wtorek, 24 marca 2015

5. Poszukiwania

Komenda 16:24
Od dwóch godzin patrol 05 jest na interwencji. Nie było z nimi kontaktu, więc dyżurny zadzwonił do śledczych. Okazało się, że robotę skończyli godzinę temu. Zaniepokojony poszedł do komendanta. Uważał, że to tylko nieporozumienia, ale musi dać mu znać. Pewnie będzie się niepotrzebnie martwić o córkę. Zawahał się przed wejściem do gabinetu. 
- Może zaraz przyjdą? - na tej podstawie wrócił do swojego pokoju. Po dziesięciu minutach stracił nadzieję i poszedł do komendanta.
- Dzień dobry komendancie.
- Chyba nie taki dobry. Po co przyszedłeś? - Wojciech skanował go wzrokiem. Jego podwładny był zdenerwowany. Marek nigdy nie przychodził do komendanta bez poważniejszego powodu.
- Chodzi o to, że - w tym miejscu zaciął się; uważał, że to fałszywy alarm - nie mamy kontaktu z jednym z patroli.
- Z którym?
- 05 - Inspektor zerwał się z miejsca.
- Telefonu nie odbierają, radio nie działa, ich samochodu nikt nie widział.
- A jaka były ich ostatnia sprawa?
- Ofiara seryjnego mordercy, podobno zostali jeszcze przed budynkiem by coś naradzić, gdy inni odjechali.
- Cholera, mogli ich uprowadzić!
- Ale dlaczego?
- Może później znaleźli ślad, albo coś. No nie wiem. Wszcząć poszukiwania.
- Jest pan pewien? Wiem, że tam jest pana córka... - Markowi nie było dane dokończyć.
- Dosyć - prawie krzyknął. - Postąpiłbym tak z każdym. A teraz idź podaj na radio co trzeba
- Tak jest.
Dyżurny opóźniał powiadomienie, ale w końcu nie miał wyboru. Powiadomił wszystkie jednostki. Policjanci bardzo się tym przejęli i zaczęli śledztwo. Po kilku godzinach, już w nocy, natrafili ma świadka, który widział, jak policjanci wyjeżdżają z miasta na sygnale. 
- Wydawało mi się, że ktoś gonił tych policjantów. To znaczy jechał za nimi z ogromną prędkością - tak brzmiał urywek wypowiedzi pana Adama. Komendant po otrzymaniu tych informacji zarządził:
- Zgłaszamy to do innych komisariatów.
- Jest pan pewien, że to nie za wcześnie?
- Proszę mi tu nie pyskować! - Komendant był bardzo zdenerwowany. Nie miał kontaktu z jedyną córką. Gdy jego podwładny wyszedł z pokoju wstał z krzesła. Cała sytuacja zaczęła go przerastać. Podszedł do jedynego źródła światła, które mu nie przeszkadzało. Była już noc, za oknem pięknie świecił księżyc. Ze względu na późną porę powinien iść do domu, ale wiedział, że nie zaśnie. Jego córeczka jest prawdopodobnie porwana. Ona była według niego krucha, delikatna. Nie nadawała się na policjantkę. W dodatku obwiniał się o jej niedopilnowanie. Gdyby ją zmusił do pracy za biurkiem to teraz mógłby ją przytulić, chociażby z nią porozmawiać. Po jego policzku spłynęła łza. On prawie nigdy nie płakał, co oznaczało, że odczuwa teraz ból podobny do stracenia swojej żony. Wtedy też płakał. Choroba mu zabrała żonę, ale los nie zabierze mu córki. Obiecał sobie, że ją znajdzie. Starł łzę i usiadł ponownie. Wiedział, że nie mogą zamknąć komendy i szukać tylko Oli. Postanowił, że tą sprawą zajmie się 06.
Przed powiadomieniem o swojej decyzji dyżurnego, ostatni raz spojrzał na księżyc, który wydwałby się teraz na niego patrzeć. Sprzed jego oblicza uciekły chmury i teraz całą swoją okazałością świecił na swojego starego przyjaciela. Wojciech usłyszał wtedy głos swojej córki.
- Nic mi nie będzie.
Szybko obrócił się po pokoju by zrozumieć, że jej tu nie ma. Szepnął wtedy sam do siebie.
- Nic mi nie pomoże, nawet moja wyobraźnia.
Przybrał powrotem twarz obojętnego gliny i poszedł do dyżurnego.
Tymczasem, w samochodzie 06
- Fatalnie, jak myślisz, co im się stało?
- Z tymi pieniędzmi? - Monika przeszyła partnera wzrokiem, co nie było łatwe, bo prowadziła.
- Nie, Ola i Mikołaj, pamiętasz?
- A co im się stało?
- Zaginęli.
- Na śmierć zapomniałam. Są już jakieś informacje?
- Nie, ale żal mi ich jest. Miałem kiedyś patrol z Olą, fajna dziewczyna. Tylko brak jej doświadczenia.
- A ile pracuje?
- Parę miesięcy.
- No to nic dziwnego.
- 00 dla 06 - odezwało się radio przerywając im rozmowę.
- 06 zgłasza się.
- Komendant przydzielił was do zaginięcia patrolu 05. 
- A jest już coś ustalone?
- Prawdopodobnie wyjechali z miasta, ale przed zerwaniem kontaktu byli na ul. Wodnej 18. Tam ofiara seryjnego mordercy była.
- Przyjęliśmy, jedziemy tam. Bez odbioru.
Monika była dzisiaj jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Krzysztof patrzył na nią zainteresowany już od dłuższego czasu. Kiedy był koło niej też chciał się uśmiechać, chociaż mieli poważną sprawę, po za tym on na przykład wolałby spać w domu. Jego żona już nie chciała wracać do Anglii, ale robiła mu wyrzuty z najmniejszych błahostek. Monika była taką fontanną radości, z której każdy mógł się napić i być szczęśliwym.
- Motyl?
- Co? - odpowiedziała zdezorientowana Monika
- No bo jak ktoś jest wkurzony to go osa ugryzła, a ty latasz pod niebem jak motyl. Może był radioaktywny?
- Krzysiek proszę cię - odparła roześmiana sierżant.
- O co?
- Uspokój się, jesteśmy na miejscu.
Po godzinnym, bezowocnym szukaniu śladów po Mikołaju i Oli wrócili na patrol. Nic nie znaleźli, bo patrol 05 jest dość profesjonalny i po prostu ich nie zostawił. 

