- Wciąż uważam, że to nie było dobre posunięcie z jego strony - Monika prowadziła żywą dyskusje z jednym z pasażerów, drugi był do tego nie zdolny, próbowała zapomnieć o niedawnej rozmowie z mężem.
- Ale ona może być dosłownie wszędzie - odpowiedział Krzysztof, widząc pozostałości zdenerwowania po "rozmowie" z Arturem.
- No dobra, ale żeby od razu sprawdzać każde czarne BMW? Przecież mamy numery rejestracyjne - powiedziała przepełniona złością
- Ale mogli zmienić. Poza tym przyznasz, że to jeszcze nie przekracza granicy ostrożności - odetchnęła ze zrezygnowaniem.
- Nie. Jeszcze - zaakcentowała. - Ale zaraz przekroczy i popadniemy w paranoje.
- Nie przesadzasz?
- Monika? - przerwał dyskusję Białach, czując, że zaraz rozpęta się piekło.
- Tak? - spytała przymilnie, a po chwili rzuciła zabójcze spojrzenie w stronę Krzyśka.
- Gdzie jedziemy? - spytał, rozglądając się po okolicy. Dalej jeździli w swoim terenie, ale teraz byli tam, gdzie zgłoszenia były wyjątkowe. Właśnie minęli blok, który był chyba jedynym w promieniu kilometra. Teraz zaczynał się las, w którym całe szczęście była porządna droga.
- Chyba nie myślisz, że przestępcy będą sobie jeździć po mieście - zaśmiała się serdecznie, próbując rozładować to napięcie. Trochę ją to denerwowało. - Musieliby być kompletnymi - zacięła się na chwilę, próbując znaleźć odpowiednie słowo, które nie będzie ich w ten sposób obrażać - bez mózgami.
- Ale to są kretyni! - wrzasnął, a Kownacka wiedziała obrzuciła go groźnym spojrzeniem, którego bali się przestępcy. Na niego to nie działało. - Myślisz, że kto normalny najpierw bije do nieprzytomności, - chociaż była przytomna, to określenie to najbardziej mu pasowało, określając jej stan fizyczny w tamtym momencie - a potem porywa? I to podobno osobę, którą kocha! - policjant kipiał ze złości.
- Na pewno nie są normalni, ale popatrz, wiedzieli, którędy idzie do pracy i mieli możliwość ją uprowadzić, więc musieli ją śledzić. A ona najwidoczniej nie była tego świadoma.
- Ale i tak znamy ich tożsamość
- Jego. Auto należy do Szymona, tego jesteśmy pewni. Ale kim była ta kobieta?
- Nie wiem! - wykrzyknął kolejny raz, żeby po chwili bezwładnie opaść na oparcie. Czy to, normalne, że tak się o nią martwi? To na pewno jego przyjaciółka, ale przecież nigdy nie miał ochoty rozszarpać żadnego przestępcy, a kiedyś taki bandzior wpędził jego córkę w kłopoty. Wtedy miał ochotę temu Bartkowi "przywalić", ale nie życzył mu śmierci. Przez jego serce przeszła kolejna fala smutku. Co jeśli już nigdy nie usłyszy jej słodkiego głosiku? Być może nie jest pewny czy ją kocha, ale na pewno mu na niej zależy. Jest dla niego bardzo cenna. Nie chciał sobie wyobrażać życia bez jej uśmiechu, spojrzenia, gestów z jej strony. Nie chciał, ale sobie wyobraził. To było tak realne, że wydawało mu się, że śni. Zamknął więc oczy skupiając się na tym.
Mikołaj rozejrzał się. Był we własnym domu, jednak teraz był mocno zaśmiecony. Na podłodze leżały różnego rodzaju przedmioty codziennego użytku, między innymi chusteczki, kubki i opakowania foliowe. Zezłościł się i przyklęknął, żeby to posprzątać, ale nie mógł. Jego ręce przechodziły swobodnie przez to, tak jakby był duchem. Mężczyzna zawahał się, ale po chwili zbliżył się do ściany - przeszedł przez nią i był w swoim pokoju. Tam, na łóżku, ujrzał siebie.
- Aha, czyli jestem tylko obserwatorem. Dziwne, zwykle byłem "głównych bohaterem" - zaśmiał się. Jego wyobrażenie kierowało się w złym kierunku, powinien je przerwać, ale zapowiadało się dość ciekawie, jeszcze nigdy nie wymyślał czego podobnego. Oparł się o ścianę. Po chwili pomyślał o absurdalności tego, przecież przed chwilą przez nią przechodził. W momencie, w którym sobie to uświadomił, przewrócił się, będąc w połowie w ścianie. Szybko wstał i otrzepał się. Zaczynało go to denerwować. Wtedy wstał jego odpowiednik. Miał kilkodniowy zarost na twarzy, oczy zmęczone i podkrążone. Wstał niepewnie chwiejąc się, widocznie nie miał siły. Podparł się o szafkę, a po chwili dumnie stanął.
- Coś ty ze sobą zrobił? - spytał duch, ale człowiek go nie usłyszał, tylko ruszył przed siebie. Obejrzał się po mieszkaniu, a kiedy upewnił, że nikogo nie ma, usiadł na krześle w kuchni, wyciągając piwo z lodówki. Przystawił siedzenie do stołu i zaczął wpatrywać się w stojące na nim zdjęcie. Wziął łyka napoju, a po jego policzku spłynęła łza. Targały nim różnorodne emocje, wciąż nie chciał wierzyć, że już nigdy jej nie zobaczy. Minęło już parę dni, ale ten człowiek ciągle się tym zadręczał. Mikołaj nie mógł na to patrzeć, przeszedł do innego pokoju, zostawiając siebie samego. Teraz zobaczył telefon człowieka, który tu mieszka. Niby nie ma prawa w nim grzebać, ale jednak to on jest właścicielem mieszkania. O dziwo udało mu się podnieść komórkę i zobaczył parę SMS-ów. Najbardziej zszokowały go te, których numery były zapisane jako od jego córek. Od Dominiki:
"Nienawidzę cię ojcze! Ranisz wszystkich na około!"
"Dlaczego nam to robisz? Jesteś egoistą!"
"Przestań chlać, to pomożemy Ci! Ogarnij się!"
Były również wiadomości od młodszej z jego pociech:
"Tatusiu, dlaczego mam się do Ciebie nie odzywać? Mama mówi, że jesteś zły, ale ja jej nie wierzę."
"Dlaczego ostatnio tak się kiwałeś, gdy widziałam Cię na mieście? Tato..."
Mikołaj otworzył gwałtownie oczy. Wciąż nie wierzył, że jego mózg spłatał mu taki figiel. On się martwi o Olę, a ten go jeszcze pogrąża. Nie, jeśli nie znajdą posterunkowej to się nie załamie. Ale znajdą ją! Prędzej czy później ją znajdą. Całą i zdrową. Musi w to wierzyć...
Monika rozglądała się, wypatrując czegoś co zwróci jej uwagę i nie będzie drzewem. Trochę ją denerwowało to, że wciąż widzi jednostajny obraz, bo w ten sposób nie umiała się skupić na pracy, a do jej głowy powrócił jej mąż. Ciągle nie potrafiła uwierzyć, że tak się zachował, jak kompletny tchórz. Chciał ich opuścić, niby żeby im pomóc, ale ona nie wierzyła, że to pomoże. Zostawiłby ją samą z niepełnosprawnym, adoptowanym synem, czy tego nie można nazwać tchórzostwem? Pomoc głównie polega na pomocy emocjonalnej, powinien pomóc im przejść ten ciężki okres, żeby szli dalej. Ale mu do głowy musiał przyjść ten "świetny" pomysł. Prędzej umrze niż się na to zgodzi.
- STÓJ! - wykrzyknął Mikołaj, przerywając jej rozmyślenia. Kobieta zahamowała dość ostro, ale nic poważnego nikomu z obecnych się nie stało.
- Co się stało? - rozejrzała się. Jej uwagę przykuł duży, opuszczony budynek. Chyba to była kiedyś jakaś hala.
- No nie widzisz? - spytał aspirant a po chwili pokazał na auto stojące przed budowlą - czarne BMW i ma chyba identyczne numery!
Krzysiek spojrzał do notatnika i potwierdził jego wersję. Podjechali trochę bliżej, wcześniej wezwali posiłki. Mieli nie wchodzić do środka, ale z nimi był Mikołaj. Wysiadł z radiowozu i przybliżył się do samochodu nieprzyjaciela na odpowiednią odległość. Ujrzał przed nią dwie postacie, jedna trzymała telefon i rozmawiała na głośniku. Niestety był zbyt daleko, by to usłyszeć. Po chwili dołączył do niego patrol 06.
- Zostańcie tu, ja pójdę do środka.
- Oszalałeś? Mieliśmy czekać! - Zapała mówił cicho, mimo to był to podniesiony ton.
- Oboje są na dworze. Jest mała szansa, że ktoś jest w środku. Dobra, bądźcie tu - wbiegł w krzaki, żeby być jak najmniej widocznym. Po chwili zwolnił swój krok, zaklinając pod nosem wszystkie suche gałązki. Bardziej powinien się obawiać, że go zobaczą, w końcu on ich nie słyszał, jednak postanowił zachować wszelkie środki ostrożności. Wyminął budynek, nie zwracając najmniejszej uwagi na urok tego miejsca. Po ścianach piął się bluszcz, a naprzeciwko budynku rozciągał się piękny las. Jedyne, co go teraz interesowało, to okno. A raczej jego brak. Podskoczył i spróbował złapać cię muru, ale tylko obtarł sobie ręce. Szybko pobiegł po deskę, która niedaleko widział. Wrócił z nią i podstawił pod ścianę. Pomógł sobie, przeniósł na nią część swojego ciężaru, żeby po chwili znaleźć się w środku. Pobiegł przed siebie. Nie słyszał nic, ani krzyku, ani płaczu. Jego ciałem zawładnęła podejrzana nostalgia. Tak jakby już kiedyś tu był i to robił. Niestety tamto kojarzyło mu się ze smutkiem, jakby mu się nie udało. Wyrzucił te podłe myśli z głowy i wbiegł do ogromnej sali. Zobaczył, jak ciało kobiety leży pod ścianą. Szybko ruszył w jej stronę. Im znajdował się bliżej, tym bardziej zwalniał. Ola się nie poruszała, a na policzkach były ślady tuszu. Zatrzymał się parę metrów przed nią. Do jego umysłu powróciła wizja z przed kilku minut. Dopiero teraz zrozumiał, dlaczego tam się tak zachował. Sam teraz miał ochotę to zrobić, opić się i zapomnieć. Ale przecież w ten sposób tylko raniłby innych, ciągle. Może lepszym pomysłem było dołączenie do ukochanej? Zaprzeczał temu, ciągle nie wierzył, że ją kocha, ale teraz to zrozumiał. Nie może bez niej żyć. Chce być z nią, gdziekolwiek jest.
Opadł na kolana, a po jego policzkach zaczęły ciec łzy.
Hej! Podobał się rozdział? A ja mam do was kilka pytań.
1. O co w końcu chodzi z tym Arturem?
2. Mikołaj da radę żyć bez Oli? A może spełni swe myśli?
3. Jak oceniacie zachowanie komendanta? Przesadził z tym BMW, czy może jest to zrozumiałe?
Liczę na wasze opinie :D
Przy okazji, postanowiłam, że nie będę was męczyć tak długo. Zwłaszcza, że kolejny rozdział już napisany (bo ten podzieliłam na dwa). A więc kolejny rozdział w piątek.
Pozdrawiam
Nadia
OLA MA ŻYĆ!!!!!! błagam cię na zabijaj jej :( chociaż myślę że tego nie zrobisz :) przynajmniej mam taką nadzieję... to czekam do piątku :) tylko OLA ma ŻYĆ. SZYMON JEŚLI OLA UMRZE ZNAJDĘ CIĘ I ZAKOPIE ŻYWCEM!!!!
OdpowiedzUsuńżyczę weny i pozdrawiam
Olka<3<3<3
Boję się... :D
UsuńPozdrawiam
Nadia
zapraszam no nowy rozdział na pip i na kryminalnej zagadce :)
UsuńPo pierwsze to się wzruszyłam, gdy Mikołaj miał wizję siebie pijanego, a potem ta końcówka.
OdpowiedzUsuń1) Nie wiem, dostał propozycję jakiegoś dobrze płatnego wyjazdu? A może znalazł jakiś nielegalny sposób na zdobycie pieniędzy poza miastem, bo sama napisałaś "Chciał ich opuścić, niby żeby im pomóc". I przychodzi mi jeszcze jedna myśl do głowy, chciał oszukać jakąś bogatą kobietę.
2. Będzie mu z początku trudno, ale potem się ogarnie.
3. Dla mnie jest to zrozumiałe, gdyby to chodziło o moje dziecko, też bym pewnie panikowała.
Pozdrawiam,
Karola
Ps. Dlaczego w takim momencie skończyłaś? Dasz radę w tym tygodniu napisać kolejne opowiadanie? Nie mogę się doczekać.
kolejny rozdział ma być w piątek bo już ma go napisanego :)
UsuńPozdrawiam
Olka <3<3<3
ps. tak napisała Nadia pod rozdziałem :-)
Ups, nie przeczytałam tego na dole xD
UsuńZdarza się :)
UsuńEh, Olka jak zwykle pierwsza. No cóż.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz/e
Pozdrawiam
Nadia
Po pierwsze nie odpowiem na drugie pytanie!!! Ponieważ Mikołaj bez Oli nie może żyć!!!!! A wg Ola musi żyć bo jeśli ją zabijesz to nie wiem co zrobię!!!!!
OdpowiedzUsuńProszę Anastazja nie zabijaj Oli.....:-(
Po zatym rozdział super.....
I super że kolejny będzie w piątek.....
I niech Mikołaj wyzna jej miłość!!!! Pliss
Pozdrawiam już się piątku nie mogę doczekać
Paulina
Ps.... Nie zabijaj Oli ♥ będę wdzięczna!
Otóż Anastazja chce zabić Olę. Nadia przeciwnie, gdyż chce nieść nadzieję (tak, to ta sama osoba). Lepiej chyba prosić mnie po mym podpisie.
UsuńDziękuje za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Dzieki za kolejny stan przed zawalowy...
OdpowiedzUsuńW takim momencie skonczyc .... mam nadzieje ze jakos sie zrehabilitujesz i dodasz kolejne opowiadanie wczesniej �� ioiiiopowiadanie super i db ze Mikolaj iuswiadomil sb ze to Ole tak naprawde kocha...
Ps. Pisze z anonima ale bd podpisywac pod komentarzami Sidle bys wiedziala ze to jaaa ����
Sidle
Tylko na zawał nie umieraj!
UsuńDodam w piątek wieczorem. Świat się będzie walił, ale ja go dodam. Obiecuję.
Pozdrawiam
Nadia
Po pierwsze mam do Ciebie pretensje o to, że już kolejny raz mówisz, że może dodasz rozdział wcześniej i nic z tego nie było. Mam nadzieję, że chociaż tym razem będzie tak jak mówisz i następny rozdział ukaże się w piątek.
OdpowiedzUsuń1. Wyjazd? Podszywanie się za kogoś? Jakieś oszustwo w firmie i zniknięcie?
2. "Dać radę" to bardzo szerokie pojęcie. Dać da bo to dorosły i silny facet, ale JAK da radę to już inne pytanie. Być może właśnie tak jak mu się wydawało, ucieknie w alko. Ale jest jeszcze inna sprawa- mianowicie myślę, że nikt nie bedzie sprawdzać czy M da radę bez niej czy nie bo przecież jej nie może zabraknąć w jego życiu! :D
3. Jak najbardziej zrozumiałe. Komendant komendantem ale ojciec ojcem i chyba wszyscy to rozumieją.
Cieszę się, że ten rozdział już wrócił do normy i do poziomu tej wysokiej poprzeczki, (którą sama sobie ustawiłaś :P) bo jeśli mam być szczera, to ostatni rozdział jakoś mi nie podszedł, ale to tylko moja opinia.
Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę weny i czekam na piątek
Wiesz, czasem sama jestem na siebie zła. Nigdy nie obiecywałam, bo zawsze było to dla mnie trudne. Ale teraz postanowiłam, że wezmę się porządnie za pisanie. Rozumiem cię w pełni, jestem na siebie taka zła, że aż sobie dałam z liścia. Miejmy nadzieję, że to mnie pobudzi.
UsuńSama nie dokońca byłam zadowolona z poprzedniego rozdziału. Być może dlatego, że wtedy w ogóle nie miałam weny. I przez to napisałam więcej dialogów od opisów. Ale to w zupełności moja wina. Dlatego przepraszam. I dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę. Czasem potrzebny mi jest taki 'kubeł zimnej wody'
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Nadia
Heej! Część jak zwykle genialna!
OdpowiedzUsuń1.Może Artur planuje jakiś nielegalny biznes ? Lub chce zostawić Monikę z niepełnosprawnym dzieckiem ?
2.Mikołaj sobie poradzi, ponieważ Ola ma żyć !! Ma Jej wyznać swoje uczucia i mają być razem ! Może Ola jest nieprzytomna, a żyje ?
3.Zachowanie komendanta jest zrozumiałe, ponieważ chodzi o Jego jedyną córkę i myślę ,że każdy rodzic jeśli miałby taką możliwość również , by tak postąpił .
Jesteś jedną z moich ulubionych blogerek , uwielbiam czytać Twoje opowiadania ! ;3
Mam nadzieję , że next pojawi się w piątek i wszystko się wyjaśni ;)
Pozdrawiam,
/Pysia
Bardzo dziękuję za te słowa pochwały i w ogólę za opinię <3
UsuńPozdrawiam
Nadia
Zapomniałam się zapytać, czy mam kupić zapas chusteczek na piątek?
OdpowiedzUsuńNie wyciągniesz nic ze mła
UsuńNadia
Nadia nie zabijaj Oli :-( nie rób tego nam :'( Ola ma żyć i być z Mikołajem
OdpowiedzUsuńJak ja zabijesz to znajdę Cię nawet na końcu galaktyki xD nie możesz zabić mojej ulubienicy :(
Pozdrawiam
Z dołowana Olka :-( :-( :-(
Ale mnie nie ma już w tej galaktyce
UsuńPozdrawiam
Nadia
I znowu przerwała w takich momencie... Pozostało czekać do piątku.
OdpowiedzUsuń1. Jakiś nielegalny zarobek?
2. Mam nadzieję, że Ola będzie żyła. ( ŻE WKOŃCU MIKOŁAJ JĄ URATUJE!!)
3. To jest oczywiste, przecież to jedyna jego córka. (w serialu)
Czekam na następny rozdział i życzę weny.
Pozdrawiam.
Oj, znowu, ale jest jeszcze jeden dość.. Hm.. Nie za fajny moment. I jakoś mam ochotę przestać was tak trzymać w niepewności.
UsuńPozdrawiam
Nadia
1. Może jakaś praca za granicą?
OdpowiedzUsuń2. Nie da rady żyć bez Oli bo Ola będzie żyła! Rozumiesz?! :P
3. Nie przesadził.
Nie pozdrawiam :P
Amelka
Ps. Jak uśmiercisz Olkę to foch forever! :D
Zgadzam się w zupełności :) będzie foch forever :)
UsuńDziękuję a komentarz
UsuńA ja pozdrawiam
Nadia
Pss. Nie fochajcie się baby
Mam pytanie :) czy na zdjeciu w ktore wpatrywal sie mikolaj ( ten w wizji ) byla Ola?? :)
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńNadia
1. Ja myślę, że facet po prostu ma już dość życia z policjantką i do tego z niepełnosprawnym synem. Coś czuję, że nie będzie zbyt kolorowo w tym związku. Może zbyt ciemno to widzę, ale tak jakoś mi się nie widzi, że on p prostu znalazł lepszą pracę...
OdpowiedzUsuń2. Myślę, że da radę bez niej żyć. W końcu do tej pory mu się udawało.
3. Nie przesadził, miłość go rozpiera dał sie ponieść. Chce zdążyć, bo potem może być za późno.
Masz trochę błędów i.. dlaczego nie justujesz tekstu?
Pewnie mu ciężko, ale tak naprawdę sam się w to wpakował, w końcu Franek jest adoptowany.
UsuńBłędy chyba zawsze będą, dlatego jestem wdzięczna za ich wytykanie... A justowanie? Sprawdzę najpierw, co to znaczy
Pozdrawiam
Nadia
Jako, że odchodzę na jakiś czas z blogowego światka, moje komentarze będą troszkę mniej obfite niż do tej pory. Nie żeby zazwyczaj były jakieś specjalnie długie, ale teraz na pewno będą... skromne;/ Chcę po prostu jak najwięcej czasu spędzić nad powieścią, by jak najszybciej wrócić na bloga. A równocześnie nie chcę opuszczać opowiadań, które czytałam. Dlatego mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać za ich długość. Gdy wszystko się ustatkuje to i długość będzie lepsza;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co wymyslił Artur, ale sądząc po reakcji Moniki nie jest to zbyt dobry pomysł. Albo bardzo ryzykowny, który może zaszkodzić jej rodzinie. Nie zazdroszczę jej takiej sytuacji. Powinien ją wspierać i mam nadzieję, że tak będzie, bo wyszłoby na to, że Artur to ogromny kretyn.
Nie wierzę, że dodałaś tu trochę fantastyki:D To przechodzenie przez ściany mnie bardzo zaskoczyło. Myślę, że Mikołaj dałby rade żyć bez Oli. Po każdej śmierci można się w końcu otrząsnąć. Nie mówię, że przestać kochać czy zapomnieć, ale otrząsnąć. Dlatego uważam, że na pewno byłby w stanie bez niej żyć, co nie oznacza wcale byłoby łatwo.
A komendanta rozumiem. Środki ostrożności xD
Kochana, mi wystarczy zwykłe "Przeczytałam", albo, tak jak kiedyś ktoś w podobny sposób skomentował ":)". Więc się nie martw, jestem w ogóle szczęśliwa, że tu zaglądasz :D Bo pamiętaj, zawsze możesz przestać ;)
UsuńNo cóż, w końcu to jego wyobraźnia, to może xD Kiedyś nawet chciałam napisać coś fantastycznego, ale to raczej nie dla mnie XD
Dziękuję za komentarz, Pozdrawiam
Nadia
Kochana, nie chcę przestać;) Chcę widzieć jak się rozwija to opowiadanie, a Ty wraz z nim! ;)
UsuńMonika ma coś wspólnego z Arturem? Nie wspomniałaś o tym chyba, albo ja tego nie zauważyłem.
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o tym, że jakiś chłopak narobił kiedyś kłopotów córce Mikołaja - mogłaś to bardziej rozpisać, bo zaciekawił mnie ten wątek.
A więc pijak już ma białe myszki i widzi jakieś dziwne akcje przechodzenia przez ścianę, itd. No ale kiedy on się tak rozpił? Czemu tak szybko ten wątek popłynął? Zatrzymaj się na trochę, czasami warto.
Teraz wspominasz o niepełnosprawnym, adoptowanym synku Moniki. Za dużo wszystkiego na raz i wszystko liźnięte, nic nie rozpisane.
A więc Mikołaj znowu był w samochodzie, już nie w domu z duchem samego siebie? Pokręcone to się trochę robi... tak zamąciłaś i zamotałaś, że ciężko się ogarnąć w tym.
Niektóre opisy są dobre, coraz lepsze i jest ich coraz więcej, ale mam wrażenie że ciągle się za bardzo spieszysz i na tym opowiadanie bardzo traci.
dariusz-tychon.blogspot.com
Mikołaj ma omamy.
OdpowiedzUsuńArtur co straszył ma niepełnosprawnego syna i żonę policjantkę. Syn jest adoptowany, a on daje nogę za granicę. Jeśli naprawdę tam ma lepszą pracę niech zabierze Monikę i Franka z sobą.
Pozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com