Ola leżała pod
ścianą otumaniona. Wiedziała, że Szymona już nie ma, co ją uspokoiło,
adrenalina opadała. Niestety z każdą chwilą ból był coraz silniejszy, a ona
poczuła smak krwi na języku. Ból przeszywał jej ciało, ale ona się nie
poddawała, powoli i ostrożnie podniosła rękę, żeby po chwili wesprzeć się na
niej i usiąść opierając się o ścianę. Otworzyła niepewnie oczy, zrobiła to
bardzo opornie. Rozejrzała się wokół. Na podłodze było mnóstwo krwi, tak jak na
jej ciele. Od tego widoku zatrzęsła się, była przerażona. Czuła, jak z każdą
chwilą ucieka z niej siła, jak staje się coraz słabsza. Przeczuwała, że to
ostatni moment, w których może zawalczyć o swoje życie. Chciała krzyknąć, ale
nie umiała. Nie mogła zawołać o pomoc. Wiedziała, że to są jej ostatnie chwile
życia, ale po prostu nie mogła. Tak bardzo chciała, żeby był przy niej jej
ojciec, który tak się ostatnio o nią martwił. Nie chciała sobie wyobrażać, co
będzie czuł, gdy przyjdzie ją odwiedzić i zastanie ją martwą; zdawała sobie
sprawę, że jako jedyny będzie o niej pamiętał. Może nie jako jedyny, jest
jeszcze Mikołaj, który tak ją zranił. Mężczyzna był jej szczerym i oddanym
przyjacielem, nie ważne, że miał inną. Straciła szanse na bycie z nim w
związku, ale on nadal pozostał jej przyjacielem. Nigdy go nie zrani specjalnie,
tak samo on. Cała ta sytuacja nie miała zranić Oli, kobieta była świadoma tego.
Nie zamierzała wypominać mu tego. Gdyby on wiedział, co się teraz dzieje, na
pewno nie pozwoliłby jej cierpieć.
- Gdyby
wiedział... - wyszeptała, a jej oczy zaszkliły się. Po chwili podniosła wzrok i
spojrzała na stół. Jej źrenice powiększyły się a na usta wkradł się
kilkusekundowy uśmiech. Mimo coraz gorszego samopoczucia spróbowała wstać.
Stanęła na jedną nogą, co wywołało skurcz, jednak po chwili dostawiła drugą,
nie zwracając na to uwagi. Niestety plan zakończył się niepowodzeniem, upadła
na podłogę i poczuła jeszcze ostrzejszy ból. Podniosła głowę w górę, widząc, że jest blisko postanowiła, że się nie podda. Zaczęła się czołgać pomimo bólu,
pozostawiając czerwone ślady. Kiedy dotarła, wyprężyła się z całych sił i
dosięgnęła telefonu. Oparła się o kanapę i wybrała ostatni numer, który
próbował się z nią połączyć. Modliła się, żeby ten ktoś odebrał. Kiedy
usłyszała głos Mikołaja, zamarła.
- Halo, Ola?
Dzwoniłem, czemu nie odbierałaś. Ola? Jesteś? - Policjant był mocno
zdenerwowany, odebrał na głośnomówiącym, gdyż prowadził - Jestem w pracy, nie
rób sobie żartów.
Ola po chwili
otrząsnęła się, ból sprowadził ją do rzeczywistości.
- Mikołaj -
powiedziała Ola słabym i zapłakanym głosem. Mężczyzna mocno się przestraszył.
- Co się stało?
Ola? - spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. - Gdzie jesteś?
- W domu -
odpowiedziała i rozpłakała się do słuchawki, dodając po chwili wśród szlochu -
Pomóż mi, błagam.
Mikołaj
zareagował błyskawicznie, zawiadomił dyżurnego, że jadą do mieszkania Oli,
podając jej współrzędne. Nie zwracał uwagi na morderczy wzrok Emilii, która
odezwała się, gdy mieli naprawdę dużą prędkość:
- Do każdego
tak gnasz na zawołanie?
- Tak -
Odpowiedział zły na nią - I nawet nie zaczynaj ze swoją gadką. - spojrzał na
nią i zauważył, że była tak samo zła jak on. Chciała już coś powiedzieć, ale
nie pozwolił jej - Jedziemy tam na sygnale, więc mogę jechać szybciej. Weź tego
nie komentuj.
