piątek, 3 lipca 2015

19. To tylko sen...

6:53
Mikołaj obudził się cały spocony. Od razu chwycił telefon i sprawdził datę. Dopiero dziś wraca do pracy z Aleksandrą. Sprawdził jeszcze, czy przypadkiem nie odpowiedziała na jego nieliczne wiadomości, ale telefon nic nie wyświetlał. Opadł znowu na łóżko. Widział sen jak przez mgłę, ale pamiętał jedno - kiedy powiedział Oli prawdę, ona to odrzuciła. Czy to był proroczy sen? Czy naprawdę jest skazany na Emilię? Czy Ola go nie kocha? Mikołaj zamknął oczy i skupił wszystkie swe siły, żeby ponownie usłyszeć fragment snu.
"Tak? To gdzie ty byłeś, gdy ja kochałam ciebie?" - otworzył oczy, słysząc ten głosik w głowie znowu poczuł się zraniony. Ciągle słyszał jedną z ostatnich części wypowiedzi. "Kochałam..." to znaczy, że ona go kiedyś kochała, że kiedyś jej na nim zależało. Kiedyś patrzyła na niego jak na mężczyznę, jak na człowieka, z którym chciałaby być. Każdy dzień sprawiał im obojgu taką samą radość, jeśli spędzili go razem. Czuli do siebie coś wyjątkowego, chociaż nie chcieli tego powiedzieć głośno, mogli w to nawet nie wierzyć. Ale jeśli ktoś nie wierzy, że wiatr istnieje, to czy on naprawdę nie istnieje? Mogliby zaprzeczać całym sobą, że nie ma wiatru, że nie kochają, ale nie daliby rady. Lecz dlaczego mieliby w to nie wierzyć? Czy dlatego, że tego nie widać? Ale jeśli nie widać wiatru, to czy to znaczy, że go nie czuć? Miłość muszą poczuć, trzeba się jej oddać i pozwolić, żeby ona kierowała uczuciami. To serce powinno wskazywać drogę, bo to ono jest w tym mistrzem, nie ma przeciwników, którzy byliby od niego lepsi. Czy mogą pokonać przeciwnika, którego nie widzą? Czy mogą zadać cios wiatrowi? Dopóki nie zrozumieją, że uczucia są niepokonane, będą z nimi walczyć. Potem poddadzą się, pójdą z wiatrem, dopiero wtedy zrozumieją, że jest o wiele prościej i przyjemniej. Że ich uczucia cały czas kierowały ich na właściwą ścieżkę, ale oni woleli ją omijać szerokim łukiem. Wydłużali sobie drogę skrótami, które tak naprawdę nic nie skracały. Chcieli ominąć tą główną drogę, która sprawiałaby im szczęście. Czasami ta droga była kręta, dlatego z niej zboczyli, bądź chcieli zboczyć. Zabierali sobie szczęście, nie pozwalali żyć szczęśliwie. Wszystko wbrew sercu, które do nich wołało, że postępują głupio, ale oni nie chcieli go słuchać. Dopiero po czasie będą w stanie zobaczyć, że serce miało rację, ale będą milczeć, to będzie dla nich za krótko. Dopiero po parokrotnie dłuższym czasie oczekiwania będą w stanie powiedzieć: "Moje serce miało rację, miało tą cholerną rację. Wyjaśniało mi, że postępuję nie najlepiej, ale ja byłem głuchy, przynajmniej próbowałem nie słyszeć. Ignorowałem. Teraz, kiedy me ciało nie tryska już energią, a lata mego życia niebezpiecznie zbliżają się do końca, żałuję. Tak bardzo żałuję, że nie słuchałem serca. Ale teraz już za późno, żeby cokolwiek naprawić..."
Mikołaj nie chciał tak skończyć. Ten sen uświadomił mu, że nie chce trzymać się daleko. Nie chce dopuścić do sytuacji, która wydarzyła się w jego śnie. Cały czas "szedł pod wiatr", opierał się swoim emocjom, ale teraz postanowił się im poddać. Od razu zadzwonił do Oli, nie odebrała, więc nagrał jej się.
- Cześć, tu Ola, nie mogę teraz rozmawiać, jeśli to coś ważnego, to zostaw wiadomość po sygnale - kiedy usłyszał sygnał zawahał się, ale wizja snu znowu go przekonała.
- Cześć Olu, wybacz, że tak wcześnie dzwonie, ale ten sen... Ja już wszystko zrozumiałem! - powiedział po chwili szczęśliwy - Dlaczego jesteś na mnie taka zła! Ale błagam, nie wierz Emilii! Nie wiem, co Ci nagadała, nie wiem, czy to przypadkiem nie coś o mnie, ale proszę, nie wierz jej! Chcę porozmawiać, proszę... - zaciął się - Jeśli masz czas, to przyjdź do pracy wcześniej. Do zobaczenia.
Ubrał się i praktycznie wyleciał do samochodu, po kilku minutach będąc na komendzie. Kawa nie była mu potrzebna, jego krew krążyła kilkukrotnie szybciej, a mu nie pozostała nic innego, tylko mógł czekać i słuchać pikania tego "durnego" zegarka.
Ola nie spała, widziała, jak Mikołaj dzwoni, ale nie odebrała. Kiedy słuchała któryś raz nagrania głosowego, wreszcie mu uwierzyła. Cały czas ją coś blokowało, Emilia była taka wiarygodna, a Mikołajowi nie ufała w sprawach miłości. Zawsze czuła, że akurat w o tej sprawie z nią najmniej rozmawia. Ale teraz nie potrafiła mu nie uwierzyć, a raczej nie chciała. Ubrała szybko czerwoną sukienkę za kolano i narzuciła na to niejednolicie szarą marynarkę, do tego czarne baletki, malutka torebka z komórką, dowodem i innymi potrzebnymi jej przedmiotami; była gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko delikatny makijaż i już była na zewnątrz. Szybko i pewnie stawiała kroki, idąc swoim skrótem - ulicą oddaloną od ludzi. To było dość dziwne i odosobnione miejsce, ale to właśnie je Ola lubiła najbardziej. Kochała patrzeć na otaczającą ją przyrodę, a właśnie ten skrawek, niedaleko centrum, był pusty. Wyglądał na zapomniany i rządził się swoimi prawami, po pniach wiły się łodygi roślin, na których zostały resztki owoców, najczęściej trujących. Liście zaczęły powoli zmieniać swe barwy, mieniąc się w kropelkach deszczu. Czuła, jak otaczający ją świat powoduje u niej uśmiech, jak mimo chłodnych temperatur jej jest gorąco. Zatrzymała się na chwilę, żeby wziąć głęboki oddech. Stała tak chwilę, ale po chwili do jej umysłu powrócił Mikołaj, więc znów ruszyła. Słońce przedarło się przez chmurę, spoglądając na twarz policjantce. Ola tylko się uśmiechnęła, będąc trochę oślepioną. Dlatego z początku nie zobaczyła czarnego samochodu, które stało na poboczu. Nie spodziewała się, że ktokolwiek może stać na tej mało uczęszczanej drodze. Dlatego, gdy zobaczyła ten samochód, zatrzymała się i przez chwilę się w niego wpatrywała. Krzyknęła w pewnym momencie, gdyż z krzaków wyskoczył dwudziestolatek.
- Buu! - wtedy krzyknęła, szybko się jednak uspokoiła.
- Co pan robi? - wtedy wyciągnął telefon przed siebie i zaczął mówić:
- Siema! Tu ja, Artur! Chcieliście "pranka" to proszę bardzo! Reakcja dość spokojna, dzień dobry, jak się pani nazywa? - spojrzał na nią
- Posterunkowa Aleksandra Wysocka, Komenda Miejska we Wrocławiu - zarecytowała patrząc na jego reakcję. Ten tylko uśmiechnął się, ani trochę się nie przejął.
- Czyli policjantka, to jednak niezłego napędziłem jej stracha.
- Mi napędzić stracha? Może tylko troszeczkę - powiedziała i uśmiechnęła się. - Przepraszam, śpieszę się, ale mogę pana o coś prosić? Niech pan tego nie publikuje, byłabym wdzięczna, nie mam ochoty teraz na takie psikusy. Dziękuję i do widzenia - pożegnała się, a Artur nagrywał jak odchodzi, mówiąc przy okazji.
- Czyli jednak tego nie zobaczycie. Niby policjantka, a ma w sobie tyle serca, miło było ją poznać... - przerwał, mimo, że wciąż nagrywał. Zobaczył, jak jakiś mężczyzna zatyka usta posterunkowej, ciągnąc ją przy okazji do czarnego samochodu. Chciał coś zrobić, ale sparaliżowało go przerażenie, więc nadal nagrywał. Kobieta krzyczała stłumionym głosem, próbując się wyrwać od mężczyzny. Poznawała jego zapach, to był Szymon. Wszystkie wspomnienia wróciły, a po jej policzkach znów zaczęły ciec łzy. Mężczyzna z czyjąś pomocą zkleił jej usta i wrzucił do bagażnika. Zrobili to bardzo sprawnie, trwało to wszystko mniej niż minutę. Napierski ruszył z piskiem opon, a łkająca Ola próbowała się uspokoić, ponieważ czuła, jak z każdą łzą jej się coraz gorzej oddycha.
Artur, który był tego wszystkiego świadkiem, zadzwonił po policję. Podał im jej dane, które mu wyrecytowała, więc bez problemu ją rozpoznali. Wysłali na miejsce wydarzeń patrol 06, gdyż 05, który był pierwszym, który najlepiej znał policjantkę, nie był pełny. Mikołaj się zdenerował, więc wpakował się na ich tylne siedzenia.
- Mikołaj - zaczęła Monika
- Jedźcie już, zgłosiłem dyżurnemu.
- 06 do 00 - Krzysztof mu nie uwierzył.
- 00 zgłaszam się.
- Wiesz, że z nami jedzie aspirant Białach?
- Jak to jedzie? Przecież kazałem mu zostać na komendzie! - Mikołaj wyrwał mu radio
- Wpisz mnie do jasnej cholery i skończmy ten cyrk - oddał im radio.
- Niech mu będzie 06, jedźcie, bez odbioru.
Ruszli na miejsce zdarzenia.







Prawie wszyscy wpadli na to, że to jest sen! I gdzie tu sprawiedliwość? ;)
Miałam dodać wczoraj, ale nie zdążyłam. Przepraszam za ewentualne błędy.
Pozdrawiam
Nadia

39 komentarzy:

  1. Rozdział rewelacyjny :) Ja nie mogę po prostu genialne. Biedna Ola :( czy ten Szymon się w końcu oczepiny xD
    życzę weny I pozdrawiam
    Olka <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej mieliśmy racje że to był sen :-D

      Usuń
    2. To wkurzające! Miała to być taka niespodzianka, a tu klops! Jesteście za mądrzy :)
      Dziękuję i pozdrawiam
      Nadia

      Usuń
  2. Ja chyba cię udusze było tak super aż tu nagle ten szmon?! No a po za tym rozdział super! A wogule kto to ten Artur? Ale dobrze że Mikołaj jedzie z patrolem 06 czy tam za nim. Tyle emocji! Mam nadzieję, że Mikołaj ją uratuje.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że Artur jest albo z TV albo z radia :) :) :)

      Usuń
    2. Może. Nadia wie najlepiej mam nadzieję, że nam zdradzi kto to ten tajemniczy Artur... A tam do mojego komentarza dopisuje
      Mam nadzieję że Mikołaj uratuje Olę i tam wyzna miłość jej w koncu

      Usuń
    3. Na pewno jest tak jak mówię nawet podam Ci zacytuję


      "Dlatego, gdy zobaczyła ten samochód, zatrzymała się i przez chwilę się w niego wpatrywała. Krzyknęła w pewnym momencie, gdyż z krzaków wyskoczył dwudziestolatek.
      - Buu! - wtedy krzyknęła, szybko się jednak uspokoiła.
      - Co pan robi? - wtedy wyciągnął telefon przed siebie i zaczął mówić:
      - Siema! Tu ja, Artur! Chcieliście "pranka" to proszę bardzo! Reakcja dość spokojna, dzień dobry, jak się pani nazywa? - spojrzał na nią
      - Posterunkowa Aleksandra Wysocka, Komenda Miejska we Wrocławiu - zarecytowała patrząc na jego reakcję. Ten tylko uśmiechnął się, ani trochę się nie przejął.
      - Czyli policjantka, to jednak niezłego napędziłem jej stracha.
      - Mi napędzić stracha? Może tylko troszeczkę - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Przepraszam, śpieszę się, ale mogę pana o coś prosić? Niech pan tego nie publikuje, byłabym wdzięczna, nie mam ochoty teraz na takie psikusy. Dziękuję i do widzenia - pożegnała się, a Artur nagrywał jak odchodzi, mówiąc przy okazji.
      - Czyli jednak tego nie zobaczycie. Niby policjantka, a ma w sobie tyle serca, miło było ją poznać... - przerwał, mimo, że wciąż nagrywał."

      Usuń
    4. Dobrze wierze ci. :-)

      Usuń
    5. Jaka dyskusja się rozwinęła! Za niedługo nie będę potrzebna :D
      A ten Artur, to taki kolo, który był zamiast kamery przemysłowej ;) To porwanie miało wydarzyć się w mieście, ale zrezygnowałam, bo... Bo tak! I wymyśliłam sobie, że Artur to taki młodu, mało znany youtuber, który chce się wybić, więc nagrywa pranka. Może polubi się z Olą? Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek powróci do tego opowiadania, ale może kiedyś.
      No to się rozgadałam! A przecież wszystko przeczytacie w rozdziale (prawdopodobnie)
      Dziękuję za tą dyskusję ;)
      Pozdrawiam
      Nadia

      Usuń
    6. Byłam blisko :)
      Pozdrawiam
      Olka :)

      Usuń
    7. To wrzystko wiadomo! Ale jeszcze jedną rzecz mnie interesuje kiedy w końcu połączyła Olę z Mikołajem?
      Pozdrawiam
      Paulina

      Usuń
    8. Na takie pytania nawet ja nie znam odpowiedzi
      Nadia

      Usuń
  3. Super rozdział jak zawsze . Ha wiedziałam , ze to był sen . No to teraz. Czekam aż MIkolaj ja uratuje z patrolem nr 06 i się szczęsliwie akcja skończy. Pozdrawiam klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy się doczekasz...
      Pozdrawiam
      Nadia

      Usuń
  4. Super, jak zwykle :)
    Bardzo ekscytująca końcówka i jedyne do czego się można przyczepić tozmiania narratora :)
    A tak to nic dodać nic ująć :)
    Masz wielki talent i to widać :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Amelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że coś w tym rozdziale zepsuję. Nie umiem pisać o północy.
      Dziękuję gorąco
      Pozdrawiam cieplutko
      Nadia

      Usuń
    2. To nie taki wielki błąd :P
      A ja wręcz przeciwnie - uwielbiam pisać po północy bo wtedy wszyscy śpią i mam spokój :P
      Ps. Wstawiłam rozdział :P

      Usuń
    3. Wstawiłaś? To ja się zaraz fochnę na mojego tableta, bo nic mi nie wyświetla.

      Usuń
    4. Okazało się, że mój kochany laptop mi nie wysłał rozdziału :D
      Teraz jest :P

      Usuń
  5. A mnie to się czepiałaś, że kończyłam w takich momentach. No nic, mam nadzieję, że Oli nic się nie stanie. Rozdział super, bardzo mi się podoba(jak każdy z resztą) i mimo, że wolę 06 od 05 to i tak mi się to przyjemnie czyta.
    Pozdrawiam
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo jak mnie :-) chociaż ty też się mnie tego czepiałaś :-D
      pozdrawiam
      Olka :-)

      Usuń
    2. No nie! Olka znowu była pierwsza! Zaraz stracę pracę!
      Ale dziewczyny, Karola, Olka, ja to wszystkim mówię! Nawet sama sobie, karcąc się w duchu. Po za tym to jeszcze nie jest najlepszy moment, następny rozdział zostanie skończony w takim momencie, że padniecie! Mam nadzieję!
      Miło wiedzieć, że pomimo innych upodobań polubiłaś moje opowiadanie! A ja wreszcie mogę coś napisać o Monice i Krzyśku, mogę wreszcie tu ich wcisnąć. Ma nadzieję, że choć tak małym skrawkiem was trochę zadowolę.
      Pozdrawiam serdecznie
      Nadia

      Usuń
    3. Nie, błagam tylko nie to!!! Nie kończ w takim momencie, a jak to zrobisz to na drugi dzień chcę widzieć kolejną część.
      Pozdrawiam,
      Karola

      Usuń
    4. Nie stracisz pracy Nadia :) spokojnie :-D tys tu najważniejsza
      pozdrawiam
      Olka
      (Szeptem) ja chce nowy rozdział!!!
      PS. A co do moich upodobań to mam genialny plan :-D aż się zdziwicie jak do tego dojdę :) to będzie totalny szok :-D

      Usuń
    5. Zazdroszczę Ci trochę tych komentarzy ;) mój blog nie jest tak popularny jak twój i niewielu ludzi go komentuje :)
      Ale między moim opkiem a twoim jest duża przepaść ;)
      Piszesz zdecydowanie lepiej ode mnie :)
      Pozdrawiam
      Olka < 3 < 3 < 3

      Usuń
    6. (Szeptem) nowy rozdział we wtorek.
      Te komentarze to efekt ciężkiej pracy. Może to zabrzmi dziwnie, w końcu po co tyle pracować? Ale pamiętam te trudne początki, kiedy nie miałam ani jednego komentarza. Chciałam skończyć, przerwać. Całe szczęście uznałam, że będzie to pamiątka dla "starej mnie". I teraz zbieram plon swego opowiadania, są tym wasze komentarze, wyświetlenia. Wszystko to napędza mnie do pracy, sprawia, że chcę pisać. Jeden rozdział, czyli około 1000-1500 (bywały krótsze) zabiera mi z życia około 3 godzin. Często coś poprawiam, dodaję, bo liczy się efekt końcowy. Jednak końcowa radość wynagradza mi te wszystkie trudy. Poza tym mój blog jest najstarszy, ze wszystkiech, które wciąż są prowadzone. Więc wiesz :)
      Pozdrawiam, ty też świetnie piszesz.
      Nadia

      Usuń
  6. zgadliśmy że to sen ^^

    pierwszy raz tak bardzo spodobał mi się w sensie 'artystycznym' jakiś fragment, mianowicie ten o wietrze. Inspirowałaś się kimś/czymś?

    ciekawe jak to się wszystko potoczy


    i mam pytanie- następny rozdział bedzie programowo we wt?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będzie planowo ;D W tym tygodniu miałam lekkie opóźnienie, spowodowane moim stanem fizycznym. Ale już dobrze, więc będzie programowa, a nawet prawdopodownie nadprogramowo!
      Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na ten fragment. Jest to moja największa pasja, pisanie opisów uczuć na podstawie przykładów. A odnośnie inspirowania się, to czytałam kiedyś w jednej z książek, że powietrza nie da się zobaczyć, ale nie można zaprzeczyć, że nie istnieje. Jeśli chciałoby się nie oddychać, byłoby to nie możliwe. Niektórych rzeczy nie da się zobaczyć, ale są one nam niezbędne do życia. Sama połączyłam ten fragment z tą sytuacją, a reszta jakoś sama wpadła. Nie mówię, że jako pierwsza to wymyśliłam, ale na pewno z niczego nie zgapiałam, tylko kierowałam się własną wiedzą. Wiele ludzi mówi mi, że jestem bardzo inteligenta, dlatego przychodzą do mnie po rady, a ja im zawsze pomagam. Jestem nawet zadowolona, że przychodzą do mnie, dlatego jestem wdzięczna, że Bóg dał mi taką mądrość. Nigdy nie byłam, nigdy też nie będę, w stanie zostawić kogoś, kto przyszedł po radę. Przecież widzę, że cierpi, a ja po prostu nie mogę zamknąć oczu i pójść dalej. Muszę mu po prostu pomóc.
      Dlatego tu jestem Nadią. To nie me prawdziwe imię, ale zawsze uważałam, że noszenie tego imienia to przywilej dla mądrej osoby, która niesie nadzieje. Ja jestem taką osobą, dlatego przyjęłam te imię z honorem. Chyba nie zawodzę.
      Ale zbytnio się rozpisałam. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję, bardzo cię polubiłam Anonimku :) Bo z moich opowiadań, oprócz ogólnie płynącej historii, można wynieść wiele lekcji. Cieszę się niezmiernie, że zwróciłeś (Anonimku) na to uwagę.
      Pozdrawiam serdecznie
      Nadia

      Usuń
  7. A więc to jeszcze nie koniec horroru z Szymonem w roli głównej. Ten mężczyzna jest psychiczny i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Zastanawiam się tylko dlaczego wcześniej go nie zamknęli. Czyżby tak dobrze się ukrywał, że do tej pory pozostawał dla policji nieuchwytny? Ola powinna uważać, bo z ludźmi tego pokroju nie ma żartów. No i proszę, narobiło się. Ten facet może narobić teraz dużo problemów i nie dziwię się Mikołajowi, że zareagował jak zareagował. Też na jego miejscu szukałabym sposobu by znaleźć Olę i cieszę się, że dołączył do Krzyśka i Moniki. Ciekawa jestem czy uda im się uniknąć tragedii i czy ją znajdą.
    Ah, a miało być tak pięknie! :D

    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy się ma mądrego sprzymierzeńa, to idzie prościej. Chodzi mi o Krystynę, która do najgłupszych nie należy. Ale nie zdradzam za dużo.
      Dodam tylko, że o tragedię nie będzie trudno.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
      Nadia

      Usuń
    2. Jeśli ta policja jest taka jak Ola i Mikołaj, to nic dziwnego, że Szymon jest na wolności. Gdyby wszyscy policjanci byli jak oni, to więzienia byłyby puste, chyba że obywatel sam by łapał przestępców. Przepraszam za moją ocenę, ale mam trochę wrażenie Ana, że stworzyłaś karykaturę tego serialu, taką prześmiewczą wersję, trochę jak kabaret. I oczywiście winę za to nie ponosi akcja i plan, a głównie i właściwie niemal tylko fatalnie dobrani bohaterowie i ich charaktery z dupy wzięte. Wybacz, że tak ostre słowa do ciebie kieruje, bo co do stylu i budowy zdań, to idzie ci coraz lepiej, ale postacie są fatalne i nie mam zamiaru tego ukrywać bo kłamanie, że jest super, świetnie i pisz dalej, chyba nic nie da, prawda? Oczywiście pisz dalej, bo to zawsze rozwija, tylko wczesniej rozpisz sobie postacie, zaplanuj je, weź pod uwagę, że to już nie ludzi ew twoim wieku (12-14 lat), a dorośli mężczyźni i dorosłe kobiety. Myślę, że po prostu wybrałaś tematykę, w którą nie umiałaś się wstrzelić własnym doświadczeniem życiowym, ale też nie zadałaś sobie trudu by to wszystko przemyśleć i w niektórych sytuacjach jakie na tym blogu przytoczyłaś wystarczyło poklikać w googla i trochę się dokształcić w pewnych tematach (takich jak choćby sąd, środki uspokajające, psychika sadystów, narkomana i działania po zażyciu - to wszystko można wyczytać na poważnych stronach, obejrzeć materiały nagrane przez psychologów i ludzi co wyszli z ośrodków odwykowych, jest naprawdę dużo możliwości, z których niestety nie skorzystałaś, a szkoda, bo wtedy byłoby o niebo lepiej).

      Pozdrawiam:
      sie-nie-zdarza.blogspot.com
      prawdziwa-legenda.blogspot.com

      Usuń
  8. Wedlug mnie powinnas to wyznanie milosci pezedluzyc. To znaczy ze jak mikolaj uratuje ole (miejmy nadzieje) i wyzna jej milosc to ona go odepchnie i pozniej widzac jego starania takze wyzna mu co czuje ale to tylko moja sugestia. Jesli chodzi o opowiadania to zajebiste wciagnelam sie i zniecierpliwoscia czekam na nastepne xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe...
    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam!
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  10. Skazany na Emilię? Czyli jak nie Ola, to Emi? Innych kobiet na tym świecie to nie ma? Cała piękna płeć Wrocławia nagle wymarła i pozostały tylko zajęte? Nawet jeśli, to Miki, mąż nie drzewo, da się przestawić, weź znajdź inną - nie Emi, nie Olę, po prostu inną, mądrzejszą, dorosłą, dojrzalszą by cię chłopczyku za rączkę prowadziła, bo ty też taki dzieciak jeszcze...
    Fabuła nadal stoi w miejscu, bohaterowie pozostawiają wiele do zarzucenia, ale opisów jest coraz więcej i są coraz lepsze więc tutaj jestem zmuszony cię pochwalić. Czuje, że jak już zakończysz to opowiadanie, to twoje kolejne będzie bardziej przemyślane, a przez to o niebo lepsze.
    Nie rozumiem o co chodzi z tym Arturem. Kto to taki, po co się pojawił (rozumiem, że by nagrać porwanie Oli)? Po co Artur wcześniej nagrywał Olę, znali się skądś wcześniej? Kompletnie nie ogarniam tego wątku.

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń