Gdy Ola spała,
Mikołaj otworzył oczy. Zobaczył las i to, że jest przywiązany do czegoś.
Pierwsza myśl, jaka go naszła, to taka, że został porwany. Jednak po
przyjrzeniu się wszystkiemu zrozumiał, że znajduje się na wózku, do którego był
przywiązany człowiek. Kobieta o krótkich, czarnych włosach, z którą był
posądzany o romans. Aspirant wiedział, że nikt inny, nawet jego córki, nie
zdobyłyby się na takie wyrzeczenia, żeby on przeżył. Chciał ją obudzić i jej
podziękować, ale nie miał siły, był zbyt zmęczony. Sam nie wiedział dlaczego.
Pewnie dużo przespał. Ale nie mógł się powstrzymać, zamknął oczy i zasnął
ponownie.
Ola obudziła
się cała obolała. W końcu ciągnęła przez około 3 godziny Mikołaja. Mimo to nie
poddawała się. Po półgodzinnej wędrówce natrafiła na strumyk. Woda wyglądała na
czystą. Wzięła trochę napoju na ręce i przetransportowała do ust. Tego jej
trzeba było. Z każdym łykiem wyglądała na zdrowszą, miała coraz więcej sił.
Podeszła do Mikołaja i dała mu trochę wody do ust. Nie wypił jej dużo, był
nadal w innym świecie. Policjantka zdjęła z siebie sznur i oparła się o drzewo.
Nagle znieruchomiała. Wpatrywała się w jeden punkt oddalony o około kilometr.
Dosłownie szczęka jej opadła. Podeszła do Mikołaja i przytuliła go z całej
siły. Pocałowała go w policzek i szepnęła, jakby ktoś mógłby ich usłyszeć
- Będziemy tam
bezpieczni.
Założyła na
siebie uprząż i ruszyła. Biegła coraz szybciej, mając coraz bardziej widoczny
cel. Mikołaj pewnie spadłby kilka razy, jednak sznur skutecznie mu to
uniemożliwiał. Nadzieja policjantki powróciła, gdy okazało się, że to
rzeczywiście domek. Z drewna, ale wierzyła, że dzięki niemu przetrwają. Wbiegła
do środka. Zdjęła z siebie sznur i przeszła się po chatce.
Chatka miała
dwa pokoje, kuchnię i łazienkę. Pokój z kanapą był bardzo zniszczony. Od ścian
odchodziły tapety, było tam mnóstwo drewna. Chyba ktoś zrobił z tego przechowywanie.
Kuchnia była również nie zbyt zadbana. Znajdowało się tam kilka szafek,
kuchenka gazowa i lodówka. W lodówce leżało kilka konserw, a w szafkach był
jeszcze zdatny do spożycia makaron oraz zapałki. Nie było tam kranu, bo nie
było instalacji wodno-kanalizacyjnej. Kuchenka działała z butli. Łazienka była
chyba najgorsza. Jeśli można to nazwać łazienką. Wiadro zamiast toalety, wanna
zardzewiała, kilka zniszczonych szafek i jeszcze jakaś dziura w ścianie.
Koszmar. Na końcu została sypialnia. Kiedy Ola do niej wchodziła, myślała, że
zastanie jakieś dziurawe łóżko. Bardzo się pomyliła. Na jednej ze ścian były
namalowane piękne róże, przy nim stał mały, biały stolik z dwoma krzesłami.
Przy przeciwległej ścianie stało dwuosobowe łóżko. Po rozejrzeniu się po domku
przeciągnęła Mikołaja do sypialni. Ostrożnie przełożyła go na łóżko i przykryła
kołdrą. Sama wzięła wiadro i poszła po wodę nad wcześniej znaleziony strumyk.
Mikołaj w tym
czasie odzyskał przytomność. Czuł się lepiej niż ostatnio. Nadal bolały go kończyny,
ale teraz był wypoczęty i gotowy do życia. Usiadł na łóżku i oparł się o
ścianę. Uważnie zaczął się wszystkiemu przyglądać. Siedział na pięknym łóżku, a
ściana miała namalowane róże. Przez chwilę nawet myślał, że umarł, ale ból rąk
przywrócił go do rzeczywistości. Policjant pamiętał ten wypadek, później
pobudkę w lesie a teraz jest tu. Dopiero teraz zauważył niedaleko stołu wózek.
Z rozmyślań wyrwał go hałas otwieranych drzwi. Ktoś poszedł do innego pokoju.
Szepnął:
- Może powinienem
uciekać?
Z tego pomysłu
nie mógł już skorzystać. Ktoś zbliżał się do jego pokoju. W drzwiach stanęła
Ola. Kiedy zobaczyła siedzącego Mikołaja rzuciła mu się na szyję. Zawstydzona
puściła go, próbując ukryć rumieńce na twarzy. Natychmiast zalała go gradem
pytań:
- Nic ci nie
jest? Nic cię nie boli? Długo już jesteś przytomny? Pamiętasz coś? Jak się
nazywasz?
Mikołaj nie
wytrzymał i zatkał jej usta ręką.
- Opowiem ci co
pamiętam, tylko już spokój, okej? - Posterunkowa pomachała twierdząco głową. Z
jej ust zniknęła ręka i mężczyzna zaczął opowiadać.
- Pamiętam moje
życie, pamiętam, że mieliśmy wypadek. Potem obudziłem się w lesie gdy spałaś.
Nie miałem siły się ruszyć. I teraz obudziłem się tu. A ty co masz mi do
powiedzenia?
- Jestem taka
szczęśliwa, że wszystko jest dobrze. A jeśli chodzi o mnie, to od początku
byłam przytomna. Kiedy mieliśmy wypadek odpięłam nam pasy i ci ludzie
pomyśleli, że nie żyjemy. Jednak dla pewności obstawili las. Musieliśmy uciekać
w góry. Znalazłam ten wózek i uciekliśmy. Po drodze zobaczyłam ten domek i tu
jesteśmy od mniej więcej trzydziestu minut. Możemy tu zamieszkać parę dni aż
oni odejdą spod lasu. Są tu jakieś konserwy, a niedaleko jest czysty strumyk.
Przyniosłam z niego wodę, wystarczy przelać do szklanki. Przynieść ci?
- Sam pójdę.
- Tylko się nie
przestrasz. Reszta domu wygląda okropnie.
Mikołaj
chwiejnym krokiem wstał. Szedł w stronę drzwi. W połowie drogi zaczął się
bardzo kiwać. Na szczęście Ola to zauważyła i go przytrzymała. Policjant dał
rękę na ramię swojej partnerki.
- No to pójdziemy
razem.
Uśmiechnął się.
Następnie obydwoje ruszyli w stronę kuchni. Mikołaj był bardzo zaskoczony takim
widokiem kuchni, ale dzięki wcześniejszemu ostrzeżeniu nie zszedł ma zawał.
Oparł się o ścianę i patrzył jak Ola nalewa mu wodę.
- Piłam ją
około godziny temu i jeszcze żyje. Jak chcesz możemy ją przegotować.
- Jak ci się
nic nie stało to mi też. Chodź, usiądziemy.
Posterunkowa
pomogła mu dojść na miejsce, po czym wróciła do kuchni. Ugotowała makaron i
dodała do tego jakiś sos z konserw. Podała to danie przyjacielowi i zabrała się
za przeszukanie wszystkich szafek. Jedzenia więcej nie było, ale znalazła w
łazience małą sieć. Poszła nad strumień i zarzuciła ją. Nie wierzyła, że coś
się złapie, ale warto spróbować. Po godzinie wróciła zmęczona do pokoju
przyjaciela. Była bardzo głodna, ale nie miała sił na zrobienie sobie czegoś.
Chciała się położyć na podłodze, bo Mikołaj leżał na łóżku.
- Zostawiłem ci
połowę.
Ola spojrzała
na stół. Leżał na nim do połowy opróżniony talerz.
- Widziałem, że
sobie nie robisz. Nie możesz umrzeć z głodu.
- Dziękuję.
Usiadła przy
stole i zaczęła jeść.
- Gdzie
będziesz spać?
- Mogę spać na
kanapie. Jest w drugim pokoju.
- Chyba
oszalałaś. Przeszedłem się po pokojach i nie możesz tam spać.
- Podłoga też
wygodna - przerwała mu.
- O nie. Młoda,
to jest łóżko dwuosobowe. Uwierz mi, spałem z Kamilą to umiem nie dotykać
kobiet w łóżku.
Ola zakrztusiła
się. Mikołaj szybkim krokiem podszedł do niej i zaczął ją klepać po plecach.
Kiedy przestała kaszleć usiadł na przeciwko niej.
- Wolisz od
ściany czy z brzegu?
- Z brzegu.
- Załatwione.
Położyli się
spać. Ola zasnęła szybko i spała wyjątkowo długo. Po prostu czuła się
bezpieczna. Była koło człowieka, w którym się zakochała. Teraz to wiedziała.
Nie mogła już temu zaprzeczyć. Ciągnęła go przez las bardzo długo. To dlatego,
że go kocha. Nie ma innego wytłumaczenia. Sama lojalność nie wystarczy. Musi to
być lojalność połączona z poświęceniem. Posterunkowa narażała swe życie i
zdrowie, żeby uszczęśliwić Mikołaja. Tego nie da się tego łatwo zrozumieć, ona
nie podjęła tej decyzji poprzez przemyślenie, jej serce powiedziało ,,tak”. Jej
uczucia i emocje tu zadecydowały, rozum się tylko podporządkował. A Mikołaj?
Czuł się teraz szczęśliwy, leżał koło kobiety, która uratowała mu życie. O
wiele trudniej niż się spodziewał było mu się powstrzymać przed przytuleniem
jej, jednak jego wola była silna i nie poddał się pokusie.
To jeden z dłuższych rozdziałów. Za niedługo rozpocznie się akcja, przygotujcie się, bo z krzeseł pospadacie. Pozdrawiam,
Nadia