Mikołaj był zły
niedawną sytuacją z Emilką, do tego jeszcze dochodzi niepewność, co zastanie w
mieszkaniu Oli. Wychodziła z tego mieszanka wybuchowa, policjant nie chciał
okazywać słabości, przez co przybrał maskę gniewu i niezadowolenia. Po
dosłownie 5 minutach byli na miejscu. Mikołaj wbiegł do klatki, a Emilia
niechętnie podreptała za nim, robiła to wolniej.
- Pośpiesz się!
- powiedział i dotarł do drzwi. Krew na klamce zdenerwowała go jeszcze mocniej,
wyjął i odbezpieczył pistolet, Emilia postąpiła tak samo. Założył jeszcze
szybko rękawiczki i otworzył drzwi, otwierając je na oścież. Pierwsze, co
zobaczył, to pozrzucane ubrania z wieszaków. Ominął je i podążał dalej
korytarzem, po chwili wchodząc do łazienki. Czysto. Szedł dalej i wtedy
spostrzegł zakrwawioną podłogę i ścianę. Przyśpieszył krok i ruchem ręki kazał
Emilii sprawdzić sypialnię, a sam ruszył w kierunku salonu. Po chwili minął
ścianę i zobaczył przerażającą prawdę - Ola leżała zakrwawiona koło kanapy.
Szybko sprawdził, czy nikogo nie ma w kuchni i podszedł do Oli, przystawiając
palce do szyi. Czuł puls. Kobieta była bardzo blada, jednak otworzyła oczy.
- Mikołaj...
- Cichutko, nie
mów nic - powiedział troskliwie, po czym powstał i zawołał - Emilia! Przynieś
bandaże z szafki w łazience, a ja wezwę karetkę! - rozkazał i wykonał swoje
zadanie. Znowu przykucnął koło Oli. Kobieta próbowała wejść na kanapę,
wykorzystując resztkę sił. Mężczyzna znał ją i wiedział, że nie odpuści, więc
bez słowa przeniósł ją na kanapę. Teraz dopiero dostrzegł jej całe poranione
ciało, siniaki miała na całym ciele, krew również miała wszędzie, najwięcej
leciało jej z brzucha, jednak nogi i ręce próbowały mu dorównać; jej twarz
wyglądała naprawdę strasznie, nie tryskała tą radością co zwykle, była
przecięta wzdłuż policzka i posiadała siniak pod okiem. Mikołaj dopiero wtedy
zrozumiał, jak bardzo lubi jej uśmiech. Jej przerażona i blada twarz napawała
go ogromnym lękiem o życie kobiety oraz złością na człowieka, który jej to
zrobił. Emilia przyniosła wszystkie bandaże i gazy, które znalazła. Mikołaj podniósł
jej koszulkę i sprawnie okrył go warstwą gazy, bo potem owinąć to bandażem.
Emilia patrzyła na to zła, ale nie odzywała się. Policjant już obandażował jej ręce,
więc zabrał się za nogi Oli, gdy usłyszał jej cichy głos:
- Nie chcę,
karetki, dam radę.
Emilia
zagotowała się w sobie, widząc jej nieodpowiedzialne zachowanie. Chciała się
odezwać, ale Mikołaj przeczuł jej zamiar i ją uprzedził:
- Emilia idź
przepytać sąsiadów, może coś widzieli - powiedział to tak stanowczo, że kobieta
nawet nie pomyślała o odmowie. Posłusznie wyszła. Mikołaj skończył bandażować
jej ostatnią nogę, przez co odczuł ulgę. Miał nadzieję, że ona również czuje
ulgę. Znów przykucnął przy policjantce i złapał ją za rękę.
- Olu, te
bandaże nic tu nie poradzą na dłuższą metę. Potrzebujesz fachowej pomocy
lekarskiej - powiedział troskliwym tonem, ani przez chwilę nie był na nią zły.
- Ale ja nie
jestem słaba - powiedziała ze łzami w oczach.
- Szpital nie
jest oznaką słabości. Oznaką słabości jest odrzucenie pomocy, gdy się jej
naprawdę potrzebuje - na te słowa Ola rozpłakała się.
- Ale to moja
wina - wydusiła z siebie.
- To na pewno
nie twoja wina - powiedział uspokajającym głosem. - Nie wiem do końca, co tu
się stało, ale jestem pewna, że to nie twoja wina.
- Ale ja nie
chcę - nadal płakała.
- Zrób to dla
mnie - powiedział błagalnie - to naprawdę żaden wstyd.
- No dobrze -
szepnęła i spojrzała w jego oczy pełne troski i żalu. Ścisnęła jego rękę
mocniej - Dziękuję.
Mikołaj
odpowiedział jej delikatnym uśmiechem, a ona z powrotem położyła głowę na
kanapie i wpatrywała się w sufit.
Tymczasem, na
klatce.
Emilia była
bardzo zła na Mikołaja. Chwilę temu się całowali a on już jest przy innej. Nie
rozumiała, co on widział w tej zakrwawionej lasce. Nie było jej żal Oli,
uważała, że robi to specjalnie, żeby zbliżyć się do Mikołaja.
- Najlepiej by
było, gdyby zdechła - powiedziała i weszła na piętro wyżej.
Na framudze
jednych z drzwi była krew. Emilia zapukała pewnie.
- Słucham? - Spytała
szatynka bardzo pewna siebie.
- Sierżant
Emilia Drawska.
- Krystyna
Zawada, słucham?
- Jestem tu w
sprawie sąsiadki z dołu, słyszała pani może coś? - powiedziała beznamiętnie.
- Nie -
odpowiedziała szybko i krótko.
- A ta krew? -
Pokazała na framugę. Kobieta tylko stanęła jak wryta. - Jest u pani sprawca? -
kobieta opuściła głowę i pomachała twierdząco głową. Czuła, że jest na
przegranej pozycji. Emilia uśmiechnęła się i wyciągnęła chusteczkę, zmazując
krew - Nikt nie musi wiedzieć - Wrzuciła chusteczkę do jej mieszkania, Zawada
spojrzała na nią i zrozumiała, że ma przed sobą sojusznika. Uśmiechnęła się gdy
zrozumiała, że wszystko idzie po jej myśli
- Chce pani
wejść?
- Nie dziękuję,
pewnie pani słyszy sygnał karetki, nie mogą mnie zobaczyć, ale proszę - podała
jej wizytówkę z numer telefonu - niech pani zadzwoni dziś wieczorem. A teraz
niech pani nie wychodzi za bardzo z domu, bo tu się zaraz będzie roić od
policji. I proszę zmazać wszystkie ślady w domu - powiedziała stanowczo i
wróciła na dół.
Kobieta
uśmiechnęła się i wróciła do domu, zamykając je na klucz. Szymon stał na środku
pokoju, formalności były za nimi.
- A więc teraz,
panie Napierski, skoro już wiesz, że mojej rodziny tu już nie ma, to może ci
wyjaśnię, dlaczego. Otóż to wszystko zaplanowała Ola - podsycała w nim
nienawiść - wmawiała mojej córce, że jej nie kocham, a później sprawiła, że ta
dziewczynka się zabiła. Chcę zemsty, tak samo jak ty. Ale teraz mamy ważniejsze
sprawy na głowie - podeszła do szafki i wyjęła z niej ubrania - musimy
zatuszować przestępstwo. Chodź za mną - kobieta poszła do łazienki i położyła
ubrania na pralce - Masz się dokładnie wymyć z krwi, a twoje zabrudzone ubrania
wrzuć do umywalki, ja się resztą później zajmę - powiedziała i wyszła zamykając
za nim drzwi. - A! I jeszcze jedno. Dzisiaj nie wychodzisz dzisiaj z mojego
domu.
Powiedziała i
oddaliła się od łazienki.
Tymczasem, na
dole
Emilia wsiadła
do radiowozu, w którym czekał Mikołaj.
- Co tak długo?
- Wykonywałam
powierzone mi zadanie - odpowiedziała i uśmiechnęła się nieszczerze.
- Musimy jechać
do szpitala.
- Przestań.
