Sąd 11:57
O 12 zaczynała
się rozprawa. Mikołaj dopiero teraz dojechał z Olą w mundurze, nawet nie zdążył
się przebrać. Podszedł do niego adwokat i powiedział, że sędzia już na nich
czeka. Weszli do sali.
Ola usiadła na
ławce. Było jej smutno, w końcu Mikołaj w ten sposób może stracić dobry kontakt
z córkami. Widziała, jak bardzo je kocha i jak mu na nich zależy. Za to nie
było jej żal Kamili. Była nawet na nią zła. Dlaczego ona robiła w domu piekło
Mikołajowi? Przecież to taki fajny mężczyzna. Mądry, silny i zarazem delikatny,
zabawny, odważny, męski. W pewnym momencie przez jej głowę przeszła absurdalna
myśl. Teraz ma wolną drogę do serca Mikołaja. Uśmiechnęła się, ale po chwili
zrozumiała, że cieszy się z cudzego nieszczęścia. W ogóle jak mogła tak
pomyśleć?
- Znajomi w
pracy, znajomi w pracy - powtarzała to sobie w głowie. Zaczęła sobie
przypominać jego wady. Zawsze to działało. Ale nie dziś. Nie przejmowała się
jego wadami. Zaakceptowała je. Każdy jakieś ma. Z jej rozmyślań wyrwał ją
telefon od Mikołaja.
Sala sądowa, 12:00 (20 minut przed
telefonem do Oli)
Sędzia wszedł
do sali. Zaczęło się od mowy adwokata Mikołaja. Mówił między innymi, że ta para
ludzi ciągle się kłóci, nie dogaduje. Mikołaj zgodził się płacić alimenty na
córki, ale na żonę nie.
Adwokat Kamili
mówił inaczej. Twierdził, że to wszystko wina Mikołaja, który pod koniec ich
małżeństwa stał się wobec niej oschły. Ona próbowała ratować to małżeństwo, ale
jej nie wychodziło. Ostatnie słowa brzmiały tak:
- Podejrzewamy,
że to przez zdradę pana Mikołaja. Mamy świadka, który twierdzi, że pewnego dnia
wszedł do mieszkania około 25 letniej dziewczyny, i spędził tam noc. Zrobiła
nawet im kilka zdjęć. Jest to dowód numer 2.
Sędzia
odpowiedział:
- Może najpierw
wysłuchajmy świadka. Czy obie strony się zgadzają?
- Tak
Po zawołaniu na
salę weszła Katarzyna Kowalska. Była to blondynka o niebieskich oczach, ubrana
w czarną sukienkę do kolan. Po przedstawieniu się i złożeniu przysięgi zaczęła
mówić:
- Kiedyś
poszłam do Karoliny, mojej przyjaciółki. Pod blokiem zauważyłam Mikołaja z
jakąś kobietą, miała krótkie, ciemne włosy. Ona złapała go za rękę i pociągnęła
w kierunku klatki, jakby nie wiedział gdzie mieszka. No to się tak trochę
zaczaiłam i usłyszałam, że Mikołaj mówił, że zrobi jej pyszną kolację.
Widziałam, że przesyłali sobie uśmieszki, może się nie całowali, ale wyglądali
jak zakochani. Nie chciałam dalej podsłuchiwać, więc poszłam do Karoly.
Nakłamałam jej, że mnie nogi bolą to pozwoliła mi zostać. Później zobaczyłam,
że Mikołaj wychodzi około 7. Oni mogli wtedy robić wszystko!
Mikołaj był
zszokowany. Nie mógł sobie przypomnieć tej sytuacji. Nie wiedział, kim jest ta
czarnowłosa. Sędzia zaczął oglądać te zdjęcia. Adwokat Mikołaja spytał, czy nie
mogą ich zobaczyć. Sędzia się zgodził i panowie podeszli zobaczyć zdjęcia.
- Przecież to
Ola, znaczy się Aleksandra Wysocka. - powiedział Mikołaj. Wrócił na swoje
miejsce i powiedział:
- Teraz już
wiem, o co chodzi. Mieszkałem przez chwilę u Olki, bo zobaczyła, że spałem na komendzie. Zrobiłem tego wieczoru kolację, by jej po prostu podziękować. A rano po prostu poszedłem do pracy.
- On to zmyślił
na poczekaniu - wybuchła Kamila. Jej adwokat ją uspokoił i potwierdził wersję
swojej klientki.
- Przecież
możecie ją przesłuchać. Jeśli sąd zgodzi się, to zadzwonię do niej, zaraz tu
będzie.
Sąd wydał zgodę
i Mikołaj zadzwonił do niej.
- Halo, Mikołaj?
- Hej Ola,
gdzie jesteś?
- Czekam przed
salą rozpraw. Nie mam co robić.
- Okey. Zaraz
ktoś cię zawoła na salę.
Rozłączył się.
- Jest pod salą
wysoki sądzie.
- Poproście ją.
Policjant przy
drzwiach zawołał:
- Aleksandra
Wysocka
Ola popatrzyła
na niego zszokowana. Nie wiedziała, dlaczego ją wołają. Weszła do sali rozpraw.
Czuła na sobie wzrok ludzi, którzy się przyglądali. W końcu to rozwód
policjanta, trochę ich przyszło. Ale najgorsza była Kamila. Wydawało jej się,
że zaraz ją zabije wzrokiem.
- Czy ma pani
dowód tożsamości?
- Tak mam -
kobieta wyjęła dowód i podała sędziemu.
- Więc nazywa
się pani Aleksandra Wysocka, ma 26 lat i mieszka we Wrocławiu?
- Tak.
- Pouczam panią
o obowiązku mówienia prawdy, za składanie fałszywych zeznań grozi
odpowiedzialność karna. Zrozumiała pani?
- Tak, wiem,
jestem policjantką i znam prawo, tylko nie bardzo wiem co tu robię.
- Mamy zeznania
świadka, który twierdzi, że ma pani romans z Mikołajem.
- Słucham? -
Ola była zaskoczona. Nie wiedziała jak ma na to zareagować.. - Nigdy w życiu! -
Powiedziała podniesionym głosem. Była widocznie oburzona tą wypowiedzią.
- Spokojnie.
Świadek mówi, że kiedyś zaprosiła pani go do domu, a on powiedział, że zrobi
kolację.
- Już chyba
wiem o co chodzi.
- Niech pani
opisze jak to było.
- Mikołaj mieszkał
u mnie, bo go żona z domu wywaliła - tu spojrzała piorunującym wzrokiem na
Kamilę. - Podczas dnia zrobił zakupy i je niósł do mojego domu. Jeśli dobrze
pamiętam, to trochę się zagadał i musiałam go pociągnąć w stronę klatki. Potem,
jeszcze przed drzwiami, spytałam się co ma w torbie. On powiedział, że zrobi mi
pyszną kolację. Jak weszliśmy już do domu spytałam się za co, a on mi
powiedział, że za mieszkanie u mnie. Potem jedliśmy i gadaliśmy. Po jakiejś
godzinie Mikołaj otrzymał telefon od córki, po nim położył się w fatalnym
nastroju. To jest cała historia.
- Dobrze,
dziękuje, może pani usiąść.
Kamila zaczęła
krzyczeć, że oni to sobie uzgodnili przed rozprawą. Sąd zdecydował się ją
wyprowadzić. Wróciła dopiero na zakończenie. Sędzia ogłosił, że nakłada na
Mikołaja obowiązek płacenia alimentów na dzieci. Rozpad małżeństwa postawił po
obydwu stronach.
Mikołaj wyszedł
z sali szczęśliwy. Wreszcie skończył się jego koszmar. Ola była zdenerwowana.
Ta cała sytuacja bardzo ją zaskoczyła. Podeszła do rozpromienionego partnera.
- I jak się
czujesz? - zapytała. Jego uśmiech wywoływał u niej ciepło w środku.
- Wspaniale!
Wreszcie to się skończyło
Po zgłoszeniu
dyżurnemu końca przerwy, który nic dla nich nie miał, zaczęli ze sobą
rozmawiać. Jak to było możliwe, że ktoś zobaczył ich akurat w takiej sytuacji?
Tego nie umieli wyjaśnić. Ich rozmowa zagłuszyła szybkie kroki Kamili.
Odepchnęła zdezorientowanego Mikołaja i zaczęła szarpać Olę.
- To twoja
wina!
Posterunkowa
nie umiała się wyrwać. Była zszokowana siłą tej kobiety, również jej
zachowaniem. Napadła na funkcjonariusza policji w czasie służby! Mikołaj stał
przez chwilę w miejscu, patrząc na swoją byłą szarpiącą Olę. Nie umiał
zrozumieć, co się dzieje.
- Zostaw ją! -
krzyknął.
Mężczyzna nie
chciał się na nią rzucać, jeszcze przed chwilą byli małżeństwem. Całe szczęście
przyszedł jej adwokat i odciągnął ją od jego partnerki.
- Jeszcze mnie
popamiętasz! Zabiję cię! Albo kogoś wynajmę!
- Ola chodź,
jedziemy na patrol
Ruszyli w
stronę samochodu. Mikołaj posmutniał.
- Jak ja mogłem
żyć z kimś takim?
Posterunkowa
nie wiedziała jak go pocieszyć. Chciała go chociaż przez chwilę przytulić, ale
jedna rzecz ją blokowała. Po prostu znajomi w pracy się nie przytulają, do tego
nie może dawać znaków. Nikt nie może się dowiedzieć o jej uczuciach. I chociaż
patrzyła na niego codziennie tym samym wzrokiem, co kiedyś Kamila, to Mikołaj
ignorował to. Brał to za podziw.
- To już
przeszłość - wydusiła z siebie Ola po dłuższej chwili milczenia.
Wsiedli do
samochodu.
Dzięki za przeczytanie, za wtorek kolejny rozdział. Będzie w nim więcej akcji. Po za tym pamiętajcie, że tu nic nie dzieje się bez powodu (prawdopodobnie :P).
Nadia
Super blog, fajnie że go piszesz jestem wierną fanką Policjantek i Policjantów. Mam nadzieje że następne opowiadania też będą:) pozdrawiwm
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne. Dziękuję, że napisałaś ten komentarz. Takie zwykłe słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą.
UsuńHej dzięki że wstawiłaś nowe opowiadanie jest super. :) Tak w ogóle jestem Weronika a ten anonimowy komentarz jest mój bo inaczej nie umiałam opublikować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje Weroniko za te słowa pochwały. Znaczą one dla mnie bardzo wiele. Nie przyjmij tego źle, ale mam prostą prośbę. Mogłabyś komentować pod aktualnym rozdziałem? Bo ja tutaj rzadko zaglądam i boję się, że ciebie kiedyś przeoczę.
UsuńPozdrawiam serdecznie ciebie, droga Weroniko,
Nadia
Blog jest super, bardzo wciąga a opowiadania są świetne, zaskoczyła mnie reakcja Mikołaja na to że jego była żona szarpie jego Partnerkę Olę, jako policjant na służbie powinien jakoś zareagować, ale opowiadanie jest super, Pozdrawiam Buntowniczka.
OdpowiedzUsuńMam jedno "ale", otóż nie wiem czy kiedyś miałaś do czynienia z rozwodem, ja miałem i to nie do końca tak wygląda. Przede wszystkim jeśli powołuje się światków, to nie tak od razu, a tutaj na jednej sprawie wyszły dowody, na tej samej pojawił się świadek - to nie Anna Maria Wesołowska, gdzie wszyscy są pod ręką. W takiej sytuacji on powinien podać imię i nazwisko tej rzekomej kochanki, sprawa zostałaby zakończona i na następną Ola otrzymałaby wezwanie jako świadek, bo wcześniej nikt jej nie powołał, a przynajmniej nic o tym nie wspomniałaś, więc jakim cudem była na miejscu i sąd ją w ogóle dopuścił do głosu? To tak nie działa, więc tu opowiadaniu jak najbardziej brakuje realności.
OdpowiedzUsuńdariusz-tychon.blogspot.com
"dojechał z Olą w mundurze" dziwnie brzmi, jakby się... w tych mundurach ujeżdżali.
OdpowiedzUsuńTo Ola też dostała wezwanie na jego rozwód? Była powołana na światka? Mało naturalnie wyszła ta rozprawa. Mogę ci polecić byś zanim o czymś napiszesz upewniła się czy tak to się naprawdę odbywa. W internecie jest naprawdę dużo prawnych forów, artykułów, z pewnością też masz kogoś w najbliższym gronie kto się rozwodził, choćby matka jakieś koleżanki, zawsze można podpytać. Ja też nie o wszystkim mam pojęcie, dlatego często zaczerpuję wiedzy z książek, internetu, opowiadań znajomych, itd, bo mnie bardzo zależy na utrzymaniu realności.
Pozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Bardzo ciekawe...
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń