Do pomieszczenia wbiegli przestępcy, podnosząc jej ciało do góry. Uniósł głowę, a po jego policzkach spłynęły kolejne łzy. Nie umiał tego zatrzymać, trzymali ją tak jakby już nie żyła, a on nie chciał w to wierzyć. Cały czas miał nadzieję, że kobiecie uda się przetrwać ten czas, że pomimo porwania zachowa uśmiech. Teraz jej twarzyczka była blada, spowita czernią swych włosów. Jej delikatne ciało wyglądało na bezwładne, ręce miała spuszczone w dół. To już wyglądało naprawdę na koniec. Mikołaj miał tylko nadzieję, że nie męczyła się długo
- Odsuń się! - wykrzyknął, a po chwili przyłożył do jej kruczoczarnych włosów pistolet. Policjant odruchowo się odsunął.
- Zostawcie ją, to wam nic nie da. Jeszcze wszystko da się odkręcić - mówił załamany
- Zamknij się psie! - chuda rączka dziewczyny podniosła się i złapała za koszulę bandyty, a jej zabójca uśmiechnął się złowieszczo. - Nie zabieraj jej życia!
- Nie rób jej krzywdy! - powiedział donośnym głosem, a w jego sercu zapłonęła nadzieja.
- Pod ścianę! - krzyknął - Inaczej ją zabije!
Mężczyzna niepewnym krokiem podszedł pod ścianę, ciągle patrząc na przestępców. Nie ufał im, ale nie mógł zrobić nic innego.
- Mikołaj - powiedziała dziewczyna i rozwarła powieki, spoglądając swym smutnym spojrzeniem na niego. Jej tęczówki zaświeciły się, patrząc na niego błagalnie. Zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza. Zrobiła to, gdyż ujrzała niedaleko stojących policjantów, którzy ich zabezpieczali. Ale nie mogli nic zrobić, skoro ona jest w niebezpieczeństwie, wiedziała o tym. Była pewna, że musi coś zrobić, ci bandyci zaraz zaatakują Białacha, ale ona nie może na to pozwolić. Dopóki mają ją w swych objęciach, nie pomogą mu. Otworzyła oczy po chwili, znowu patrząc na Mikołaja. Nie było w nich strachu, tylko determinacja; policjant wyraźnie był tym zaskoczony. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, kobieta złapała pistolet przestępcy, ten nie dał go sobie wyrwać. Wciąż go trzymał, a ona nim szarpnęła w taki sposób, żeby odpalił. Wystrzelił w jej stronę, przyprawiając ją o ogromny ból, który po sekundzie znikł. Bandyci byli zdezorientowani, gdyż jeden z nich trzymał martwe ciało. W tym momencie wkroczyli policjanci, a oni nawet nie oponowali. Zabójca szturchnął kolegę, oboje podnieśli ręce, a ciało uderzyło o ziemię. Szybko zabrali ich do radiowozu. Białach powoli podszedł do niego, wciąż nie wierząc w to, co się stało. To ciało jeszcze przed chwilą żyło, oddychało i czuło tak samo jak on. A teraz leżało bezwładnie, a krew wciąż z niego wypływała. A raczej z niej, bo to nie było ciało, to była kobieta. Nie żyła, ale wciąż była sobą. Spojrzał na jej twarz, usta miała wykrzywione w grymasie bólu, a zielone oczy były wybałuszone, wyglądało to tak, jakby patrzyła na niego zza światów. Po jego policzku spłynęła, już kolejna w ciągu tego dnia, łza.
- Kasiu... - wyszeptał cicho. Siostra jego żony leżała przed nim, a on pozwolił jej umrzeć. Po prostu. Nie zrobił nic, tylko pozwolił im zabić ją. Tak jakby nic dla niego nie znaczyła. Prawda, była czasem denerwująca, ale obdarzył ją wielką sympatią, traktował ją jak siostra, której nigdy nie miał. A teraz pozwolił jej umrzeć, chociaż ona na to nie zasłużyła. Była najszczęśliwszą osobą, jaką znał, a teraz ją stracił...
To stało się kilka lat temu, ale troski życia codziennego przysłoniły to wydarzenie. Nie myślał już o niej cały czas. Dopiero to samo miejsce i możliwość stracenia kolejnej ważnej osoby w życiu przypomniały mu o niej. To tylko pogorszyło jego stan, miał ochotę schować się i zacząć płakać. Dopuścił, żeby kolejna osoba zakończyła swe życie przedwcześnie. Zależało mu na niej, byli przyjaciółmi, kochał ją i pozwolił jej odejść. Wszystkie osoby, na których mu zależało odeszły. Jego ojciec zmarł na alzheimera, brat zginął w wypadku. Wszyscy go zostawiali samego z problemami. Nawet kobieta, która przysięgała, że go nie opuści aż do śmierci rozwiodła się z nim. Wbrew pozorom bardzo go bolała jej strata. Dopiero pewna kobieta zwykłym uśmiechem sprawiała, że on też się uśmiechał. Ale teraz leżała przed nim. Spojrzał na Wysocką jeszcze raz - nie leżała w kałuży krwi. Po chwili wpatrywania się, ujrzał, jak jej klatka piersiowa unosi się do góry. Zaiskrzył w nim płomyk nadziei. Momentalnie pokonał dzielącą ich odległość, a mało co się nie wywracając, zbliżył policzek do jej ust, a po chwili wyczuł na nim jej oddech. Jego serce zabiło kilka razy szybciej, a on nie do końca wiedział, co teraz począć. Delikatnie złapała ją za ramiona i potrząsnął
- Ola... Olka obudź się - posterunkowa powoli otwierała oczy, patrząc nieprzytomnie przed siebie. Mikołaj uśmiechnął się słabo. - Przepraszam cię, ale teraz otwórz oczy
Policjantka spojrzała na niego półprzytomnie, musiała się chwilę w niego wpatrywać, żeby go rozpoznać. Ogromny ból głowy jej w tym przeszkadzał, czuła się, jakby coś rozsadzało ją od środka
- Mikołaj? - spytała słabo i niepewnie
- Tak, to ja... Chciałem Ci pomóc, musiałem Ci pomóc - powiedział, wyciągnął srebrny przyrząd z kieszeni i zbliżył się do niej. Kobieta się wzdrygnęła, bała się noża. Jednak ten uwolnił ją z uwięzi. Powoli rozprostowała ręce, ciągle czując ból. Miała na nich ślady zadrapań. Na nogi wolała nie patrzeć, choć szczypały ją bardzo podobnie. Swe spojrzenie znowu zwróciła na swojego wybawiciela, a do jej głowy od razu wdarła się brązowooka dziewczyna.
- Nie powinieneś być przy Emilce? - powiedziała ze złością w głosie, a po jej policzku spłynęły łzy. Miała nadzieję, że zaprzeczy jej wszystkim chorym przypuszczeniom.
- Ola, mnie z Emilią nic nie łączy. Jakby łączyło, powiedziałbym Ci - posterunkowa podniosła wzrok z podłogi i spojrzała na jego twarz. Teraz widziała wyraźniej, chociaż nadal nie normalnie, mimo to ujrzała ślady łez i delikatnie czerwone oczy.
- Płakałeś - spytała smutna i zaskoczona. Ten tylko zbliżył się do niej i otarł jej łzy. Kobieta zarzuciła swoje ręce na jego szyję, przytulając go. Była na niego nadal trochę zła, ale aktualnie nad tym uczuciem górował smutek. Potrzebowała obecności kogoś bliskiego, chociażby przyjaciela. Przytulała go większością siły i płakała jej resztką. Bała się cały czas, ale teraz odczuła ulgę i pomimo wciąż tak wielkiego narażenia ich życia, czuła się bezpieczna. W jego ramionach czuła coś, czego nigdy wcześniej nie odczuwała. Tak piękną chwilę zagłuszały jednak jej zawroty głowy, które ciągle jej towarzyszyły. Złapała się za nią, ale Mikołaj o nic nie zdążył spytać, gdyż odezwało się radio
- Mikołaj, uważaj, oni wracają - powiedziała przerażona Monika. Mikołaj spojrzał na Aleksandrę, do której chyba nie do końca o zagrożeniu. Wciąż się w niego wtulała, prawie w ogóle nie kontaktując. Wsunął rękę pod jej kolana, drugą położył na plecach i podniósł ją, po chwili uciekając w głąb budynku. Ola spojrzała na niego
- Ratuj mnie - wyszeptała, a po chwili, nie do końca świadoma swoich czynów, złożyła na jego szyi pocałunek. Mikołaj przyśpieszył, bo w przeciwieństwie do Oli słyszał za sobą kroki. Wbiegł do jakiegoś pokoju, mając nadzieję, że ten ktoś pójdzie dalej. Niestety tuż koło tego pokoju kroki ustały, jakby ktoś zatrzymał się, w pełni gotowy zaatakować.
Uhuhu, a miało nie być przerwanej akcji. Cała ja.
No cóż, powinny być pytania. No to będą:
1. Przestraszyłam was tą Katarzyną? Wzbudziłam w ogóle jakieś emocje?
2. Czy Oli i Mikołajowi uda się uciec? Jeśli tak, to jak?
Pozdrawiam, do wtorku
Nadia
1. Myślałam, że to o Oli. Mało brakowało, a bym się rozpłakała. Szczerze, to miałam stan przedzawałowy
OdpowiedzUsuń2. Musi się im udać. Nie wiem jak, ale musi.
Czekam na kolejny rozdział. Nie da rady wcześniej?
Pozdrawiam,
Karola
Du
Chyba się bym wykończyła, tamten tydzień miałam zawalony, ale dla czytelników wstawiłam też w piątek. Trzeba o nich dbać w końcu.
UsuńPozdrawiam
Nadia
No wiesz co... z ta Kaska to nie zle wymyslilas ...
OdpowiedzUsuńZawal to na pewno ...
Czy uda im sie uciec .. musi sie udac .
Czekam na nastepny rozdzial :)
W tamtym rozdziale wspomniałam o nostalgi... I tak sobie pomyślałam, że może rozwinę ten wątek. I wtedy do mej głowy wpadł ten zabójczy pomysł. Kilka osób już mi na zawał schodzi. Muszę się opanować bo czytelników tracę :D
UsuńDziękuję za komentarz
Nadia
Prawie dostałam zawału ale zwróciłam uwagę na czcionkę była inna i juz wiedziałam że nie zabiłas Oli choć nie skończyłam czytać xD idę czytać dalej i skomentuje za chwilkę
OdpowiedzUsuńOlka
Ale emocje :-D
UsuńUda im się uciec i mam dwie propozycje jak;
1. Przez okno
2. Przez tylne drzwi
rozdział bardzo mi się podoba i juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
Życzę weny i pozdrawiam
Olka < 3 < 3 < 3
Zapraszam na miniaturkę na moim blogu :)
UsuńNo niestety musiałam dać inną czcionkę, kiedyś wspominałam, że retrospekcje będą napisane pochyłą czcionką. Muszę się trzymać swoich słów. A czy uda im się uciec? O tym w następnym rozdziale.
UsuńPozdrawiam
Nadia
Boże ten tytul myślałam że Ola nie żyje...
OdpowiedzUsuńWięc Emocje były ogromne!
Co do drugiego to musi im sie udac nie ma innej opcji! A tu propozycje może przyjadą antyterroryści wpadną z Krzykiem! Obezwładnia tych bandytów którzy się zblizali. A Krzykiem przestraszony ta osoba albo ją zdezorientuja wtedy Mikołaj szybko ale delikatnie położy Olę na podłodze i użyje chwytów karate wybije pistolet tej osobie ( nie wiem czy dobrze zrozumiała ale chyba przed nimi ktoś był albo za nimi no sama nie wiem ale jak był tam ktoś to jak Mikołajowi uda się wybić pistolet tej osobie. Wtedy przy biegnie Monia z Krzykiem zakuja tą osobę zajmują w kajdani Mikołaj weźmie Olusie z powrotem na ręce. W drodze do radiowozu pocałuje ją i powie, że ją kocha♥♥♥!
To Olę z motywuje do życia i będzie się trzymać.
Mam nadzieję że pomogłam.
Super rozdział ale jak moglaś zatrzymać to opowiadanie w takim momencie....?! Cała ty!
Już się nie mogę doczekać kolejnego opowiadania.
Jeszcze raz opowiadanie boskie.! Tyle emocji!
Pozdrawiam i życzę weny
Paulina ♥♥♥
Dodałam rozdział! Zapraszam do czytania
UsuńHaha, nie wiem jak, ale cię zrozumiałam ;D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Nadia
Haha to dobrze że rozumiesz ;-)
UsuńNormalnie myślałam , że Ola nie żyje . A rozdział genialny , bardzo lubię twoje opowiadania . No i jak można zatrzymać opowiadanie w takim momencie no jak można ;-) ??
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :-)
Patrycja
U mnie tak już jest. W ostatnim czasie, ale nie mogę obiecać, że to się zmieni.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Nadia
1.Nastraszyłaś i to strasznie, na początku myślałam, że chodzi o Ole, ale jak się potem na szczęście okazało, że chodzi o Kasie. Emocje były i to ogromne! ;3
OdpowiedzUsuń2.Oczywiście mam nadzieję, że uda im się uciec, może przez jakieś tylne drzwi? ^^
Rozdział fantastyczny, a jeszcze ten pocałunek w szyje - słodki! Czekam na nexta i mam nadzieję, że nie skończysz znów w takim momencie :D
Pozdrawiam
/Pysia
Taki miał być ;3 ja się kieruję, hmm, może zasadą "cieszmy się z małych rzeczy" :D
UsuńNie no, na następny nie jest nic takiego przewidziane
Pozdrawiam
Nadia
Nadia ty trollu!
OdpowiedzUsuń1. Prawie padłam na zawał!
2. Mam nadzieję, że tak.
Świetny rozdział! Cudowny! Bardzo mi się podobał.
Teraz czekam do wtorku, a narazie idę spać, bo jutro rano nad morze :P
Pozdrawiam
Amelka :)
Nie jestem trolem, trole są brzydkie.
UsuńDziękuję za komentarz, miłego wypoczynku
Pozdrawiam
Nadia
Zgadnij kto??
OdpowiedzUsuńWAL SIĘ WIECHU XDD
UsuńChyba iminka ci sie jebly siorka
UsuńZuy Eniu, weź się uspokój. Bo mi czytelników straszysz XD
UsuńNo i myślałam, że to Ola nie żyję, a tu o! Dupa blada. Nastraszyłaś i tyle. Ale myślę, że oboje wyjdą z tego cało. W końcu co by było bez głownych bohaterów? Nuda. Muszą przeżyć i już.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam
Nadia
1. ale mnie nastraszylas myslalam ze, to Ola nie zyje prawie sie rozplakalam jak czytalam ale jak doszlam do konca notki odetchnelam z ulga . 2. Mam nadzieje ze, porywacze nie zorietuja sie ze, Ola z Mikolajem sa w tym pomieszczeniu . a policyjne wsparcie ich uratuje . Serdecznie Pozdrawiam Weronika :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz
UsuńPozdrawiam
Nadia
Nastraszyłaś mnie! Byłam przekonana, że ten początkowy opis jest o Oli, a jak przeczytałam "Kasiu|" to się zaczęłam śmiać sama z siebie;D Przez moment naprawdę uwierzyłam, że chcesz uśmiercić Olę! Ale to by było niemożliwe, o czym byś miała potem pisać?:D Podoba mi się taka wersja wydarzeń i mam nadzieję, że to wsparcie nadjedzie szybko. W sumie dziwię się, że Monika i Krzysiek nie ruszyli by im pomóc. Sytuacja jest dość wyjątkowa... Chociaż z drugiej strony za nieposłuszeństwo mogliby zostać nawet zawieszeni, Mikołaj też jeśli dostał polecenie by czekać. Ale cóż zrobić, ze miłość zawsze wygra?:D Teraz oby tylko nic złego się nie wydarzyło! Pozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuńCzynnikiem, który ich zatrzymuje jest nie tylko możliwość oberwania za to, ale również to, że wróg tak naprawdę może mieć przewagę liczebną, w końcu nie wiedzą, czy przypadkiem w środku nie ma innych. No cóż. A jeśli chodzi o uśmiercenie Oli, no to nie jestem w stanie. W końcu nawet nie wyznali sobie miłości!
UsuńDziękuję gorąco za komentarz
Pozdrawiam ciepło
Nadia, co jest letnia XD
Podobało mi się to zagranie z Kaśką i retrospekcją, ale przydałoby się nieco więcej opisów.
OdpowiedzUsuńI nawet w takiej sytuacji myśli o jakieś tam Emilce? Nienormalna, czy co?
Szkoda, że ją ocalił.
dariusz-tychon.blogspot.com
Podobało mi się to zdanie "Szkoda, że ją ocalił", bo ja też żałuje. Oli nie da się w żaden sposób polubić, przynajmniej moim szczerym zdaniem, bo to że inni ją lubią, że większość ją lubi to widzę w komentarzach, zastanawiam się tylko za co oni tak pałają do niej sympatią, bo ja choćbym chciała to nie potrafię.
UsuńPóki co lubię Monikę i Artura, choć nie popieram ani jej ani jego, ale poza tą akcją ze straszeniem (o ile to był ten sam Artur), to są to najlepiej zbudowane postacie. No i Zapała ci się jeszcze udał, ale on jest naprawdę taki pizdowaty jak ten serialowy, choć niezwykle przystojny xD
Tego wspomnienia o Kaśce ja z początku nie ogarniałam, bo znowu coś pojawiło się nagle i z niczego.
Pozdrawiam:
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com