzątaniem domu. Podczas ścielania
łóżka jej uwagę zwróciły leżące na regale kartki. Były to najprawdopodobniej
stare rachunki, jednak jedna kartka była niebieska. Ostrożnie wyciągnęła ją
spod stosu papieru. Była to wizytówka z odręcznie napisanym numerem telefonu.
Podczas jednej z interwencji Szymon zostawił jej ten numer i powiedział, że będzie
na nią czekać. Stało się to około dwa miesiące temu. Nie wiedziała, czemu tego
nie wyrzuciła. Schowała karteczkę do kieszeni, ponieważ usłyszała pukanie do
drzwi. Przed drzwiami stała Julia. Posterunkowa wpuściła ją do środka. Usiadły
przy stole i zaczęły jeść czekoladę, którą przyniosła nastolatka. Po jakiejś
godzinie swobodnej rozmowy, podczas której rozmawiały chociażby o ciuchach,
szatynka stwierdziła, że musi wracać. Podczas pożegnania Oli wypadła kartka z
kieszeni. Podniosła ją z podłogi Julia.
- Szymon
Napierski - czytała głośno dziewczynka. - Kto to?
- Kiedyś
legitymowałam go w związku z podejrzeniem wywołania bójki, jednak żadnych
świadków nie było, a on na sobie śladów pobicia nie miał. Zostawił mi ten numer
telefonu i powiedział, że będzie czekać. Kiedy powiedziałam, że nie zadzwonię,
to on powiedział, że będzie na mnie cały czas czekał.
- Zakochał się
w tobie - odpowiedziała entuzjastycznie dziewczynka. - Zadzwoń do niego.
Ola zaśmiała
się pod nosem.
- Nie Juliu,
powinnam dbać o swój wizerunek.
- Ale może on
sprawi, że będziesz szczęśliwa. Obiecaj mi, że cokolwiek zechcesz zrobić to
pomyślisz o tym, by to ci dawało kiedyś szczęście.
- Obiecuję -
odpowiedziała wzruszona. Nie spodziewała się takich wyznań po teoretycznie
obcej dla niej osoby - Ale dlaczego tak się o mnie martwisz?
- Przypominasz
mi moją zmarłą mamę, - Ola zorientowała się, że łączy je więcej niż się
spodziewała, - a ona była taka jak ty. Zawsze się uśmiechała i płakała rzadko.
Spojrzały na
siebie. Nie potrzebowały słów, by się zrozumieć. Julia szybko, ale elegancko
podziękowała za gościnę i poszła do domu. Ola postanowiła odwiedzić ojca w
pracy. Zapukała do jego gabinetu.
- Wejść -
odpowiedział szorstko.
- Hej tato.
- Córciu? Co ty
tu robisz?
- Nie mam co
robić. A trzeba z ojcem czas spędzać.
Wojciech
poinformował dyżurnego, że udaje się do jadalni, gdyby go potrzebował. Zrobili
sobie kawę i usiedli do stołu.
- Nawet nie
wiesz jak się martwiłem - zaczął po chwili ciszy ojciec.
- Znowu o tym
chcesz mówić? Myślałam, że zrozumiałeś przez wczorajszą noc, że nie lubię do
tego wracać.
- Przepraszam
córciu.
- Spokojnie,
tylko nie wracajmy do tego.
- Dobrze
Resztę krótkiej
przerwy spędził na rozmowie z córką, obracając się cały czas wokół pytania „jak
się czujesz”. Zadawał je widząc chociażby najmniejszy gest oznaczający, że coś
ją boli. Ola już miała zamiar powiedzieć ojcu o Julii, kiedy przeszedł Jacek,
jeden z dyżurnych.
- Szefie ktoś
chce zgłosić skargę na patrol 09.
- Dobrze, już
idę.
Inspektor
szybko pożegnał szybko córkę i wrócił do swojego gabinetu.
18:21
Mikołaj odwiózł
Kamilę do domu. Nie musiał jechać po dziewczynki, gdyż prostu ze szkoły
pojechały do koleżanki. A od niejakiej Patrycji do ich domu był rzut kamieniem.
Postanowił jednak porozmawiać z Olą, więc po zjedzeniu kolacji chciał wyjść.
- Gdzie się
wybierasz? - zapytała Kamila próbując ukryć swe niezadowolenie.
- Wychodzę. Za
mniej niż godzinę wrócę.
Mikołaj
próbował być miły dla swoje ex, jednak nie potrafił. Wysilał się, ale nie wiele
to dawało. Po kwadransie dojechał do Oli. Zapukał nieśmiało do drzwi.
- Julia? Co jeszcze... - zaczęła, jednak gdy
zobaczyła Mikołaja zaniemówiła.
- Cześć - odpowiedział na dość dziwne powitanie
policjantki. Ola wpuściła go do środka, jednak Mikołaj nie wchodził dalej niż
do przedpokoju.
- Przecież miałem ci pomóc.
- Nie jestem małą dziewczynką - powiedziała z
wyrzutem. Była na niego zła, chociaż próbowała to ukryć. - Po za tym, masz
teraz lepsze zajęcia. Z żoną.
- O co ci chodzi?
- Jestem pewna, że ci się z nią nie uda.
- Niby skąd takie przeświadczenie?
- Ja to wiem! Ty jej nie kochasz! - mówiła ze
złością w głosie. Nie umiała zapanować nad emocjami.
- Tak? Ale to ja decyduję o swoim życiu. - Białach był spokojny, jednak Ola przeciwnie.
- Nie dasz
rady! A teraz wynoś się stąd! - Wrzasnęła zdenerwowana.
Mikołaj
wyszedł z jej domu, jednak stał jeszcze chwilę przed jej drzwiami. Po chwili
usłyszał płacz dochodzący z jej mieszkania. Nie mógł dłużej znieść tego
smutnego zjawiska, więc ruszył do domu. Chciał przeprosić policjantkę, jednak
wiedział, że to nie on zawinił. Rozmyślał o jej zachowaniu całą drogę do domu.
Nie mógł pojąć, dlaczego zachowała się w ten sposób. A w najprostsze rozwiązanie
nie chciał uwierzyć, więc nawet nad nim nie rozmyślał. W domu powitały go
ciepło córki, a Kamila postanowiła nie wypytywać się go gdzie był.
Ola położyła
się zmęczona płaczem na łóżko. Powoli wyciągnęła z kieszeni niebieską kartkę.
Położyła ją na parapet, nie wiedziała dlaczego. Nie miała zamiaru się z nim
kontaktować. Ale może zrobić tak jak radziła jej sąsiadka? Może Julia ma rację?
Miałam pisać dłuższe? ...
Rozdział dość prywatny, ale następnym razem wracamy do pracy! Dziękuję, że czytacie!
Pozdrawiam
Nadia