Komenda 15:21
- Trzymaj się! - powiedział Krzysztof, zarzucając na swoją niebieską koszulę brązową bluzę. Mikołaj spojrzał na niego znad kartek papieru, które go zalegały, i zmusił się do uśmiechu.
- Pa - odpowiedział i sięgnął po kubek, żeby jego kolega nie widział, jak się przejmuje tym wszystkim. Ten tylko odwrócił się na pięcie i energicznym ruchem otworzył drzwi, żeby po chwili zamknąć je z hukiem. Chciał wreszcie wrócić do swojego synka, który pewnie bardzo za nim tęsknił.
Tymczasem Białach wciąż zalegał nad stertą papierów. Do jego głowy ciągle wkradała się drobna kobieta o ciemnych włosach i niebieskich oczach, które miały na sobie brązowe plamki. Była niewyobrażalnie piękna, jednak nie był zadowolony z faktu, że ciągle zaprząta jego głowę, przez to nie potrafił skupić się na pracy i musiał tkwić tu kolejne minuty, które zamieniały się w godziny. Nie potrafił pracować z myślą, że Ola może nie żyć. On ciągle nie potrafił uwierzyć, że to się stanie, jednak miał świadomość, że jest taka możliwość, co go jeszcze bardziej przybijało. Chciałby znowu z nią pójść do pracy, zobaczyć jej uśmiech, ponownie usłyszeć jej głos, tak bardzo brakowało mu jej obecności. Nawet, gdy razem uzupełniali raporty to był spokojny. Wcześniej nie doceniał tego, uważał, że jej uśmiech jest czymś normalnym, że jej spojrzenie to nieodłączna część dnia. Nie potrafił docenić tego, co miał na co dzień, a teraz tęsknił za tym. To, co teraz czuł idealnie pasowało do słów pewnej piosenki.
"Well you only need the light when it's burning low / Cóż, potrzebujesz światła tylko wtedy gdy zapada mrok
Only miss the sun when it starts to snow / Tęsknisz za słońcem tylko wtedy gdy zaczyna padać śnieg
Only know you love her when you let her go / Pojmujesz, że ją kochasz, gdy pozwolisz jej odejść
Only know you've been high when you're feeling low / Zauważasz, że byłeś na szczycie tylko wtedy, gdy spadasz na dno
Only hate the road when you're missing home / Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Only know you love her when you let her go / Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
And you let her go / I pozwalasz jej odejść." *
Ale nie, on nie pozwoli jej odejść. A na pewno nie z tego świata. Będzie jej pomagał, kiedy ją odwiedzi pomoże jej sobie radzić z tym emocjonalnie, ale też pomoże jej fizycznie, jeśli będzie taka potrzeba. Spojrzał za okno, wpatrując się w kołysane przez wiatr drzewo. Nawet ono wydawało się być szczęśliwe, mimo, iż jest rzeczą martwą, nie może odczuwać emocji. A on siedzi i rozmyśla o niej, o kobiecie, do której czuje coś więcej, niż tylko przyjaźń. Może to najgłupsze, co zrobi, ale postanowił, że powie kobiecie o swoich uczuciach. Był pewien, że to nie jest byle jakie uczucie, tylko najsilniejsze, jakie doświadczył w ostatnim czasie. To jest wyjątkowe, daje mu siłę, by się uśmiechać. Zwykle był markotny i małomówny, ale ta kobieta postanowiła go zmienić. Być może zrobiła to nieświadomie, ale był jej za to wdzięczny i uważał, że należy jej się prawda. Chociaż z drugiej strony są też minusy powiedzenia tego.
Mężczyzna spojrzał na kartkę i ujrzał, że jakimś cudem to skończył. Odłożył raporty na bok i wybiegł z komendy, po drodze zderzając się z innymi policjantami, po chwili będąc w samochodzie, jadąc w stronę szpitala. Wciąż myślał, co zrobi w szpitalu. Jeśli jej powie, może to wziąć za użalanie się nad nią. Może się zezłościć, że mówi jej to dopiero teraz, albo może go w ogóle nie kochać. Chociaż, gdyby nic do niego nie czuła, nie całowałoby go wtedy w szyję. Może to było nic, ale on wtedy dostał zastrzyk energii, czuł, jak od miejsca, w którym wargi Oli dotknęły jego skóry rozchodziło się przyjemne ciepło. To tylko utwierdzało go w przekonaniu, że ją kocha, ale ona? W końcu była pod wpływem narkotyków, może zrobiła to przez nadmiar emocji, których nie potrafiła opanować. Wszystko było możliwe, chyba najlepszym sposobem, na rozwianie wątpliwości jest rozmowa.
- Jest duże prawdopodobieństwo, że nie będzie pani pamiętać kilku ostatnich godzin, gdyż tak działa ten narkotyk.
Aleksandra rzeczywiście nie pamiętała kilku ostatnich godzin, co doprowadzało ją do szału. Nie wiedziała, co się wydarzyło w ostatnim czasie, a odrętwienie, które czuła w kończynach (podobno to też było normalne) sprawiało, że wymyślała coraz bardziej przerażające sceny, które rzeczywiście mogły mieć miejsce. Była przerażona swoją niewiedzą, chociaż wiedziała, jak może zareagować na prawdę, to wolała znać najbardziej gorzką prawdę, niż najsłodsze kłamstwo. Podniosła głowę i spojrzała w sufit, a potem przeniosła wzrok na okno. Delikatne kolory zwykle ją uspokajały, ale teraz była przesycona niepokojem. Wyszeptała swoim smutnym głosem.
- Błagam, niech mi ktoś powie, co tam się stało - z jej oka spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła, gdyż usłyszała otwierane drzwi. - Już się kładę panie doktorze - powiedziała, nie patrząc w stronę przybysza. Jak powiedziała, tak zrobiła, dopiero po chwili odwracając głowę w stronę mężczyzny - Każdy, tylko nie on! - powiedziała załamanym głosem, w którym dało wyczuć się nutkę złości.
- Ola, o co chodzi? - spytał Mikołaj, tracąc nadzieję, że ona też coś do niego czuje. Nie rozumiał też, o co może chodzić kobietą, przecież chyba wszystko sobie wyjaśnili.
- O co chodzi? Jeszcze się pytasz? Pomyślmy, a może o to, że nie jestem twoją przyjaciółką! - wykrzyczała smutna, jednak po chwili ściszyła głos, uświadamiając sobie, gdzie jest. - Nie miałeś odwagi mi powiedzieć, że jesteś z Emilią.
- Myślałem, że już ci to wyjaśniłem, kiedy cię porwa... - Nie dokończył, gdyż nie chciał jej przypominać tamtych zdarzeń. Nie był świadomy tego, że Ola nie pamięta ostatnich godzin. Kobieta znowu odwróciła głowę, próbując powstrzymać napływające się do jej oczu łzy. Nie chciała pokazać mu swoich słabości i tak już za dużo razy widział ją załamaną. Spojrzała znowu na niego, wyglądała słabo.
- Nie wyjaśniłeś - powiedziała, mając nadzieję, że jej słowa nie są aż tak puste. Szkoda tylko, że skoro kłamie, to nie będzie miała możliwości dowiedzieć się, co się tam stało, w końcu udawała, że wszystko świetnie pamięta.
- Ola... - Mikołaj wyczuł nutkę zawahania w jej głosie, był coraz bardziej podejrzliwy. Jakoś coraz mniej wierzył, że ona coś pamięta. Uczył się o narkotykach i wiedział, że jednym z produktów ubocznych jest zapomnienie wydarzeń, które występowały w takcie odurzenia. - Pamiętasz coś?
Policjantka spuściła swoją głowę, czując, że mężczyzna ją rozszyfrował.
- Wyjaśnię ci jeszcze raz, wiem, jak ci na tym zależy. Otóż panna Emilia - powiedział lekceważąco, czym zdziwił Olę - Ubzdurała sobie, że jesteśmy razem, nawet mnie pocałowała! - dodał z wyrzutem - Wybaczyłem jej, obiecała mi, że więcej to się nie powtórzy. Ale chyba musiała ci dopiec, mówiąc, że jesteśmy razem. Ale proszę, zaufaj mi, nic mnie z nią nie łączy.
- Wierzę ci - powiedziała słabo, od początku mu wierzyła. Może to jest jej najdurniejsza cecha, a może ta najpiękniejsza, ale zaufała mu bezgranicznie. Wiedziała, że tylko brak wyjaśnień z jego strony może ich od siebie odsunąć, dlatego go unikała, nie chciała z nim rozmawiać. Teraz uważała, że to był błąd, którego już nie naprawi, ale cieszyła się, że teraz rozmawiają. Postanowiła, że od dziś pozwoli mu zawsze dojść do słowa. Spojrzała na jego twarz, wydawał się taki twardy, ale jednocześnie jeden z jego kącików ust podniósł się ku górze. - Zawsze będę ci wierzyć - mężczyzna na to, podniósł drugi kącik, wysyłając jej promienny uśmiech. - Oczywiście jeśli nie będziesz mnie okłamywać - zaśmiała się, a on odpowiedział poważnie:
- Nigdy nie będą ukrywał prawdy, która wpłynie na nas. Bo na przykład sekretów ci nie będę zdradzać - Ola zaśmiała się na to, a Mikołaj jej zawtórował.
- Mikołaj - powiedziała niepewnie, a z jego twarzy zniknął uśmiech, tak jakby ubrał maskę obojętności. - Ja nic nie pamiętam, nie wiem, co tam się wydarzyło.
Białach uśmiechnął się delikatnie, a po chwili niechętnie zaczął opowiadać, co się wydarzyło. Jego przerażenie w głosie w niektórych momentach dziwiło posterunkową, Nie była również świadoma, jak bardzo śmiało zachowywała się wobec niego, ponieważ zataił takie momenty jak pocałunek w szyję. Po kilku minutach skończył, wziął kubek z wodą, który był Oli, i się napił.
- To było moje - uśmiechnęła się. widziała, że mężczyzna nie chce o tym rozmawiać, a ona uzyskała informacje, jakie chciała.
- Nie było podpisane - teatralnie obejrzał kubek. Kobieta uśmiechnęła się szerzej.
- Bo jesteś ślepy - powiedziała, zabrała mu pojemnik z napojem, wzięła marker ze stolika obok i podpisała się swoim imieniem.
- Teraz widzę, młoda.
- Stary capie - zaśmiała się, a ten wyglądał na obrażonego - Kapciu? - poprawiła się, szczerząc zęby.
- Kapciu? Czemu kapciu?
- A czemu capie?
- Dobre pytanie - zaśmiali się wspólnie. Wreszcie normalnie rozmawiali, bez zbędnych kłótni
- Już idę - policjant wstał, wsunął krzesło i chciał odejść
- Mikołaj - zatrzymał go głos Oli. Spojrzał na nią, a ona rozłożyła ręce. Spojrzał na złą pielęgniarkę, mimo to przybliżył się do niej, usiadł na skraju łóżka i przytulił posterunkową. Poczuł, jak się w niego wtula, a po chwili wstał i musiał się pożegnać.
- Zdrowiej szybko - podniósł kąciki ust i wyszedł.
Mężczyzna spojrzał na kartkę i ujrzał, że jakimś cudem to skończył. Odłożył raporty na bok i wybiegł z komendy, po drodze zderzając się z innymi policjantami, po chwili będąc w samochodzie, jadąc w stronę szpitala. Wciąż myślał, co zrobi w szpitalu. Jeśli jej powie, może to wziąć za użalanie się nad nią. Może się zezłościć, że mówi jej to dopiero teraz, albo może go w ogóle nie kochać. Chociaż, gdyby nic do niego nie czuła, nie całowałoby go wtedy w szyję. Może to było nic, ale on wtedy dostał zastrzyk energii, czuł, jak od miejsca, w którym wargi Oli dotknęły jego skóry rozchodziło się przyjemne ciepło. To tylko utwierdzało go w przekonaniu, że ją kocha, ale ona? W końcu była pod wpływem narkotyków, może zrobiła to przez nadmiar emocji, których nie potrafiła opanować. Wszystko było możliwe, chyba najlepszym sposobem, na rozwianie wątpliwości jest rozmowa.
Szpital 15:47
Ola leżała na seledynowym łóżku, które na pewno nie było szczytem marzeń, materac był twardy, ledwo uginał się pod jej ciężarem, za to materiał przyjemnie spowijał jej skórę. Nie sprawiało jej to żadnej udręki, takiej, jak leżenie na tym materacu, tworzywo było delikatne, sprawiało przyjemność w dotyku. Ściany były pokryte białą farbą, a niedaleko posłania jedynej pacjentki był stół, na którym były różnego rodzaju lekarstwa i narzędzia, typu strzykawki, skalpele. Kobieta podciągnęła się bliżej poduszki, będąc teraz w pozycji siedzącej. Całe szczęście, bądź też przeciwnie, lekarka już była i jej powiedziała, w jakim jest stanie. Dobry, bez widocznej reakcji alergicznej. Najgorsze było to, o czym poinformowała jej na końcu.- Jest duże prawdopodobieństwo, że nie będzie pani pamiętać kilku ostatnich godzin, gdyż tak działa ten narkotyk.
Aleksandra rzeczywiście nie pamiętała kilku ostatnich godzin, co doprowadzało ją do szału. Nie wiedziała, co się wydarzyło w ostatnim czasie, a odrętwienie, które czuła w kończynach (podobno to też było normalne) sprawiało, że wymyślała coraz bardziej przerażające sceny, które rzeczywiście mogły mieć miejsce. Była przerażona swoją niewiedzą, chociaż wiedziała, jak może zareagować na prawdę, to wolała znać najbardziej gorzką prawdę, niż najsłodsze kłamstwo. Podniosła głowę i spojrzała w sufit, a potem przeniosła wzrok na okno. Delikatne kolory zwykle ją uspokajały, ale teraz była przesycona niepokojem. Wyszeptała swoim smutnym głosem.
- Błagam, niech mi ktoś powie, co tam się stało - z jej oka spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła, gdyż usłyszała otwierane drzwi. - Już się kładę panie doktorze - powiedziała, nie patrząc w stronę przybysza. Jak powiedziała, tak zrobiła, dopiero po chwili odwracając głowę w stronę mężczyzny - Każdy, tylko nie on! - powiedziała załamanym głosem, w którym dało wyczuć się nutkę złości.
- Ola, o co chodzi? - spytał Mikołaj, tracąc nadzieję, że ona też coś do niego czuje. Nie rozumiał też, o co może chodzić kobietą, przecież chyba wszystko sobie wyjaśnili.
- O co chodzi? Jeszcze się pytasz? Pomyślmy, a może o to, że nie jestem twoją przyjaciółką! - wykrzyczała smutna, jednak po chwili ściszyła głos, uświadamiając sobie, gdzie jest. - Nie miałeś odwagi mi powiedzieć, że jesteś z Emilią.
- Myślałem, że już ci to wyjaśniłem, kiedy cię porwa... - Nie dokończył, gdyż nie chciał jej przypominać tamtych zdarzeń. Nie był świadomy tego, że Ola nie pamięta ostatnich godzin. Kobieta znowu odwróciła głowę, próbując powstrzymać napływające się do jej oczu łzy. Nie chciała pokazać mu swoich słabości i tak już za dużo razy widział ją załamaną. Spojrzała znowu na niego, wyglądała słabo.
- Nie wyjaśniłeś - powiedziała, mając nadzieję, że jej słowa nie są aż tak puste. Szkoda tylko, że skoro kłamie, to nie będzie miała możliwości dowiedzieć się, co się tam stało, w końcu udawała, że wszystko świetnie pamięta.
- Ola... - Mikołaj wyczuł nutkę zawahania w jej głosie, był coraz bardziej podejrzliwy. Jakoś coraz mniej wierzył, że ona coś pamięta. Uczył się o narkotykach i wiedział, że jednym z produktów ubocznych jest zapomnienie wydarzeń, które występowały w takcie odurzenia. - Pamiętasz coś?
Policjantka spuściła swoją głowę, czując, że mężczyzna ją rozszyfrował.
- Wyjaśnię ci jeszcze raz, wiem, jak ci na tym zależy. Otóż panna Emilia - powiedział lekceważąco, czym zdziwił Olę - Ubzdurała sobie, że jesteśmy razem, nawet mnie pocałowała! - dodał z wyrzutem - Wybaczyłem jej, obiecała mi, że więcej to się nie powtórzy. Ale chyba musiała ci dopiec, mówiąc, że jesteśmy razem. Ale proszę, zaufaj mi, nic mnie z nią nie łączy.
- Wierzę ci - powiedziała słabo, od początku mu wierzyła. Może to jest jej najdurniejsza cecha, a może ta najpiękniejsza, ale zaufała mu bezgranicznie. Wiedziała, że tylko brak wyjaśnień z jego strony może ich od siebie odsunąć, dlatego go unikała, nie chciała z nim rozmawiać. Teraz uważała, że to był błąd, którego już nie naprawi, ale cieszyła się, że teraz rozmawiają. Postanowiła, że od dziś pozwoli mu zawsze dojść do słowa. Spojrzała na jego twarz, wydawał się taki twardy, ale jednocześnie jeden z jego kącików ust podniósł się ku górze. - Zawsze będę ci wierzyć - mężczyzna na to, podniósł drugi kącik, wysyłając jej promienny uśmiech. - Oczywiście jeśli nie będziesz mnie okłamywać - zaśmiała się, a on odpowiedział poważnie:
- Nigdy nie będą ukrywał prawdy, która wpłynie na nas. Bo na przykład sekretów ci nie będę zdradzać - Ola zaśmiała się na to, a Mikołaj jej zawtórował.
- Mikołaj - powiedziała niepewnie, a z jego twarzy zniknął uśmiech, tak jakby ubrał maskę obojętności. - Ja nic nie pamiętam, nie wiem, co tam się wydarzyło.
Białach uśmiechnął się delikatnie, a po chwili niechętnie zaczął opowiadać, co się wydarzyło. Jego przerażenie w głosie w niektórych momentach dziwiło posterunkową, Nie była również świadoma, jak bardzo śmiało zachowywała się wobec niego, ponieważ zataił takie momenty jak pocałunek w szyję. Po kilku minutach skończył, wziął kubek z wodą, który był Oli, i się napił.
- To było moje - uśmiechnęła się. widziała, że mężczyzna nie chce o tym rozmawiać, a ona uzyskała informacje, jakie chciała.
- Nie było podpisane - teatralnie obejrzał kubek. Kobieta uśmiechnęła się szerzej.
- Bo jesteś ślepy - powiedziała, zabrała mu pojemnik z napojem, wzięła marker ze stolika obok i podpisała się swoim imieniem.
- Teraz widzę, młoda.
- Stary capie - zaśmiała się, a ten wyglądał na obrażonego - Kapciu? - poprawiła się, szczerząc zęby.
- Kapciu? Czemu kapciu?
- A czemu capie?
- Dobre pytanie - zaśmiali się wspólnie. Wreszcie normalnie rozmawiali, bez zbędnych kłótni
Parę godzin później
- Co pan tu jeszcze robi? - spytała z pretensjami pielęgniarka. - Miał pan przyjść na chwilę.- Już idę - policjant wstał, wsunął krzesło i chciał odejść
- Mikołaj - zatrzymał go głos Oli. Spojrzał na nią, a ona rozłożyła ręce. Spojrzał na złą pielęgniarkę, mimo to przybliżył się do niej, usiadł na skraju łóżka i przytulił posterunkową. Poczuł, jak się w niego wtula, a po chwili wstał i musiał się pożegnać.
- Zdrowiej szybko - podniósł kąciki ust i wyszedł.
*Passenger - "Let her go", tłumaczenie z internetu*
Pytania:
1. "Może to jest jej najdurniejsza cecha, a może ta najpiękniejsza, ale ufała mu bezgranicznie." A wy jak sądzicie? Trochę od strony filozoficznej
2. Wreszcie pogodzeni, cieszycie się?
Dzięki wam za te wszystkie wyświetlenia i za komentarze!I dziękuję ci Marysiu, że mi patrzyłaś na łapy XD Nie no, serio dzięki <3
I muszę was z przykrością powiadomić, że wyjeżdżam, jednak postaram się nie zakłócać regularności dodawania, jednak z nadprogramowym dodawaniem rozdziałów i komentowaniem u was może być gorzej. Więc wiecie...
Pozdrawiam
Nadia
Jestem od pilnowania ciebie więc wiesz <3 :D
OdpowiedzUsuńWiem
UsuńNadia
Genialne jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuń1) Jak dla mnie każda cecha ma swoją wadę i zaletę ;)
2) Tak, ale dlaczego Mikołaj nie wypowiedział tych dwóch słów "Kocham Cię"? Chyba w końcu to był jeden z powodów, dla których się zjawił w szpitalu?
I teraz kolejny tydzień czekać :( Nie dasz rady szybciej tego wstawić?
Pozdrawiam, życzę weny i dużo wolnego czasu,
Karola
Dlaczego tego nie powiedział wyjaśni się późnie :D
UsuńDziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Rewelacyjny jak zwykle :)
OdpowiedzUsuń1) podzielam zdanie Karoli :)
2) Tak :-D ale jeszcze zostały dwa słowa "Kocham Cię"
i czekam na kolejny rozdział :)
życzę weny i pozdrawiam
Olka<3<3<3
ps1. na moim blogu o PiP pojawił się rozdział
ps2. za 20 minut pojawi się nowy rozdział na kryminalnej xD
ps3. rozdział na kryminalnej już jest :-D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz <3
UsuńPozdrawiam
Nadia
Przepraszam! Mam nadzieję że wybaczysz mi, że nie skomentowałam twojego poprzedniego rozdziału, ale zapomniałam :<
OdpowiedzUsuń******************************************************************************************************************
A teraz jeśli chodzi o rozdział. Był: Świetny, rewelacyjny, genialny, cudowny, wspaniały itp :P
Nie no na serio super rozdział :)
Fajnie że w końcu się pogodzili! Jednak znając ciebie, obawiam się że to nie potrwa zbyt długo...
Jeszcze raz rozdział mega! :P
Pozdrawiam i życzę weny
Amelka :)
Bardzo dziękuję za komentarz, nie sądziłam, że aż tak fajne <3
UsuńPozdrawiam
Nadia
Super rozdział! Bardzo się ciesze że wkoncu sie pogodzili. Ale czemu.. No czemu znowu Mikołaj lub Ola nie mogli wyznać sobie miłości?
OdpowiedzUsuńNo Mikołaj tak długo o tym rozmyślań a tu na dowodzenia tylko przytulenie?
No nic mam nadzieję że wkoncu w kolejnym rozdziale wyznają sobie miłość!
Jeszcze raz powiem rozdział genialny
Pozdrawiam
Paulina
Czy wyznają sobie miłość? Hmm...
UsuńDziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Mega rozdział! A ja tam nie marudzę, przynajmniej się pogodzili i przytulili na razie mi starczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Dziękuję za komentarz
UsuńPozdrawiam
Nadia
.
OdpowiedzUsuńKocham ten komentarz
UsuńNadia
Hej, Nadia rozdzial super jak zawsze. Co do tego bezgranicznego zaufania Oli do Mikolaja, ono potrafi zgubic ludzi wiem cos o tym. Szkoda ze, Mikolaj ne powiedzial Oli Kocham Cie. Ale cóż czekam na kolejna notke. Pozdrawiam Weronika :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz
UsuńPozdrawiam
Nadia
Hej ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już wcześniej,ale.zapomniałam dodać komentarz,więc jestem ;)
A tak w ogóle.to suuuuuuuuuper Rozdział ;)
Cieszę się że to nic poważnego z Olą ;)
1)ta cecha powinna uświadomić Oli że do Mikołaja.czuję.coś więcej.
Jeśli jednak to nigdy do niej nie dotrze,to i tak ta cecha.moim zdaniem należy do tych piękniejszych.
W końcu Mikołajki można.ufać,co nie?
2)no jasne ;) teraz tylko pozostało ci ich połączyć i będzie.l git ;)
Pozdrawiam,życzę weny i czekam na nowy rozdział
Ola
A ja zapomniałam odpowiedzieć XD
UsuńDzięki :D
Dziękuję za opinię <3
Pozdrawiam
Nadia
Bezgraniczne zaufanie moim zdaniem nie jest mądre. Może i piękne, ale zaślepia. A zaślepiony człowiek nie jest w stanie myslec logicznie i zauważać wielu rzeczy. Dobrze jest ufać, trzeba ufać, ale jakiś tam zapas trzeba zostawić. Przynajmniej ja tak myślę ;) Ale to akurat jest kwestia, z którą można się kłócić. Ale nie uważam, żeby mim wszystko Ola bezgranicznie ufała Mikołajowi. Bo gdyby tak bylo to nie miałaby żadnych wątpliwości związanych z Emilią, a przecież miała. Więc zaufanie jest (skoro teraz tak szybko odpowiedziała 'wiem'), ale nie bezgraniczne ;) Ciekawa jestem kiedy Mikołaj się odważy powiedzieć, co czuje. Coś mi się wydaje, że już niedługo! ;) Pozdrawiam ! :*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zmieniłam dlatego też sens. Zaufała mu bezgranicznie w sensie w tej sprawie, nie w każdej sprawie, chyba rozumiesz, o co mi chodzi. Bo rzeczywiście można się kłócić, czy ufa mu bezgranicznie, bo ja też się z tym nie zgadzam, po twoim komentarzu.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Pytania są dodatkowe, nie trzeba na nie odpowiadać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Bezgraniczna wiara... zaufanie, zaufaniem, ale moim zdaniem we wszystkim jest umiar i granica, także w miłości, wolności, przyjaźni, zaufaniu... Nie popieram więc takiego bezgranicznego zaufania w ciemno, bo ich tak naprawdę jeszcze nic nie łączy, nie znają się aż tak, nie mieszkali razem, nie uprawiali razem seksu, nie mówili o swojej przeszłości. Jak więc zaufać, gdzie się nie wie za wiele? Nawet po kilkunastu latach bycia razem może wypłynąć coś co załamie zaufanie, tak więc w tym przypadku Ola po raz kolejny zachowuje się jak naiwna gówniara, która nie zna życia.
OdpowiedzUsuńMotyw z kubkiem i podpisem - nawet fany i na swój sposób lekko zabawny, ale wyzwiska kierowane w stronę drugiej osoby... ja chyba nigdy nie będę umiał czegoś takiego zaakceptować. Ja wiem, że to były żarty, ale żarty, żartami. Żartem byłoby "staruszku" "gówniaro", a nie "stary capie". Jednak być może to ja jestem wyczulony, bo nawet nie mogę zaakceptować jak dzieci rzucają do siebie "ty debilu", w takiej sytuacji to bym najchętniej podszedł i takiego dzieciaka zdzielił, bo jak nie szanuje teraz kolegi, przyjaciela, brata, to jak on kiedyś kobietę uszanuje, czy męża, czy własne dziecko, albo rodziców. Wszystko ma swoje granice, tak jak mówiłem na początku i także żarty powinny mieć jakąś cienką linię, której przekraczać nie należy, bo wtedy tracą na dobrym smaku.
dariusz-tychon.blogspot.com
1. Bezgranicznie to się ufa temu co zbadanie i zmierzone, a człowiek to jedna wielka niewiadoma. Można na kimś polegać, ale zawsze jest ale, pewien dystans, jakaś nutka niepewności i wydaje mi się, że jest to pewien rodzaj mądrości i bezpieczeństwa, gdy się bezgranicznie nie ufa.
OdpowiedzUsuń2. Nie, bo ja wolę dramaty!
Pozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com