Ofiara - Mikołaj spojrzał na nią zły, że tak mówiła o Oli, ale ona się tym nie
przejęła - jest na pewno wymęczona, być może straci przytomność. Nie warto, po
za tym już skończyliśmy patrol a ja nie mam zamiaru brać nadgodzin - Ostatnie
zdanie powiedziała chamsko. Mikołaj wiedział, że ona ma sporo racji, więc
posłusznie pojechał na komendę. Był nawet zadowolony z faktu, że będzie mógł
pogadać z Olą bez udziału Emilki.
A dzisiaj tytuł dwuznaczny, bo oznacza pomoc Emilia - Szymonowi i Mikołaj - Oli.
I jak rozdział? Były emocje? Nie mogę się doczekać waszych opinii. Plus pozdrawiam serdecznie Amelkę, która też prowadzi bloga, którego pewnie znacie!
Pozdrawiam czytelników
Nadia
Ps. Powodzenia na sprawdzianie Ruda :) Trochę późno, ale zawsze jest :)
Jest :-D w końcu. .. rozdział genialny 😃 biedna Ola, coraz więcej ma wrogów😭. Kiedy zamierzasz połączyć Ole i mikołaja 😊 cie kawę co wykombinować by jeszcze bardziej utrudnić zycie ol e
OdpowiedzUsuńżyczę weny
Z tej Emilia to niezła gnida jest... nie się odczuli od olki i mikolaja
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam jeszcze sporo pomysłów, raczej nie skończy się szybko. Ale to chyba dobrze :D
UsuńZamierzam połączyć, nie zamierzam, oto jest pytanie.
Pozdrawiam
Nadia
Cześć rozdział boski emocje były jak zwykle! Ach ta Ola nie dość, że została pobita to ma coraz więcej wrogów. I ta Emili.... No nic rozdział jak mówiła boski i już nie mogę doczekać się kolejnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Paulina
Ps: dodałam rozdział. Więc jak będziesz mieć chwile to zobacz :-)
Dziękuję, starałam się napisać go jak najlepiej.
UsuńPozdrawiam
Nadia
hej rozdzial super . Emocje tez byly tylko szkoda mi Oli, i Emilia jak mogla tak postapic przeciez jest Policjantka ale czarny charakter tez musi byc . Pozdrawiam Weronika
OdpowiedzUsuńWszędzie są taj zwane czarne owce. To, że Emilia jest policjantką nie czyni jej od razu dobrym i wzorowym człowiekiem. To charakter czyni z niej człowieka, a mundur w jej wypadku kryje jej złe cechy.
UsuńDziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Ciężki żywot sprawiasz Oli. Szymon, Emilka, macocha Julii. Wszyscy są przeciwko niej.
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda kobietki :P
Mam nadzieję, że relacje między Olą a Mikołajem dzięki temu pobiciu się poprawią.
Rozdział jak zwykle świetny! :)
Pozdrawiam i dziękuję za pozdrowienia :P
Ja też mam taką nadzieję! Tylko ja sama siebie nie słucham ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Nadia
Emocje, emocje i....i i tak nie dostajemy tego czego chcemy, czyli O&M
OdpowiedzUsuńOczekiwanie, oczekiwanie i jeszcze raz oczekiwanie
to idealne podsumowanie tego co my tu przeżywamy cały tydzień :P
Więc czekamy nadal, życzę weny :*
Jeszcze trochę poczekacie :D
UsuńPozdrawiam i dziękuję
Nadia
Mam wrażenie, że ten rozdział był troszkę dłuższy od poprzedniego i bardzo mnie to cieszy. Poza tym górowały opisy, więc w ogóle już jestem w niebie! ;D
OdpowiedzUsuńA jednak się pomyliłam i tym tajemniczym sprzymierzeńcem nie była Emilia, a Krystyna!Powiem Ci, że bardzo mnie zaskoczyłaś, bo nie sądziłam, że wątek z nią będzie tutaj jeszcze poruszany. To naprawdę dobre zagranie z Twojej strony :D najgorsze jest to, że Olka narobiła sobie wrogów mimo tego jak jest dobrą osobą. Nikomu nie robi nic złego, nikogo nie krzywdzi i nie szykanuje, a mimo to ludzie są do niej tak negatywnie nastawieni. Najpierw ta cała Krystyna, która notabene powinna siedzieć za niedopilnowanie dziecka, potem Szymon, a na dokładkę ta cała Emilia! To naprawdę przykre;/ Mam nadzieję, że znajdzie jeszcze szczerych przyjaciół, bo na razie otaczają ją same fałszywe twarze...
Dobrze, że Mikołaj tak szybko zareagował na wezwanie Oli. Dzięki temu uda się ją uratowac, a gdyby straciła zbyt dużo krwi to mogłoby być ciężko Mega podobał mi się ten dialog z Emilią w samochodzie;D Utarł jej nosa, a ja się ogromnie cieszę, gdy widzę, że ona jest wściekła, smutna i zazdrosna. Za to, co zrobiła w domu Krystyny powinna zostać zwolniona dyscyplinarnie i jeszcze odpowiadać za zacieranie śladów i pomoc przestępcom. To jest kryminał z tego, co się orientuję (ale nie wiem ile lat) i mam nadzieję, że ta kara ją dosięgnie. Ale byłyby jaja jakby to Ola odkryła, że Emilia współpracowała z Krystyną i Szymonem i ona wsadziła ją do paki:D E by chyba pękła ze złości;D
Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądać rozmowa Mikołaja i Oli, więc niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! ;*
Eh, kilka dni temu miałam ci odpowiedzieć, ale akurat musiałam wyjść, ale powróciłam.
UsuńTen rozdział chyba rzeczywiście jest dłuższy, a ja jestem szczęśliwa, że ci się podobał.
Powinna, ale coś musiało jej stanąć, a raczej ludziom, którzy to mieli zrobić, na drodze.
Rzeczywiście, gdyby na przykład nie odebrał to Ola najprawdopodobnie mogłaby nie przeżyć, bo w spisie ostatnich połączeń miała ciągle go, a zanim by się dokopała do kogoś innego byłoby zwyczajnie za późno. A mi się bardzo przyjemnie pisało ten dialog w samochodzie, też jej lubię ucierać nosa :D A raczej patrzeć jak Mikołaj uciera :3
Powinna, ale tak szczerze, kto oprócz nich o tym wie? I tu się kryje rozwiązanie.
Dziękuję i pozdrawiam
Nadia
Pss. Jak poszło na egzaminach? Pewnie wspaniale z polskiego *jeśli takie coś jest*
Wkurzyłam się, bo uczyłam się na egzamin i w końcu go nie było:< Będzie w czwartek, więc muszę się uczyć od nowa, bo trochę już zapomniałam. Grr... ale inne poszły dobrze! ;) Niestety nie mam polskiego. Jestem na studiach technicznych, więc humanistyczne rzeczy mnie nie obejmują ;) Zresztą... tak naprawdę nigdy nie lubiłam polskiego :D haha cóż za ironia
UsuńJa bym się też ba twoim miejscu wkurzyła! Ale do twojego wieku mi jeszcze daleko, dopiero test szóstoklasisty pisałam :)
UsuńMam nadzieję, że dobrze!
Rzeczywiście, ironia dość spora :3
Nadia
Ruda! No jak możesz nie lubić polskiego? O matko, ja z polskim niczym rodzina. Od zawsze i jak widać - do tej pory.
UsuńAnastazja - kuurde, tak szczerze powiedziawszy gdy zabierałam się za to opowiadanie to miałam wielką ochotę je skrytykować, bo trochę mi nie pasowały te mało dopieszczone zdania, ale ale. Jeśli jesteś dopiero w 6 klasie to muszę Cię kurczę pochwalić. Ja w tym wieku - tak, tak, lubiłam polski - nie byłam w stanie wymyślić dłuższej historii a tu proszę! Naprawdę podziwiam wytrwałości i jestem pod wrażeniem, że w tak młodym wieku tworzysz takie historie. Oczywiście brakuje w tym jeszcze pazura i styl też niepewny, ale dopiero zaczynasz i jeśli będziesz pisała tyle, ile teraz to masz naprawdę drogę otwartą. Jeszcze zrobisz mi konkurencje hahaha :)
Osobiście nie przepadam za tym serialem, ale postaram się wchodzić na Twojego bloga i obserwować Twoje poczynania, bo jestem ciekawa gdzie Cię to wszystko zaniesie i ile wyciągniesz z blogowego doświadczenia. Możesz liczyć na to, że Cię jeszcze odwiedzę ;)
Zapraszam również do siebie :)
somethingdiffernet-imagine.blogspot.com
Alice, ja sama jak na przykład zabieram się za czytanie swoich pierwszych rozdziałów, to zmieniłabym w nich wiele, ale postanowiłam, że nie będę poprawiać przeszłości, tylko skupię się na chwili obecnej. Chcę pisać jak najlepiej, to chyba muszę rzeczywiście trochę "dopieścić" te zdania. Ale chyba nigdy nie zrobię ci konkurencji, za dobrze piszesz, a zwłaszcza uczucia. Już przeczytałam trochę twoich rozdziałów i świetnie piszesz. Szkoda, że nie mam czasu, żeby wszystko nadrobić, ale te kilkanaście rozdziałów jest świetne. Miło, że jeszcze do mnie zajrzysz :)
UsuńPozdrawiam
Nadia
Aż się we mnie zagotowało. Opisy świetne, tylko...Ja wiem, że to twój blog, ale nie kupuje tzw "niekanoniczności" postaci - wg mnie to jest wada, którą u siebie staram się eliminować, a serialowa Emilia aż tak by nigdy nie postąpiła. Po prostu ja uważam, że losy bohaterów można kierować różnie, ale ich charaktery powinny zostać mniej więcej takie jak w serialu - w końcu zawsze można dodać cały arsenał postaci, jeśli są potrzebne. Pozdrawiam, opisy świetne.
OdpowiedzUsuńSerialowa Emilia aż tak by nie postąpiła, ale to jest inna Emilia. Ja nie lubię dodawać swoich postaci, zawsze wykorzystuję te z serialu, co być może jest moją wadą. Ale teraz nie mogę jej zmienić, ale kiedyś wykorzystam tą uwagę.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za krytykę :)
Nadia
I oczywiście to Mikołaj dzwonił ostatni, a więc i do niego Ola się dodzwoniła. Strasznie to naciągane i przewidywalne.
OdpowiedzUsuńEmila też jakaś dziwna, zazdrosna po jednej randce. Następna chora na miłość jak Szymon?
Aż tak ją ten Szymek pobił? No dziwne by była radosna i uśmiechnięta gdy leży posiniaczona i krwawi. Karetki nie wzywają?
Dziwne by Ola była odpowiedzialna i miała odpowiedzialne zachowanie, podczas, gdy niemal od samego początku opowiadania zachowuje się jak nastolatka z zaburzeniami jakimiś. Tak więc nie dziwię się Emilii i jej zdania o tej pożal się Boże policjantce.
Chyba Emi polubię, tak czuję :) Lubię złych bohaterów, ale z charakterem, a nie takich rozmemłanych i rozmytych. Emilia ma charakterek i urok xD
Mam nadzieję, że uda im się pozbyć tej denerwującej Olki ;-)
Jak on nie wyjdzie z jej domu, to co mąż powie na faceta bez ubrań, albo w jego ubraniach (bo może mu dać ubrania męża)?
dariusz-tychon.blogspot.com
Mam bardzo duży problem z twoimi postaciami. Ogólnie opowiadanie ma jakiś plan, jest przemyślane i ma jakiś ogólny sens, zlepione jest razem, trzyma się kupy, ale właśnie brak mi kilku punktów pomiędzy każdym rozdziałem, który by był takim klejem. No i przede wszystkim postacie, myślę, że w kolejnym opowiadaniu powinnaś się bardziej do nich przyłożyć, bo one lewitują, bez nawet kontur charakteru. Wygląda to trochę tak jakbyś zapomniała, że piszesz o policjantach, dorosłych osobnikach, co w większości już mają żony/mężów i dzieci. Dlaczego więc sami zachowują się tak niedojrzale i infantylnie, jakby to oni tymi dziećmi byli? Ich miłości, zauroczenia, wzajemne relacje są opisane w taki sposób, że ja czasami mam wrażenie, że wewnętrznie to oni są jak przedszkolaki i tak odbierają niektóre bodźce ze świata zewnętrznego i innych ludzi właśnie jak takie maluszki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com