Komendant strasznie się niecierpliwił. Kiedy otrzymał informacje, że nie ma żadnych śladów pojechał zrezygnowany do domu. Wziął tabletki na sen i położył się. Musiał zasnąć. Mimo środków, które zażył było to trudne. Przez jego głowę przechodziło tysiące myśli na raz, z czego dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć było o Oli. Z czasem jednak uspokoił się - dzięki tabletkom. Zamknął oczy i zasnął.




Pewnie spodziewaliście się informacji o Oli i Mikołaju, ale nie ma tak łatwo. Jeszcze was trochę potrzymam. A tu dla was opisałam sytuację Moniki i Krzyśka, może jeszcze kiedyś coś o nich zrobię (może jak ktoś wreszcie tu przyjdzie). A ja już kończę, bo nowy odcinek leci w telewizji.
Nadia

4 komentarze:

  1. - 00 dla 05 - odezwało się radio przerywając im rozmowę.
    - 05 zgłasza się.
    - Komendant przydzielił was do zaginięcia patrolu 05.

    Pomylilas się

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo razy: komendant, komendanta - powtórzenia widoczne gołym okiem, nawet na odległość.
    No i im się zaginęło... zobaczymy jak będzie dalej. Pewnie ich znajdą, powinni. Trochę nie podoba mi się, że tak gnasz do łączenia wszystkich w pary, ten maślane oczka, tamten maślane oczka, ten uśmieszek, porównywanie koleżanek z pracy do żon... nie każdy policjant musi mieć swoją drugą połówkę w robocie, prawda?
    Wybacz, że komentarze takie krótkie, ale i rozdziały krótkie, poza tym jednowątkowe. Postaram się pod koniec pisać dłuższe, bo wtedy pewnie będę miał już więcej do powiedzenia.

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokazałaś zaradną Olę, ale co jest Mikołajowi? Zemdlał? Był ranny? Opis, opis i jeszcze raz opis. Postaraj się też unikać powtórzeń, choć tego chyba nie powinnam mówić, bo to hipokryzja. Sama mam od zajebania powtórzeń u siebie. Ja tam jakoś nie współczuje Zapale, jak kojarzę go z serialu, a kojarzę trochę ten serial, to on taka męska pizda był na usługach żoneczki. Dobrze go pamiętam? Monikę lubiłam, bo to była taka twarda babka, mocno stąpająca po ziemi.

    Pozdrawiam:
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń