wtorek, 10 marca 2015

3. Nowy trop

Samochód 14:23
Ola cały czas myślała o tym, co się wydarzyło. Nie mogła w to uwierzyć. Chciała z kimś o tym pogadać, ale nie z Mikołajem. Wyjęła telefon i próbowała go włączyć. Nic. Chyba się rozładował. Mikołaja nie będzie prosić, jakby pisała z kimś to on by to przeczytał, a gadanie przez telefon nie wchodziło w rachubę. Zresztą Mikołaj zostawił komórkę w bagażniku razem z ubraniami, w które miał się przebrać. Więc policjantce nie zostało nic innego jak wpatrywanie się w okno. Nie chciała spojrzeć na Mikołaja, bo mogła w ten sposób rozpocząć rozmowę. Nie chciała. Po prostu nie dzisiaj.
Patrol 05 jechał na zgłoszenie. Krew na drzwiach, tak jak ostatnio. Policjanci powoli wkraczali do mieszkania sprawdzając każde pomieszczenie. Nie było to duże mieszkanie. W kuchni został znaleziony martwy człowiek. Ktoś dźgnął go w serce nożem. Tak jak ostatnio. Nie było żadnych śladów. Mimo znikomych szans na jakikolwiek postęp w śledztwie, kryminalni solidnie zajmowali się swoją robotą. Okazało się, że ich wysiłki nie są na marne. Lampa ultrafioletowa pokazała ślady krwi, które ktoś wytarł. Idąc do przedpokoju znaleźli niezmazaną kropelkę. Szybko pobrali materiał genetyczny. Być może występował w ich bazie. Do Mikołaja podszedł śledczy.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Podobno ty byłeś tu pierwszy.
- Tak, razem z posterunkową Wysocką.
- Co tu się stało? Kogo podejrzewacie? Jestem nowy, nie zdążyłem przejrzeć papierów, a reszta nie chce mi nic powiedzieć
- Prawdopodobnie kolejna ofiara seryjnego zabójcy. Tylko to wygląda tak, jakby wchodził sobie do losowych domów i ludzi tam zabijał. Żadnych połączeń.
- Aha, dzięki stary - odszedł w stronę jednego z policjantów i razem wyszli. Chyba rzeczywiście byli nowy, Mikołaj ich nigdy nie widział.
Ola była przez cały czas bardzo zmyślona. Gdy śledczy kończyli swoją robotę, ona poprosiła Mikołaja na stronę. Poszli przed budynek.
- Mikołaj, tak sobie myślę - zaczęła niepewnie. - Pamiętasz, co powiedziała twoja żona?
- Przepraszam cię za nią.
- Nie o to chodzi. Powiedziała, że kogoś wynajmie by mnie zabił.
- Ona wtedy nie była sobą.
- Wiem, wiem - rzuciła od niechcenia - ale chodzi o to, że każda ofiara ma wroga, który alibi. Tak jakby wiedział, co się ma stać.
- Do czego dążysz?
- Przecież oni mogli kogoś wynająć!
- Racja. - Policjanci spojrzeli przez okno, w środku nikogo nie było.
- Powiadomimy ich przez radio! Dobra robota młoda.
Policjanci podeszli do radiowozu. Słychać było wtedy strzał z pistoletu. Chcieli zbadać sprawę, coś im tu nie grało. Odbezpieczyli broń i poszli na poszukiwania. Nie był to dobry pomysł. Dwójka przestępców podbiegła do nich od tyłu i wyrwała broń i przy okazji uszkodzili radio. Teraz oni mieli ich na muszce. Z krzaków wyszło jeszcze kilka przestępców. Droga do samochodu nadal pozostawała pusta.
- Musimy pobiec do samochodu - szepnęła policjantka. Nie ociągali się z wykonaniem planu. Kiedy bandyci zrozumieli co się dzieje, zaczęli strzelać. Nie trafiali, bo biegali ukosem. Po za tym nie mieli dobrego cela. Wsiedli do samochodu. Mikołaj ruszył jak z kopyta i włączył sygnały. Radio w samochodzie też nie działało. Już po chwili jazdy Ola poczuła ostry ból w ramieniu. Spojrzała na nie. Było całe we krwi. Podniosła rękaw. Uznała, że nie warto tym martwić Mikołaja. Otworzyła szufladę. Znajdowało się tam dużo papierów. Wśród tego wszystkiego Ola znalazła sznurek. Obwiązała nim sobie ramię i szybko zapisała na kartce papieru co się stało. Czuła, że to mogą być jej ostatnie chwile życia. Bardzo długo uciekali. Niestety bez skutku. Drogi do komend były blokowane. Nie był możliwości by skręcić bez zatrzymywania się. A jakby skręcili to byłoby pozamiatane. Więc jechali przed siebie. Po długim czasie ucieczki, który ciągle się ciągnął, byli już przy górach. Ola nie wytrzymała i przytuliła się do Mikołaja. Po chwili zrobiła się jej wstyd tego i zapięła mu pasy. Zawsze były w tym jakieś korzyści. Kończyło im się paliwo. Mikołaj wyłączył sygnały i wjechał w las. Obydwoje odetchnęli z ulgą, gdy nie słychać było nikogo za nimi.
- Przeżyjemy! - Krzyknęła rozradowana Ola - Powoli przestawała w to wierzyć.
Jednak ich szczęście było bezpodstawne. Po chwili znów można było usłyszeć pisk opon. Mikołaj spanikował, za mocno wcisnął pedał gazu i wjechał w drzewo. Ola spojrzała na nieprzytomnego partnera. Nie wiedziała, co ma zrobić.





Kolejny rozdział gotowy! Trochę się nad nim napracowałam, chciałam, że by jednak był wiarygodny. Jeśli chodzi o długość, to racja, trochę krótki. Ale poprawię się. Następny będzie dłuższy. Ale już nie przynudzam, dziękuję za przeczytanie.
Nadia

2 komentarze:

  1. Trochę mało realne, Rozbrojeni policjanci, bandyci co nie umieją strzelać jak należy, ucieczka pod ostrzałem i pudłowanie... ej, ej, trochę realności by się przydało, naprawdę.

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No tą akcją to mnie akurat nie kupiłaś. Trochę taka... jak z jakiegoś tandetnego filmu sensacyjnego, w którym realności i naturalności nie ma za grosz i bazuje jedynie na przystojnych aktorach, powabnych aktorkach i ich pięknych ciałach albo mięśniach. No ale czytałam twoje wyjaśnienie, że to początki i że dalej powinno być lepiej, więc się nie zrażam i ruszam dalej.

    Pozdrawiam:
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń